30 września 2017

#BIOREPAIR W TROSCE O PIĘKNY UŚMIECH I ZDROWE ZĘBY /PASTA ORAZ PŁYN DO HIGIENY JAMY USTNEJ / KOMFORT BEZ DWÓCH ZDAŃ

Witam

Za mną długie lata korzystania z past drogeryjnych. Czy przestały mi wystarczać? Czy może się znudziły? A może stałam się wymagająca? Coś w tym prawdy jest nie przeczę. Czasami jak na czas nie zdążę zakupić sprawdzonej pasty w aptece lub sklepie zielarskim to z konieczności trafia do mnie pasta drogeryjna. Jednak trzymam się tych specjalistycznych i "lepszych".

Pasta Biorepair Night oraz płyn ten samej marki do higieny jamy ustnej w saszetkach to nowicjusze w dbaniu o stan zębów.



Po raz pierwszy używam pasty, która zabezpiecza zęby jedynie nocą. Nie raz przekonałam się myjąc zęby zwykłą pastą, że mimo dokładnego umycia rano budziłam się z nieświeżym oddechem. To skutek wnikania resztek jedzenia w niewidoczne szczeliny co za tym idzie pojawienie się z czasem kamienia. Resztki fermentują i rozpoczyna się proces próchnicy. Sprawa nie ciekawa.

Pasta Biorepair Night jest unikatowa, dzięki zawartości bioaktywnych mikrocząsteczek. Ich zadaniem jest łączenie się ze strukturą szkliwa i zębiny. Dzięki temu przenikaja do najmniejszych szczelin zęba i naprawia w ten sposób jego powierzchnię.

BioRepair® Night to pasta która:
- odbudowuje zęby podczas snu
- naprawia powierzchniową strukturę szkliwa i zębiny 



Kiedy śpię specjalny polimer zawarty w paście tworzy na zębach powłokę ochronną na całej strukturze szkliwa, która gwarantuje długotrwałą ochronę przed bakteriami i kwasami.


Zawarte w paście jony cynku uwolnione z cząsteczek microRepair® oraz Cynk PCA posiadają działanie antybakteryjne, dzięki czemu skutecznie chronią zęby szczególnie w nocy.


Zapobiega powstawaniu kamienia oraz przykrego oddechu, a to sprawia, że rano budzę się w dobrym nastroju.


Eliminuje przykry oddech zapewniając świeże przebudzenie każdego ranka.

Nie zawiera SLS, parabenów, fluoru, dwutlenku tytanu, ściernej krzemionki.



Tubka mieści 75 ml białej pasty. Jej smak jest miętowy, należy do tych łagodniejszych i nie wypala podniebienia w trakcie mycia zębów. Pozostawia łagodny posmak, który ja bardzo polubiłam.

Tubka jak i kartonik w którym ją zapakowano w ciemnej tonacji odcienia granatu wskazuje i można się domyślić, że ma zastosowanie na noc. 

Zaletą tubki jest stanie na głowie. To najwygodniejsza forma, zajmuje mniej miejsca wtedy w szafce łazienkowej i zawsze swobodnie zdąży napłynąć pod korek.


Biorepair to nie tylko specjalistyczne pasty do zębów. Po raz pierwszy spotkałam się z mobilnym płynem do higieny jamy ustnej, w formie saszetek. Zawsze mogę je mieć przy sobie i korzystać w odpowiednim czasie. 

Płyn ten naprawia strukturę szkliwa. Swoje unikalne właściwości zawdzięcza cząsteczkom microRepair®. 

Działanie microRepair®:

  • microRepair® przenika głęboko poprzez niewielkie pęknięcia na powierzchni uszkodzonego szkliwa i zębiny;
  • microRepair® wypełnia takie mikrouszkodzenia, tworząc nową warstwę hydroksyapatytu.
Biorepair Płyn do higieny jamy ustnej ma poczwórne działanie:
  • odbudowuje i chroni szkliwo
  • pomaga chronić zęby przed próchnicą zębów oraz przed osadzaniem się płytki nazębnej i kamienia nazębnego
  • zwalcza nadwrażliwość zębiny
  • chroni dziąsła 

Płyn ma działanie antyseptyczne. Dobrze radzi sobie z miejscami między-zębowymi skąd usuwa resztki pokarmu i działa przeciwbakteryjnie. 

Innowacyjne rozwiązanie – płyn do higieny jamy ustnej w małych saszetkach, które zawsze można mieć przy sobie. To płyn do higieny jamy ustnej z działaniem naprawiającym strukturę szkliwa. 


Nie zawiera alkoholu, chlorheksydyny, barwników 



Saszetki są łatwe w użyciu. Sam płyn na postać mlecznego żelu. W smaku nie jest całkowicie miętowy, ale jest dosyć łagodny. 

W kartonowym pudełeczku znajduje się 12 sztuk saszetek. 

Płyn jest doskonałym rozwiązaniem dla osób podróżujących, chodzących do pracy, szkoły. 

30 sekund to czas zalecany w jakim powinno się płukać usta. 


pozdrawiam - Magda

29 września 2017

#NIVEA ESSENTIALS, SERIA URBAN SKIN /MASKA, KREM NA DZIEŃ I NA NOC/

 Witam

Nie mogę nazwać się wierną i stałą fanką Nivea bo nie mam na jej punkcie bzika. Sympatyczka to lepsze określenie. 

