30 września 2016

SUCHY OLEJEK ARGANOWY W ROLI ROZŚWIETLACZA DO CIAŁA I WŁOSÓW /GLY SKIN CARE/

Witam

Oleje czy olejki nie są mi obce. Ten rodzaj kosmetyku albo się lubi, albo nie. Główną ich wadą jest konsystencja, która w niektórych przypadkach jest za tłusta i tym zniechęca klienta do zakupu. Osoby takie są nastawione negatywnie i niczym ich się nie zmusi do korzystania z takiego produktu.

Nie zrażona jak dotąd, stosuję olejki, ale większe uznanie mają rzecz jasna czyste oleje przy ich udziale odnoszę sukcesy i jestem ich wielbicielką. 


W porze wakacyjnej poznałam rozświetlający suchy olejek arganowy GlySkinCare do ciała i włosów. Można nazwać go odmianą olejku powszechnego. Różni się on gęstością, która szybko wysycha nie lepi się i nie jest tłusta.

Pojemność - 125 ml

Cena - 51,13 zł

Dostępność - Diagnosis

Opakowanie - ciemna buteleczka z dozownikiem typu atomizer

Zapach - olejek bezzapachowy

Gęstość - wodnista


Sposób użycia. Ciało: Spryskaj ciało suchym olejkiem arganowym a następnie wmasuj delikatnie w skórę. Włosy: Rozetrzyj 1-2 porcje olejku arganowego w dłoniach, a następnie wetrzyj we włosy.

Składniki
Cyclopentasiloxane, Diisopropyl Adipate, Dimethicone, Octocrylene, Decyl Oleate, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Mica, CI 77981, CI 77491, CI 77492.




––––––––––––––––––––––––––––––
Przed użyciem dobrze jest wstrząsnąć buteleczką, ponieważ drobinki osadzają się na dnie, należy je pobudzić. Zaletą suchego olejku jest jego natychmiastowa wchłanialność i wysychanie. I tak jest również tutaj. Olejek jest uniwersalny w użytkowaniu. Posłużyć może jako akcent na ciało w formie podkreślenia naturalnej opalenizny oraz na włosy, gdzie wydobędzie z nich blask.

Ciało: po kilku porcjach na ciało i rozsmarowaniu mieniącej się cieczy, pozostają jedynie drobinki, które przepięknie i subtelnie podkreślają skórę "dotkniętą" promieniami słonecznymi. Olejek nie będzie się nadawał dla bladziochów, osób które nie przebywają na słońcu i mają jasną karnację. Znacznie gorzej się wtedy prezentuje. Natomiast naturalną opaleniznę olejek potrafi doskonale uwydatnić. W składzie producent umieścił olejek arganowy wraz z witaminą E. Jednak nawilżenie jakiego potrzebuje moje ciało jest za skąpe po jego użyciu. Dlatego przed jego rozpyleniem aplikowałam balsam. Produkty nie wadziły sobie wzajemnie, a naskórek przez cały dzień utrzymywał dobry stopień nawilżenia.
 

Włosy: 2-3 pompki nanosiłam na dłoń i wcierałam brązowo-złotą poświatę we włosy. Nigdy jej nie oceniłam jako brokat, który w formie przesadzonej wygląda bardzo źle. W promieniach słonecznych olejek wyglądał jak rozsiany złoty pył, włosy przyjaźnie mieniły się przez co najbliżsi zwracali uwagę (pozytywną). Na świeżo farbowanych włosach na odcień rudy efekt był spektakularny, ale tylko w słońcu. Olejek w żadnym stopniu nie obciążał włosów zwłaszcza cienkich. Nigdy zresztą nie przesadzałam z jego ilością.
 

