Witam
Lambre w swojej ofercie proponuje nam Róż do policzków SATIN PRESSED BLUSH w pięciu zróżnicowanych
odcieniach.
Miałam przyjemność poznać jeden z nich oznaczony numerem 2. Róże te różnią się między sobą odcieniami dlatego warto dobrze się zastanowić nad wyborem.
Już na samym początku samo opakowanie robi wrażenie. Jest wykonane z twardego kartoniku w barwie złota.
Samo pudełeczko mieszczące róż jest prześliczne.
W tonacji złotej oprawy sprawia, że każda właścicielka takiego cudeńka czuje się dużo lepiej wiedząc, że nosi taką perełkę w torebce. Wykonane jest z mocnego plastiku.
Opakowanie jednocześnie proste, schludne, a bije od niego elegancja.
Otrzymany róż nr 2 to idealny kosmetyk, który podkreśla mój "słaby" makijaż. Mam na myśli, delikatne nie wyróżniające się malowanie.
Maluję się mało, nie mam takiej potrzeby. Zawód , który wykonuję całkowicie mnie zwalnia od makijaży. Byłabym wyśmiana, gdybym na plac budowy lub prace geologiczne w terenie przyszła wymalowana:) Natomiast w domu bez sensu chodzić wymalowanym - przynajmniej ja tego nie lubię.
Jednak kiedy już wykonuję malunek na twarzy ten róż sprawia, że moja buzia czuje się o wiele lepiej niż do tej pory. Owal twarzy zostaje podkreślony, policzki nabrają lekkich rumieńców uważam, że ten odcień wprost idealnie pasuje do mojej karnacji.
Buzia staje się promienna, jest rozświetlona.
Pigmentacja jego jest zadowalająca.
Róż waży 5g i kosztuje 29 zł. Jest na tyle dobrze sprasowany, że nie dostrzegłam aby pylił.
Barwa jego to odcień różu.
W środku oprócz różu mamy dodatkowo na jednej ze ścianek lusterko, bardzo potrzebne do ewentualnych poprawek makijażu. Natomiast pędzelkiem nie za dobrze się mi nakładało róż. Nie był on zupełnie stracony bo przy wyjściach z domu korzystałam z niego jednak w domu zanim wyszłam używałam pędzla znacznie większego takiego do którego byłam przyzwyczajona.
Jest to mój drugi róż jakiego używałam do tej pory przy moich makijażach. Sprawił, że dobrze się w nim czuję i na stałe zagościł w mojej kosmetyczce.