Nivea wciąż zaskakuje nowinkami świata kosmetycznego. Nie ma nudy, półki drogeryjne są często zapełniane nowym asortymentem. Należąc do Klubu Przyjaciółek mam przywilej poznawania najnowszych kosmetyków marki.

W skład nowej Serii Urban Skin wchodzi:

Urban Skin Ochrona Krem na dzień
Urban Skin Detoks Krem na noc
Urban Skin Detoks 1-Minutowa Maska


Klub Przyjaciółek zachęcił mnie do poznania tej serii następującymi słowami:

"PRZETESTUJ MIEJSKĄ PIELĘGNACJĘ

Jeśli kochasz swoje miasto, a ono wciąż narzuca Ci szybki tryb życia, przestaw się na tryb Urban i przetestuj nową linię produktów NIVEA zanim trafi do sklepów. Linia Urban Skin to miejski detoks, na który czekała Twoja cera!" 

Składy serii są drogeryjne. Każdy kosmetyk zawiera jednak i coś pozytywnego, ale o tym napiszę przy każdym omawianym z osobna produkcie. 
Wtrącam o tym trzy grosze, ponieważ warto wcześniej zapoznać się z recepturami. Często się zdarza, że jesteśmy uczuleni na dany komponent dlatego czy seria będzie dla wszystkich? Niech każdy odpowie sobie na to pytanie sam po bliższej lekturze ze składami.


Seria Urban Skin wyróżnia się dodatkiem kolorystycznym w postaci jaskrawej zieleni. Markę kojarzę głównie z barwy ciemnego granatu (chyba dzięki słynnemu kremowi). Tutaj ten właśnie dodatek nadaje charakteru kompozycji wizualnej. 

Wersje kremów rozróżniam dzięki białej i granatowej zakrętce (na każdej wygrawerowano logo marki NIVEA), jest nie do pomylenia mimo, że słoiczki są identyczne - szklane o krystalicznych  ściankach w kolorze zieleni. 

Z kremów przed użyciem usunęłam folie oraz sreberka i nie muszę chyba wspominać przeznaczenia tych zabezpieczeń. Natomiast maska to zwyczajna tubka na zatrzask.

Pod względem wizualnym marka spisała się na medal. Przemawia do mnie grafika i pojemniki niby zwyczajne, ale z wdziękiem.

Urban Skin Ochrona Krem na dzień


NIVEA® Essentials URBAN SKIN OCHRONA +48H BOOSTER NAWILŻENIA Krem na dzień z kwasem hialuronowym, antyoksydantami i ekstraktem z bio zielonej herbaty.

Krem ten zaimponował mi o poranku. Sprawdza się idealnie jako baza pod podkład. Jest lekki, pachnie orzeźwiająco i sprawnie się wchłania. W trakcie dnia przy skórze lubiącej się przesuszać zapewnia optymalne nawilżenie. Nie mogę potwierdzić czy zrobi to w ciągu 48 godzin. 

Krem dzięki SPF 20 ochrania cerę przed promieniami słonecznymi. W okresie letnio-jesiennym jest jeszcze ok - wątpię by na dalsze tygodnie sprostał swoim zadaniom. W tym czasie cera u mnie potrzebuje mocniejszych kosmetyków, które będą ją dogłębniej nawilżać i ochraniać. Krem na dzień dzisiejszy nie zapycha, sądzę, że to zasługa maski tej serii. Nie mam po nim żadnych uczuleń.


Urban Skin Detoks Krem na noc

NIVEA® Essentials URBAN SKIN DETOKS +48H BOOSTER NAWILŻENIA Żel-krem na noc z kwasem hialuronowym, antyoksydantami i ekstraktem z bio zielonej herbaty

Zadaniem kremu jest oczyszczać skórę z toksyn przez noc. Jego woń i gęstość są zbliżone do wersji na dzień z tym, że tutaj odnoszę wrażenie, że gęstość jest kremowo-żelowa. Oba kremy posiadają pistacjową barwę.
Dzięki systematycznemu dozowaniu krem wzmacnia system ochronny skóry oraz przywraca zdolność antyoksydacyjną. 

Na porę nocną nie żałowałam porcji i grubszą warstwę wklepywałam w cerę oraz podbródek i szyję. Tym sposobem dawałam się skórze sprawniej zregenerować podczas snu. O poranku dotykając cery czuję nawilżenie i o dziwo świeżą skórę. 

Krem swoją lekką gęstością zapewnia sprawne wchłanianie przez co kładąc się nawet od razu po kąpieli do łóżka nie obawiam się, że resztki wsiąkną w pościel. 


Urban Skin Detoks 1-Minutowa Maska

NIVEA® Essentials URBAN SKIN DETOKS Maska 1-minutowa z białą glinką i aktywnym ekstraktem z magnolii.



1 minutowa maska? A cóż ona może zrobić w tak krótkim czasie, pomyślałam na początku. Może i tym mi zaimponowała. Pasuje do niej nazwa bardziej sformułowanie 'błyskawiczna maska'. 

Aplikacja jest banalna, należy ją nałożyć na oczyszczoną cerę omijając okolice oczu i ust. Nie ma co żałować i warto nałożyć grubą warstwę. 