Zadania olejku wg. producenta: Ocena moja
 - Nawilżanie /średnie/

- Wchłanianie /sprawne/

- Lekka formuła
/jak najbardziej/

- Skóra pięknie rozświetlona /zgadzam się w 100%/



––––––––––––––––––––––––––––––
Olejek jedynie pozostawiał skórę nie w pełni nawilżoną. Inne jego zalety wypadły znakomicie. Mam nadzieje, że uda się mi go skończyć jeszcze w ciepłe dni na które liczę, ponieważ w kolejnym sezonie skończy on swój żywot. Od otwarcia mamy 6 miesięcy na wykorzystanie. Warto taki olejek nabyć późną wiosną i cieszyć się nim w ciągu całego letniego czasu.

 pozdrawiam - Magda

28 września 2016

NOWOŚĆ OD NIVEA, SZAMPON I ODŻYWKA Z KOMPLEKSEM COLOR OIL Z OLEJKIEM MAKADAMIA

                                                                                                  Witam

Nivea ostatnio wprowadziła sporo nowości na rynek kosmetyczny. Jedną z nich jest duet pielęgnacyjny do włosów farbowanych i pasemek. Czy tym razem obiecująca para przedłużyła kolor na jaki zafarbowałam włosy? Przekonacie się w dzisiejszym poście na który serdecznie zapraszam.

Szampon - rekomendowana cena detaliczna 9,99 zł/ 250ml; 13,49 zł/ 400ml

Odżywka - rekomendowana cena detaliczna 9,99 zł/ 200ml

Gdzie można zakupić te produkty? - w większości znanych drogerii

Barwami marki są odcienie niebieskie i w takich właśnie dostajemy tą parę. Zatyczki na klik są w kolorze granatowym przez co łatwiej namierzyć otwarcia na których wygrawerowano nazwę marki. 



––––––––––––––––––––––––––––––
Szampon. Atutem jest zapach, piękny soczysty niestety nie mam do czego go porównać. Perlista ciecz jest dobrze zagęszczona, przez co szampon wykazuje wysoką wydajność. Znikoma ilość otacza włosy, tworząc mięsistą pianę. Po umyciu wiem, że włosy mam solidnie umyte, znikają z nich również resztki lakieru. Włosy pięknie pachną w połączeniu z odżywką. Dodatkowo są miękkie. Niestety szampon plącze włosy, przynajmniej moje.

Odżywka. Wyróżnia ją również zapach chociaż, gdybym miała wybierać to wygrałaby woń szamponu. Ta jest kremowa coś jak budyń, gęsta i biała. Odżywki używałam wraz z szamponem. Sądzę, że tylko takie wspólne stosowanie duetu mogło przynieść rezultaty. Po spłukaniu włosy rozczesywały się średnio.


Wraz z zafarbowaniem włosów sięgnęłam po opisywany wyżej duet. Na początku przyjemnie mi się go używało. 

Oba produkty wzbogacone są kompleksem Color Oil z olejkiem makadamia, reszta składników jest przeciętna, drogeryjna. Po rozpoczęciu trzeciego tygodnia dostałam uczulenia w postaci łupieżu i swędzącej skóry. Szukałam przyjemniaczka, który wyrządza mi krzywdę. Szybko go znalazłam... Odżywka została odstawiona i po kilku myciach skóra szybko wróciła do normy. Przestała swędzieć, a łupież, który postanowił ze mną pozostać nie co dłużej w tej chwili pojawia się śladowo. Sądzę, że jeszcze ze dwa tygodnie i wyniesie się na dobre. 



––––––––––––––––––––––––––––––
Nie jestem w stanie zgodzić się z obietnicami producenta odnośnie tej pary pielęgnacyjnej dla włosów, która miała ochronić włosy przed wyblaknięciem. Kolor standardowo zmył się z włosów. Trzy pełne tygodnie produkty współpracowały ze sobą (do czasu kiedy odżywka zaczęła podrażniać skalp), w tym okresie włosy straciły swoją "moc", gdzie na początku były mocno rude. Uważam, że żywot koloru powinien być znacznie dłuższy. Jedynie nie mam zażaleń do samego szamponu, który w pierwszym etapie pielęgnacyjnym oczyszczał włosy tak jak powinien.

