5 lipca 2017

ROZGRZEWAJĄCY ZABIEG ANTYCELLULITOWO-MODELUJĄCY OD #LIRENE

 Witam

Kilka postów wstecz mogliście zapoznać się z recenzją w której opisałam zestaw Lipo-masaż od Lirene. Nie sprawdził się on dobrze, masażer uszkadzał moje jak się okazało słabe naczynka i powodował podskórne wylewy. Nie zrażając się poprzednikiem wykonałam kilka zabiegów z obecnością Termoaktywnych bandaży tej samej marki. Jak tym razem produkt Lirene wypadł?

 Dieta i gimnastyka to u mnie codzienność. Kosmetyki natomiast, które mają za zadanie przyczynić się do zmniejszenia skórki pomarańczowej chętnie zawsze widzę chociaż ich działanie przeważnie jest marne w moim odczuciu...



Są to moje pierwsze bandaże rozgrzewające. Jak się sprawdziły? Tego dowiecie się w tym poście. Zainteresowanych zapraszam do krótkiej lektury.

Pojemność - 4 nasączone bandaże 
Cena - około 28 zł

W seledynowym kartonie znalazłam 2 saszetki szczelnie zamknięte, a w każdej z nich po dwa białe średnio nasączone bandaże. 

Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po rozerwaniu saszetki? Co może zdziałać słabo nawilżony bandaż płynem?...może, bez rewelacji, ale stan skóry zmienia się na korzyść.

Jak prawidłowo stosować nasączone bandaże termoaktywne:
1. Na umytą i osuszoną skórę wybranej partii ciała – ud, brzucha lub pośladków, nałożyć nasączony bandaż w sposób pokazany na rysunku i spiąć dołączoną zapinką.
2. Po 20 minutach zdjąć bandaż, a nadmiar produktu dokładnie wmasować,
aż do momentu całkowitego wchłonięcia.
3. Występujące uczucie ciepła lub pieczenia podczas noszenia bandaży oraz jakiś czas po ich zdjęciu jest oznaką prawidłowego działania substancji aktywnych.
4. W celu uzyskania pożądanych rezultatów stosować 2 razy w tygodniu.


Istnieją również przeciwwskazania o których warto wspomnieć, a przyszłym użytkownikom zalecam się zapoznać z informacjami o produkcie. 


  • gorączka nieznanego pochodzenia, padaczka, stwardnienie rozsiane(SM), nadciśnienie tętnicze, wady i choroby serca, miesiączka.
  • nie stosować bezpośrednio po posiłku oraz w przypadku nadwrażliwości na którykolwiek ze składników produktu. Nie owijać ciała zbyt mocno, aby nie zahamować swobodnego przepływu krwi w organizmie.


Zdecydowałam użyć wszystkich czterech bandaży w okolice brzucha. Po umyciu i osuszeniu skóry bandażowałam talię z umiarkowanym uciskiem. Bandaże są dosyć wąskie i lubią się rolować. Gdy tylko owinęłam skórę od razu było wyczuwalne rozgrzanie, które się nasilało. Można to bez trudu wytrzymać (zalecane 20 minut), najlepiej w pozycji stojącej. 

W trakcie skóra swędziała i piekła. Po ściągnięciu była coraz mniej czerwona, występowało mrowienie jeszcze do pół godziny. To uczucie to działanie aktywnych składników. Pozostałości na skórze jakie pozostawały wklepywałam do wchłonięcia. 

Aktywne składniki w cieczy znajdującej się w bandażach to: Skrzyp polny regeneruje i wzmacnia tkankę łączną, natomiast kofeinaL-karnityna aktywują termogenezę i spalanie tłuszczu, co pomaga redukować grubość podskórnej tkanki tłuszczowej. 

Nie wiem czy słusznie postąpiłam, ale po ściągnięciu każdego z bandaży wykorzystywałam go na kolejny dzień, ponieważ wyczuwałam, że są w nim resztki cieczy. Działanie było słabsze, ale myślę, że wtedy wykorzystałam dany bandaż do końca. 

Bandaże są długie, swobodnie możemy je owinąć kilka razy w koło danej części ciała. Ładnie i przyjemnie pachną. 


Rozgrzewający zabieg antycellulitowo-modelujący jest w pewnym sensie dla mnie innowacją ponieważ wcześniej nie miałam styczności z tego typu bandażami. Można samemu zdecydować na którą część ciała chcemy ich użyć, a bandaż dopasuje się do naszych kształtów, ale lubi się zwijać.

Po użyciu obu saszetek obwód talii nie zmienił się diametralnie, ale skóra nabrała sporego napięcia. Jak na cztery pełne zabiegi uważam, że jest to bardzo dobry wynik. Kompleks zawarty w cieczy poprawił mikrocyrkulację, wspomógł usunięcie wody i toksyn z organizmu. Pozostawił skórę nawilżoną i bardzo gładką w dotyku. Myślę, że bandaże używane na uda nie usuną zauważalnie cellulitu.
                                            
                                                            pozdrawiam - Magda

16 komentarzy:

  1. Chętnie wypróbowałabym taki zabieg, ostatnio mam problem z cellulitem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. po osttanich uczuleniach rezygnuje z takich rozgrzewających balsamów lO

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierzę, że takie produkty powalczą z cellulitem, ale dobrze jak chociaż wygładzą i delikatnie ujędrnią skórę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to tai zabieg bym wypróbowała zimą ;D latem raczej sięgam po chłodzące produkty ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio rozważałam wybór tych bandaży, ale ogólnie jakoś nie żałuję, że się jednak nie zdecydowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam dobre opinie o tym zabiegu wcześniej, może kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ze względu na przeciwwskazania nie zdecyduję się wypróbować; nie chciałabym, żeby mi serce dodatkowo zaczęło wariować przez bandaże

    OdpowiedzUsuń
  8. fantastycznie, że te bandaże przyniosły efekt . jeszcze ich nie testowałam

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam z innej firmy zarobiłam całą kurację chyba 16-20 zabiegów i z efektów byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. miałam te bandaże, ależ one grzały ! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czego to jeszcze nie wymyślą :) Co jak co, ale takie bandaże to bardzo ciekawa opcja :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiedziałam że takie coś istnieje :D ah, ta siła blogosfery :)

    www.wkrotkichzdaniach.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Bandaże wyglądają ciekawie, ale jest to mało ekonomiczne rozwiązanie. Chyba zostanę przy masażach i kremach antycellulitowych :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z ciekawości chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Taki zabieg nie dla mnie, bo nie lubie efektów rozgrzewania i chłodzenia.

    OdpowiedzUsuń