Maska ma kolor pistacjowy jest dosyć gęsta dlatego jej aplikacja nie sprawia kłopotów. Po czasie wystarczy ją zmyć. 

Maska oczyszcza skórę z toksyn, redukuje stresory środowiskowe. Złuszcza martwy naskórek dzięki peelingującym drobinkom, które nie są ostre. Pracę swoją potrafią wykonać ponieważ, po spłukaniu maski, cera jest na tyle dobrze wygładzona i oczyszczona, że lepiej przyjmuje kremy. Zauważyłam po entym zmyciu odblokowała pory.


Seria Urban Skin przy skórze ze skłonnościami do przesuszeń sprawdza się dobrze. Nie mogę jej niczego zarzucić oprócz drogeryjnych składów.

Kremy wyróżnia lekkość oraz nawilżenie na wiele godzin, natomiast maska doskonale oczyszcza. Bardzo mi odpowiada zaprojektowana grafika tej serii.

Znacie nową serię Nivea? Macie o niej już wyrobione zdanie?

pozdrawiam - Magda

27 września 2017

#LANALINE OTWIERA SEZON ZAPACHOWY, JESIENNY /SOJOWA ŚWIECA "LEŚNE OWOCE"/

Witam

Nadrabiałam ostatnio na blogu wpisy o woskach zapachowych. W okresie letnim paliłam ich stosunkowo mało jednak chciałam być porządna i powypalać zaległości by jesienne nowinki przywitać z uśmiechem na twarzy i z pustym kontem. 

Jesień nie musi być chłodna, wilgotna i brzydka. Można całkiem fajnie egzystować w jesienne wieczory ubarwiając je zapachowymi świecami lub woskami. 

Tegoroczny sezon zapachowy uważam u siebie już za otwarty. Inaugurację rozpoczęłam całkiem przyjemnie w otoczeniu zapachów pochodzących od Lanaline. Jest to mała firma rodzinna zajmująca się tworzeniem małych pachnących arcydzieł. 

Marka dba o zadowolenie swoich klientów. Wierzę, że zdobędą zaufanie wielu wielbicieli pachnących naturą świec. 
Każda ze świec powstaje ręcznie i w unikatowych seriach. 

Właściciele nie tylko kładą nacisk na woski naturalne sojowe i palmowe, które charakteryzują się tym, iż są:
- uzyskiwane w 100% z roślin, nie dymią podczas palenia, 
- są biodegradowalne, 
- nie wywołują reakcji alergicznych, 
- czas spalania jest nawet dwukrotnie większy w porównaniu ze świecami z wosków parafinowych. 

Dbałość o formę pakowania i prezentowania to kolejna dominująca cecha Lanaline.


Początek polskiej złotej jesieni przywitał całą Polskę sporą dawką deszczu. Na spacery przyjdzie jeszcze czas, a nie tracąc go pozwoliłam sobie na poznanie świecy sojowej o aromacie owoców leśnych.

Skład świecy zapachowej: naturalny wosk sojowy, olejek zapachowy, bawełniany knot, blaszka mocująca knot do naczynia. 

Wymiary: 9 cm × Ø 8 cm
Czas palenia ok. 60 godzin



Jak używać świecy?

Przed zapaleniem świecy przycięłam knot do długości około 5 mm, i oderwałam spopielony fragment knota.

Paliłam świecę 2,5-3h. Czas ten sprzyja równomiernemu jej spalaniu, efektywnemu uwalniania zapachu oraz pozwala uniknąć efektu tzw. tunela.



Co przyczyniło się do wyboru zapachu leśne owoce? 
Umykające lato. Przyznacie było upalne momentami, a żar lał się z nieba. Stojąc na pograniczu lata i jesieni chciałam jeszcze choć na chwilę znaleźć się w owocowym otoczeniu. Ta świeca wykonana z naturalnego wosku sojowego mi to dała. Piękny ciepły, aromatyczny powiew dojrzałych letnich owoców. 

Zapakowana w czarne pudełeczko z wieczkiem dodało jej uroku, a podczas pierwszego spotkania z nią uznałam, że biorę do dłoni produkt elitarny. Cieszyłam się, że trafił do mnie. Poczułam się wyjątkowo dobrze. 

Stosując się do wytycznych producenta świeca służy mi już kilka wieczorów. Ubytek nie jest spory. 

pozdrawiam - Magda

25 września 2017

#LE PETIT MARSEILLAIS - NOWA KAMPANIA O BAJECZNYM ZAPACHU TRUSKAWKI

Witam


Rusza kolejna kampania Le Petit Marseillais!

Rozpoczęła się właśnie rekrutacja do nowej kampanii ambasadorskiej Le Petit Marseillais!
 

Ktoś chętny? Warto wejść na portal i wypełnić ankietę rekrutacyjną.

A potem tylko... testować... i rozkoszować się produktami z paczki ambasadorskiej. Tym razem dla wybrańców przygotowane są produkty, które pozwolą na odrzucenie jesiennej chandry i powrót do przyjemnych wspomnień lata.

 


Aby wziąć udział w rekrutacji, wystarczy, że wypełnisz ankietę rekrutacją oraz udostępnisz na swoim profilu (publicznym)  grafikę wraz z #truskawkowylpm #twojachwilalpm #ambasadorkalpm

Życzę wszystkim biorącym udział powodzenia!

pozdrawiam - Magda

23 września 2017

#YANKEE CANDLE /DELICIOUS GUAVA/

Witam



"Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu pysznej, soczystej i dojrzałej guawy połączonej ze słodyczą tropikalnych owoców."