 
Rzadko produkty drogeryjne potrafią źle wpłynąć na mój skalp. Widocznie odżywka ma za mocny chemiczny skład, który spowodował odstawienie jej. Para ta wypadła przeciętnie, dlatego nie sięgnę powtórnie po nią


Produktów Nivea używam, nie jestem ich stałą wielbicielką, ale mam do nich pewien sentyment. Lubię śledzić nowości marki dlatego czekam na nie, a już nie długo koniecznie muszę zakupić tradycyjny krem Nivea w niebieskim krążku, który doskonale ochrania moją cerę przed zimnem kiedy muszę w pracy spędzić wiele godzin.
 
Znacie ten nowy duet? Jak spisał się u Was?
                                                             
                                                               pozdrawiam - Magda

26 września 2016

CZY OBIETNICE PRODUCENTA W DWUFAZOWYCH MASECZKACH BEAUTY FORMULAS SPRAWDZIŁY SIĘ?

Witam

Cera to najdelikatniejsza część ciała o którą powinno się dbać  najsolidniej. Domowe spa w postaci maseczek czy glinek może zafundować jej każdy. Oczywiście nie przesadzając bo to może doprowadzić do uszczerbku.

Dwa razy w tygodniu znajduję czas i aplikuję jej trochę dobroci.  Czy tym razem Beauty Formulas zaspokoiło moją lubiącą się przesuszać skórę? Zaraz się przekonacie, zapraszam na moją opinię.


Dwie maseczki, każda składająca się z dwóch kroków. Na pierwszy tor poszła maseczka z aktywnym węglem z racji, że mydło węglowe sprawdza się u mnie bezkonkurencyjnie jeżeli chodzi o oczyszczanie cery, w drugiej kolejności mniej sympatyczna dla wielu maseczka ze śluzem ślimaka. Osobiście nic nie mam do kosmetyków z tym dodatkiem, ale nie jednokrotnie czytałam, że panie mają obrzydzenie co do tego składnika. Nie dziwię się - rozumiem ich, dlatego nie naciskam wszystkich do wypróbowania maski numer dwa.  


MASECZKA Z AKTYWNYM WĘGLEM 2 FAZOWA - CLEANER + PEEL OFF
 
 ––––––––––––––––––––––––––––––
Maseczka składa się z dwóch etapów. Po przerwaniu linii dzielących oba etapy zostają nam w dłoniach niesymetryczne saszetki. Pierwsza z nich to delikatny żel. Wzbogacony jest ekstraktami miodu, ogórka oraz cytryny. Żel jest przeźroczysty, bezwonny. Szybko przywiera do skóry jak (pseudo) klej. Ze zmyciem nie ma problemu. Po chwili mycia nim, cera jest oczyszczona i przygotowana do przyjęcia właściwej maski typu peel off.

Maski z węglem aktywnym mamy dużo więcej niż żelu. W pierwszym kontakcie przeraziła mnie jej gęsta konsystencja trochę oporna przy wydobywaniu z saszetki. Niby jest lejąca, a nie wygodna do tego stopnia, że papramy saszetkę, dłonie. Maź przypomina smołę, na pierwszy ogień w zapachu wyczuć można ostrą nutę alkoholową. Po nałożeniu jej na twarz przypominamy górnika, diabła...jednym słowem można się przestraszyć własnego odbicia w lustrze. Maska zastyga do 30 minut. Po czym zaczynając od dołu jej zwijanie, pozbawiamy się skorupki, która zastyga. 


Muszę przyznać, że maska niesamowicie oczyściła twarz, drobne zaskórniki jakie akurat miałam przy nozdrzach znikły. Maska nie ściągnęła skóry, zachowała się jak krem dobrze nawilżający. Tak luksusowo czułam się dwa dni. Zero kremowania, oczyszczania. W tym czasie nie malowałam twarzy, dałam jej chwile odpocząć. Jedynie na wieczór i rankiem przemywałam ją tonikiem.



––––––––––––––––––––––––––––––
REGENERUJĄCA MASECZKA DO TWARZY ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA



Maseczka jest saszetkowa. Składa się z dwóch części. Pierwsza mieści żel, druga maskę tkaninową.
Uwagę należy zwrócić na kształt maski, który ma formę profilu twarzy. 