Nuty zapachowe:
- nuty głowy: bergamotka, cytryna
- nuty serca: brzoskwinia, guawa, mango
- nuty bazy: cukier




Zapach pochodzi z kolekcji Viva Havana. Dla sympatyków owocowych zapachów będzie wymarzony.
Ciepły, dobrze zdaje egzamin w pomieszczeniach, gdzie dochodzi do każdego kącika. 

Nie jest nachalny, nie dominuje daje poczucie świeżości i czystości. 
Znawczynią tropikalnych owoców nie jestem dużą dlatego może nie kojarzę zapachu guawy. 

Jednak jeżeli to ona nadaje woskowi takiego soczystego i owocowego aromatu - to jestem na tak. 

Piękny, wakacyjny aromat jaki spotkałam w tym wosku zasługuje na miano nagrody. 

Trochę czegoś kwaskowego, ciut lekkiej słodyczy i do tego dojrzałe owoce. Na to się piszę:)

Wosk zakupiony: goodies
 
pozdrawiam - Magda

21 września 2017

#VIS PLANTIS, ODŻYWCZE I ZARAZEM KREMOWE MASŁO DO CIAŁA O ZAPACHU ŻURAWINY I MALINY MOROSZKA

Witam


Balsamowanie ciała to jedna z moich ulubionych czynności w pielęgnacji ogólnej. Może dlatego, że mam skłonności do przesuszeń? I nie chcę mieć do czynienia z chropowatą i zaniedbaną skórą? Sądzę, że to główny powód dlaczego zawsze wieczorem ochoczo sięgam po balsam, masło czy olejek.


Latem wybierałam produkty o lekkich gęstościach, teraz kiedy zbliża się chłodniejsza pora stawiam na konkretniejsze wersje. Masło Vis Plantis do ciała o zapachu żurawiny i maliny moroszka czekało na gorszą porę. Zdecydowałam się go użyć wcześniej ponieważ czytając kilka opinii o nimi uznałam, że im później zacznę go stosować tym będzie dla mnie za słabe. Dzisiaj pisząc tą opinię widzę, że postąpiłam słusznie. 



Proste w wykonaniu, ozdobione jasną etykietą opakowanie jest wytrzymałe i odporne na uderzenia.  Solidnie zabezpieczone przed intruzami srebrną powłoczką pod główną zakrętką. Może to moja mania, ale kiedy trafia do mnie nowy kosmetyk to bacznie w nim sprawdzam czy nie było już otwierane oraz datę przydatności. 
Pachnie subtelnie, trochę słodko ogólnie wykwintnie. Każdemu pasjonatowi spokojnych woni powinno odpowiadać. 

Kremowe masło - jak tu naprawdę określić konsystencję? Nie jest ona w 100 % maślana czyli zbita i konkretna. W dotyku podbiega na zwarty kremowy balsam. 


Skorzystałam z niestandardowego sposobu użycia i za namową producenta z tradycyjnego smarowania postanowiłam nim traktować skórę świeżo po kąpieli kiedy jest ona jeszcze wilgotna. Ten sposób dawał mi lepsze nawilżenie. Skóra szybciej i na dłużej stawała się miękka i miła w dotyku.

Liczyłam, że skład będzie lepszy. Zapoznałam się z nim dopiero po czasie. Umknęło mi wcześniejsze zerknięcie na niego mimo, że robię to zazwyczaj od razu kiedy poznaję dany produkt. Mamy tutaj silikon, parabeny. Dla przeciwników parafiny dobre wieści - nie dopatrzyłam się jej w składzie. Parfum jest dość wysoko. Natomiast ekstrakt z żurawiny, który jest bogatą kompozycją składników odżywczych, a także przeciwutleniaczy oraz malina moroszka, najcenniejsza jagoda Skandynawii, mająca unikalne własności odżywcze znajdują się mniej więcej w połowie składu. Ucieszył mnie natomiast mocznik - Urea znajdujący się dość wysoko w składzie. Dzięki niemu smaruję dodatkowo masłem stopy i całkiem dobrze na tym wychodzę.



Masło fantastycznie się wchłania. Mam wrażenie, że po aplikacji na wilgotną skórę szybciej niż na suchą. W ciepłe dni masło sprawowało dogodną opiekę. Nawilżenie cały dzień utrzymywało się na wysokim poziomie. W chłodniejsze dni jakie nastały zaobserwowałam, że wilgoć za szybko się ulatania co oznacza, że masło nie daje rady dlatego dopieszczam skórę olejkiem i wszystko gra. 

Masło jest wygodne w aplikacji. Bardzo sprawnie daje się rozsmarować tworząc film, który nie jest lepki i nie tłusty. Czuję w pewnym sensie powłoczkę, ale jest ona ochronna i nie sprawia kłopotu. 

Za masłem jednak nie będę tęsknić. 
Poznałam go, było do zaakceptowania. Teraz i tak na zimę potrzebuję czegoś mocniejszego. 250 ml to koszt 16 zł. Cena przystępna, nie wysoka. Masło nie zatyka skóry, nie tłuści ubrań. Jest dość wydajne. Fajnym dodatkiem jest to, że można go stosować do stóp.


pozdrawiam - Magda

19 września 2017

#EQUILIBRA SERIA ARGANOWA DO PIELĘGNACJI WŁOSÓW

Witam

Z końcem wakacji zdążyłam zauważyć, że zaczyna się dla mnie już ta gorsza pora kiedy włosy stają się słabsze i tracą na wyglądzie. W tym roku jak widzę, zmiany przyszło dość wcześnie. 

Mam tylko nadzieję, że szybciej się skończą bo w tym celu rozpoczęłam kurację z serią arganową Equilibra. Mimo, że nie stosuję jej systematycznie postępy pewne są zauważalne.Warto o nich napisać dlatego zapraszam na krótkie podsumowanie.


Szampon i maska tworzą duet arganowy, których składy mieszczą po 98% składników pochodzenia naturalnego. 

Powinnam się z tego faktu cieszyć. Jednak nie do końca tak jest. Cenię naturalne produkty z tym, że te do włosów mniej. Przyczyna jest prosta. Moje włosy nie do końca akceptują tak szlachetne składniki, wolą w dużej mierze silikony i inne mniej dobre komponenty. 

Dlatego ten zestaw jest używany co kilka myć i myślę, że tym sposobem włosy nie odczuwają aż tak braku silikonów. 



Kurację rozpoczynam standardowo od umycia włosów szamponem, który ma służyć włosom osłabionym i matowym. 250 ml mieści się w wygodnej buteleczce wytworzonej z dosyć twardego plastiku, tak myślałam. Po jednym upadku pękł zatrzask co widać na fotografii poniżej. 

Szampon jest na tyle luźny, że bez trudu wypływa przy aplikacji na dłoń. Jest pachnący, słodki. Gęstość przypomina płynny miód w odcieniu brązu. W składzie występują składniki na które warto zwrócić uwagę i na pewno zrobią to włosomaniaczki: olejek arganowy, ekstrakt z liści czarnej herbaty, proteiny pszeniczne, surfaktanty pochodzenia roślinnego, ekstrakt z siemienia lnianego, ​gliceryna roślinna. 

Ze względu na szereg dobrych składników z początku sadziłam, że będzie mało wydajny przez brak obfitego zapienienia jak to bywa z kosmetykami naturalnymi. Rzeczywistość okazała się inna. Szampon nie tworzył obszernej piany, ale na tyle jej wytwarza, że swobodnie całość włosów jest nią objęta i solidnie myta.

Szampon znakomicie oczyszcza i koi skalp. Nie wysusza włosów jednak podczas pierwszego zastosowania spowodował już pewien oklap. Co przy włosach cienkich nie jest ciekawym zjawiskiem. Teraz już wiecie dlaczego używam serii co kilka myć.

Pielęgnacji nigdy nie kończę na szamponie. I w tym przypadku sięgnęłam po kolejny produkt jakim jest maska.





Maska ma wzmocnić działanie szamponu ponieważ również ma służyć włosom osłabionym i matowym. 200 ml jej mieści się w słoiczku z którego budyniowa i biała konsystencja jest łatwa w aplikacji. Zapachem nawiązuje do szamponu. 

Maskę aplikuję na mokre włosy i pozostawiam na 5 minut więc dosyć krótko. Maska bardzo dobrze wpływa na włosy mimo, że stosowana jest max dwa razy w tygodniu. Rozczesywanie włosów jest ułatwione. Po samym szamponie byłoby to niemożliwe.

Składniki: Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Dicaprylyl Ether, Lauryl Alcohol, Parfum (Fragrance), Sodium Stearoyl Glutamate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamnate Diacetate, Dehydroacetic Acid.



Do końca nie pozwalam na prawidłowe działanie tego duetu na włosy. Z doświadczenia wiem, że używanie ciągiem naturalnych produktów sprawia, że włosy stają się bardzo przyklapane i na kolejny dzień wyglądają na nieświeże. 

Zadaniem szamponu i maski jest wzmocnienie włosów i przywrócenie im blasku. Jak na sporadyczne użytkowanie kosmetyki radzą sobie całkiem dobrze. Włosy nie są jakoś super wzmocnione, ale wyczesuję ich znacznie mniej. To dobry znak. Poza tym odzyskują bardzo powoli blask. A po samym wyschnięciu są miękkie i zdyscyplinowane przez co stylizacja jest łatwiejsza. 


                                                             pozdrawiam - Magda

17 września 2017

#YANKEE CANDLE /BABY POWDER/

 Witam
Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: puder dla niemowląt.

"Szczelnie otula całe ciało i skutecznie niweluje drażniący ból. Pachnie czystością, świeżością i niewinnością i kojarzy się z dziecięcą beztroską oraz czułą miłością. Dziecięcy puder to element powszechnie wykorzystywany przez największym mistrzów perfumeryjnych. Artyści kreujący najcudowniejsze i najmocniej chwalone zapachy wiedzą, że to właśnie ten aromat – czy to umieszczony w bazie kompozycji, czy uwalniający się dopiero po kilku godzinach – potrafi najmocniej przekonać do zawartości zdobnego flakonika. Tak samo jest z woskiem Baby Powder, który już w chwilę po rozgrzaniu rozkochuje w sobie świeżymi, pudrowymi aromatami."


Wybór tartaletek Yankee Candle często dokonuję po etykiecie. Musi mieć to coś w sobie, że skupiam na niej uwagę po czym umieszczam w koszyku.

 Tym razem etykieta totalnie nie wpadła w mój gust i sama nie wiem czemu na nią się zdecydowałam. Jest dla mnie smutna. A kojarzyć ma się z dziećmi więc powinna być barwniejsza i weselsza. 

A jak z zapachem? Tutaj jest dużo lepiej.  Zapach dokazuje, należy do tych mocniejszych i trwalszych, ale nie dominuje do tego stopnia, że go gaszę po paru minutach. 

Zapach jest słodki, pudrowy przywodzi na myśl czasy dzieciństwa i beztroskiego czasu. W upały go jednak nie polecam roztapiać, mnie męczył. Wybieram dni deszczowe wtedy dużo lepszy ma odbiór. 

Wosk zakupiony: goodies


pozdrawiam - Magda

15 września 2017

#PERFECTA /TARCZA ANTYCELLULITOWA BOOSTER WYSZCZUPLAJĄCY/

Witam

Działanie kosmetyków wyszczuplających od pewnego czasu traktuję z przymrużeniem oka. Nie sądzę by nawet bardzo drogi produkt pomógł nam wyszczuplić widocznie sylwetkę. Moc ma prawidłowa dieta i sport, a kosmetyk tego typu jest jedynie dodatkiem. 
Trudno też określić jest mi zawsze jak naprawdę kosmetyk wyszczuplający wpływa np: na miejsca objęte cellulitem.

Nie jestem całkowicie na -nie- i używam takich produktów. Nawet z czystej ciekawości. Nawet jak nie widzę różnicy w modelowaniu sylwetki to taki produkt korzystnie wpływa na samą skórę. Podobnie ostatnio było w Express Slim, Tarczy antycellulitowej Perfecty. 

Pojemność: 200 ml
Cena: 21,50 zł



W stosowaniu przyznaję byłam niesystematyczna. Wieczorem wykonywałam masaż czy intensywny jak zaleca producent? Pewnie nie, nigdy nie byłam na masażu wykonywanym przez profesjonalistę więc nie mam porównania - jednak się starałam. 
Do porannego jakoś nie mogłam się przemóc. Tu mój błąd w osiągnięciu lepszego rezultatu?

Booster wydawał mi się gęsty więc zastanowiła mnie jego aplikacja za pomocą atomizera. Okazuje się, że konsystencja jest na tyle lekka, że beżowa 'tarcza' sprawnie wydostaje się dzięki tej metodzie. W kontakcie ze skórą jego barwa zanika, uwalniając przyjemną cytrusową woń, subtelną i świeżą. 
 



Turboslim Complex 10% na bazie 4 silnie działających kompleksów i podwójnie skoncentrowanej kofeiny, pozwala osiągnąć widoczny efekt redukcji cellulitu już po 7 dniach stosowania. Tak opisuje go producent. 
Po tym czasie oczekiwanych wyników u mnie zabrakło. Stosując preparat na uda nie mogę napisać wow są efekty widać jakie mam wyszczuplone uda - bo byłoby to kłamstwo. Jakąś reakcje jednak wyczułam i warto o niej napisać ponieważ być może stosując kolejną buteleczkę i następną express slim pokarze na co go stać. 

Nawilżenie jakie miałam przed zastosowaniem tego kosmetyku zmalało, jednak skóra nie została przesuszona. Natomiast doprowadziłam tym produktem do wygładzenia skóry, może trochę ją napięłam. 

4 silnie działające kompleksy:
Micro Smart Slim Complex– bogaty w synefrynę, diosgeninę, dihydromyricetynę, kofeinę i escynę, pobudza termogenezę, hamuje magazynowanie lipidów, blokuje powstawanie adipocytów, przyspiesza rozpad tłuszczu w komórkach i silnie ujędrnia.

Coffee Detox oczyszcza komórki skóry oraz przyczynia się do zwiększonego spalania tłuszczu w komórkach.

4x Ocean Algae na bazie alg Nori, Fucus vesiculosus, Laminaria, alg brunatnych, oraz spiruliny, eliminuje nadmiar płynów oraz wspiera likwidację cellulitu wodnego.

Multi-Hialuron 5x poprawia napięcie oraz jędrność skóry.

Express Slim, Tarcza antycellulitowa Perfecty wg. mnie to pozytywny balsam, lekki o świeżym zapachu na letnie dni wakacyjne. Niewymagająca skóra powinna być z jego działania zadowolona chodzi mi o samą pielęgnację. Nie szykujmy się jednak, że zmieni naszą sylwetkę i ją wyszczupli lub zlikwiduje cellulit. 


pozdrawiam - Magda

13 września 2017

#YANKEE CANDLE /HONEY CLEMENTINE/

Witam




"Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu słodkiego miodu z cytrusową rozkoszą odświeżającej pomarańczy."

To była przyjaźń od pierwszego powąchania. Zanim jednak opowiem o niej to wtrącę zdanie o etykiecie. Przedstawia ona mufinki? jak dobrze widzę pseudo ciasteczka. Z dużym plastrem pomarańczy. W rogu widnieje łyżeczka do nabierania miodu. Etykieta wygląda apetycznie. Krążek woskowy z kolei wskazuje na barwę złotej jesieni, która co nieco daje o sobie już znać.


Zapach interpretowałam kilka razy nie mam pojęcia która wersja pasuje najbardziej do tego wosku.

W pierwszej kolejności wosk po roztopieniu otoczył mnie wytrawną nutą cytrusową taką prostą, zwyczajną z odrobiną słodkości, ale nie pochodzącej od miodu. 

Kolejnym razem moje skojarzenie było zupełnie odmienne, ale podobne: aromat przywołał smak cukierków Nim2 z przeważającą kwaśną nutką. 

W obu przypadkach nie byłam zła na wosk. Taki prostolinijny w sumie zapach coś ma w sobie, że chętnie go odpalam w malutkich ilościach. 
Wosk zakupiony: goodies



pozdrawiam - Magda

11 września 2017

#PERFECTA WARSAW, TOKYO, NEW YORK /WĘGLOWY GLINKOWY PEELING + MASKA ORAZ GLICERYNOWY PEELING SAUNA/

Witam

Mając na uwadze wiek skóry biorę pod szczególna uwagę produkty jakich używam w jej pielęgnacji. W ofercie Perfecty pojawiła się nowa linia ultranowoczesnych peelingów do twarzy o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i nowatorskich konsystencjach.

Omówię dziś dwie z czterech propozycji wchodzących w skład linii. Bliżej poznacie Węglowy glinkowy peeling z maską oraz Glicerynowy peeling sauna.


Pudełeczka owiane zielono-złotą grafiką estetycznie i dość wyjątkowo się prezentują. Niby takie same, a jednak są do odróżnienia. Np: ścianki przedstawiają barwy produktów, a przez okienka znajdujące się z przodu każdego kartoniku widnieją szklane, ciężkie i przeźroczyste słoiczki przez które uwalnia się barwa danego peelingu. 

Bezpośrednio pod wieczkami nie ma dodatkowej ochrony, ale trafiając do użytkownika każdy kartonik jest zafoliowany.


Na słoiczkach nie dopatrzyłam się żadnych opisów, znalazłam je z kolei na kartonikach.

1 produkt ma starczyć na około 10 zastosowań.


PORE MINIMIZER + DETOX węglowy glinkowy PEELING + MASKA

Pojemność - 55 g

Cena - w promocji 14, 99 zł
 

Pierwszy produkt po jaki sięgnęłam ma glinkową postać. Popielata barwa po nałożeniu przysycha, ale nie robi się skorupa. Produkt ma zapach, nie ostry, przyjemny, słodki. Swoją lekkością mogę go łatwo zaaplikować na cerę. Nie spływa, jedynie słabo przysycha. 

Po wyznaczonym czasie 5-10 minut wykonuję nim masaż. Wtedy uwydatniają się drobinki peelingujące. Są to 100% naturalne drobinki z łupin migdałów. Mikroskopijne, nie jest ich bardzo dużo, ale można z powodzeniem je wyczuć. Są mocne. Obawiałam się podrażnień, ale ich jednak uniknęłam. 

Występowanie w peelingu aktywnego węgla, który ma działanie silne działanie absorbujące w upał likwidowało nadmiar sebum, a pory minimalnie się zmniejszyły. Kluczowa zielona glinka bogata w liczne mikroelementy jak krzem, wapń, magnez, żelazo, potas, sód, łagodnie oczyszcza, odświeża i odżywia skórę.

Barwy i gęstości poszczególnych peelingów. Niżej na dłoni to wersja glinkowa. Wyżej wersja sauna.



Szklane słoiczki spotykam zazwyczaj w kremach do twarzy. Tutaj odmiana, też produkty do pielęgnacji cery, ale do oczyszczania.


NAWILŻENIE + OCZYSZCZENIE glicerynowy PEELING SAUNA

Pojemność - 55 g

Cena - w promocji 14, 99 zł

Peeling sauna przywitał mnie po odkręceniu spokojnym i aromatycznym zapachem owocowym. Ma multum drobinek widocznych gołym okiem są to 100% naturalne drobinki peelingujące z łupin orzecha włoskiego.


Gęstość jest żelowo- miodowa „gel to milk, dość luźna. Bez większych komplikacji daje się nałożyć na cerę. Podczas upałów zaczyna spływać i dostawać się do ust. Nie jest to miłe, częste obcieranie chusteczką powoduje, że część peelingu zanim będzie masowana to jest usunięta z twarzy. Natomiast przy chłodniejszej pogodzie gęstość trzyma się lepiej.

Po 10 minutach rozpoczynałam masaż. Podobnie jak w węglowej wersji drobinki dają i tutaj o sobie znać. Są treściwe.

W peelingu występują składniki które mają szczególny wpływ na działanie. Są to:

GREEN TEA DETOX
oczyszcza komórki skóry usprawniając proces detoksykacji, działa silnie
antyoksydacyjnie oraz ochronnie przed czynnikami zewnętrznymi

VIT. E HYDRA
działa nawilżająco, poprawia elastyczność i miękkość skóry, chroni przed nadmierną utratą wody z naskórka

Peeling stopniowo u mnie wygładzał cerę. Drobinki były mocniejsze, ale działanie jego było wolniejsze. Nie znaczy, że złe. Jestem i z tej wersji zadowolona, nie zawiodła mnie z czego się cieszę. 

Prawidłowe oczyszczenie jest dla mnie rzeczą priorytetową, a ten peeling go daje. Po zmyciu cera jest niesamowicie miękka, nie ma ściągnięcia. Czasami to nawet jej nie kremowałam na noc. Nawilżenie jakie przychodziło było na dobrym poziomie.



Węglowy glinkowy peeling przyniósł szybsze efekty. Na pewno wygładzał cerę znacznie lepiej już podczas pierwszego zastosowania. Peeling sauna jest tuż za nim z równie dobrą notą.




pozdrawiam - Magda

9 września 2017

#JANTAR /DUO-MASKA Z WYCIĄGIEM Z BURSZTYNU/ DO WŁOSÓW BARDZO ZNISZCZONYCH

 Witam

Lubiana i przede wszystkim ceniona marka Jantar Farmony podbiła już dawno świat blogosfery. Zaczęło się od wcierki do skalpu. Pamiętam doskonale jak na jej punkcie oszalała moja siostra. Ubóstwiała ten produkt!

Nie odmówiłam i ja jej poznania. Zakupiłam pierwszy egzemplarz w aptece. Po paru tygodniach nie byłam jednak niczym zaskoczona przez wcierkę. Włosy ze skalpem nie czuły się dobrze kiedy ją aplikowałam. Musiałam ją odstawić. Po kilku miesiącach ponownie wróciłam do niej sądząc, że będzie lepiej. Nie było. Uznałam, że nie ma się co oszukiwać, ten produkt mi nie służy - trudno. Nie dla wszystkich wszystko i już. 

Od marki się jednak nie odwróciłam np: niedawno poznałam nowinkę na bazie bursztynu i całkiem dobrze wypadła - Duo-Maska Jantar do włosów bardzo zniszczonych o niej dziś parę słów. Zapraszam.

Sceptycznie podeszłam do niej z początku. 
Szansę jednak dostała jak każdy inny produkt. 


"Duo-maska Jantar oparta jest na skutecznej recepturze i unikalnym podejściu do pielęgnacji włosów. To owoc długich tradycji wykorzystywania niezwykłych właściwości bursztynu. Dwuetapowa aplikacja zapewnia stopniowe uwalnianie składników aktywnych, by skutecznie zregenerować nawet najbardziej zniszczone włosy i ochronić je także podczas mycia."

Sposób użycia przypomina metodę OMO - odżywienie, mycie, odżywienie. 

W pierwszej kolejności należy zwilżyć włosy i rozprowadzić maskę na całej ich długości. Pozostawić na 60 sekund. Spłukać maskę i umyć włosy szamponem jak zwykle. W drugim etapie ponownie nałożyć maskę na włosy, rozczesać je, a następnie spłukać.

Stosować 1-2 razy w tygodniu.

Pojemność - 200 ml
Cena - 13, 50 zł




Aqua (Water), Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycerin*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Cetearyl Alcohol*, Cyclopentasiloxane, Behentrimonium Chloride, Dimethicone, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Propylene Glycol, Amber Extract*, Milk Lipids, Ceramide 3, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Tocopheryl Acetate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Dimethiconol, Hydroxyethylcellulose, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Lactic Acid, Parfum (Fragrance), Limonene.


Zdecydowałam na jednokrotne używanie maski tygodniowo. 

200 ml produktu schodzi u mnie szybko. Nic dziwnego skoro włosy sięgają mi za pas. Na dodatek maska pije włosy. Wnika zaraz po wmasowaniu. Sądziłam, że je obciążę z początku bo są cienkie. Widocznie moje porcje nie są zbytnio duże, bo włosy dobrze się zachowują nie osiadają.

Maskę aplikuję ze srebrnej tuby. Tuba jest na zatrzask nic wymyślnego nie ma, aplikacja jest wygodna. Jedynie treść informacyjna sprawiała mi trudności podczas pierwszego czytania, przez błyskotliwą etykietę.

Maska w dotyku jest aksamitna, biała, pachnie jak cała seria Jantar - nutami męskimi.




Po pierwszym użyciu maski zgodnie z instrukcją wiedziałam, że nie będzie większych problemów podczas rozczesywania. To był dobry znak. 
Zawarte aktywne składniki w masce: 
bursztyn (pielęgnuje, wzmacnia, odżywia włosy chroniąc je przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi), 
wosk jojoba (głęboko nawilża i efektywnie zabezpiecza włosy przed przesuszeniem),  
ceramidy (restrukturyzują włosy, przywracając im gładkość),  
olejek awokado (nabłyszcza włosy oraz chroni ich końcówki przed rozdwajaniem i kruszeniem) oraz 
olejek kokosowy (wygładza włosy i zapobiega ich puszeniu)

Włosy w tej chwili są wygładzone, nie puszą się, nawilżenie jest całkiem zadowalające. Uparcie rozdwajające się końcówki przestały sterczeć i szpecić włosy.

Włosy nie są przyklapnięte, odstają od skalpu dobrze dają się rozczesać. 


Maska jako pierwszy produkt Jantar zdobył u mnie uznanie. Nie jest droga. Działaniem się popisała na tyle, że stała się moim ulubieńcem ostatniego miesiąca.

                                                                      pozdrawiam - Magda