Przed zastosowaniem należy oczyścić twarz. Po tej czynności nakładamy serum. Jest go zaledwie 2 g, ale taka doza w zupełności starcza na pokrycie twarzy. 
Serum przypomina żel, jest mleczne i przyjemnie pachnie. Po wmasowaniu, dostajemy się do kolejnej saszetki. W niej producent umieścił materiałową maskę, solidnie nasączoną, prawie z niej kapie. Wielkość tej maski jest duża, nie wygodna. Mimo przygotowanych otworków: na oczy, nos i usta nie da się idealnie jej przyłożyć tak by przylegała całkowicie do cery. Na podbródku po chwili odchodzi całkowicie. Płat wg. mnie jest za duży i nie dopasowuje się tak jak pisze producent. Czas jaki mamy na wyglądanie jak duch to 15-20 minut. Nie mogę napisać, że spędziłam komfortowo te chwile. Maskę co chwilę musiałam poprawiać, nie było to przyjemne. Ciekawi was czy przynajmniej efekt po pozbyciu się maski był zadowalający? Wspomnę jeszcze, co obiecuje producent: 
działanie serum - regenerujące, spłycające zmarszczki, nawilżające, odświeżające

działanie maski - poprawa nawilżenia


Co otrzymałam? Długo lekko klejącą się skórę ze słabym nawilżeniem, które do rano znikło, a skóra domagała się solidnej dawki dobrego kremu. 

––––––––––––––––––––––––
Maski spisały się różnie. Zdecydowanie wygrała wersja z aktywnym węglem. Maska ze śluzem ślimaka w sumie nie uczyniła nic szczególnego. 

Cery w tej chwili nie mam wymagającej stąd moja opinia po jednokrotnym używaniu każdej z masek. 
Kwestia druga to taka, że takie maseczki działają na krótkie chwile, a producenci za dużo obiecują jak np: w wersji ze śluzem ślimaka, że powinnam zauważyć spłycenie zmarszczek mimicznych. Może i by tak było, ale przy ilu zużytych maseczkach? 
Znacie którąś z masek? Czy ogólnie jesteście fankami maseczek tkaninowych i saszetkowych?

                                 pozdrawiam - Magda

24 września 2016

CZY UDAŁO SIĘ MI ZATRZYMAĆ LATO Z EMULSJĄ Z DROBINKAMI ZŁOTA OD VENUS?

Witam

Jesień czuć w powietrzu, ranki są chłodniejsze i mgliste, a wieczorem szybciej robi się szarówka. Idzie jesień, piękna, barwna. Czas pożegnać się ze słonecznym latem. 

Mimo, że letnia opalenizna znika z ciała to możemy choć na chwilę cieszyć się nią dzięki produktowi jaki oferuje nam w tym roku Venus. Jest to emulsja w sprayu do ciała z drobinkami złota.


Pojemność - 140 ml

Sugerowana cena detaliczna: 11,99 pln
Dostępność - drogerie


––––––––––––––––––––––––––––––

Pod koniec lata potrzebuję się nacieszyć opalenizną. Nie opalam się nagminnie i nie wygrzewam non stop, ale spędzając aktywnie letni czas zawsze jestem muśnięta promieniami słonecznymi, które nie da się ukryć, lubią moją skórę. 
Używając kosmetyków z filtrami kontroluję opaleniznę. Pod koniec lata jestem z niej dumna podkreślając ją takimi właśnie kosmetykami, które uwydatniają naturalną opaleniznę, a przy okazji otaczają skórę połyskiem w postaci drobinek złota. Nie każdy taki efekt preferuje więc kosmetyk nie znajdzie się w każdej kosmetyczce.




–––––––––––––––––––––––––––––
Opakowanie jest standardowe jak na produkt w sprayu. Kolorystycznie nawiązuje do opalenizny, pomysł jak najbardziej trafiony. Naciskając atomizer wypuszczamy na ciało białą dość wodnistą emulsję, która po wtarciu znika tworząc poświatę składającą się z drobinek. Nie jest to nachalny widok, jedynie podkreślenie opalenizny. Skóra jest z lekka nabłyszczona. Producent umieszczając w emulsji olej kokosowy i witaminę E zapewnia wyrównanie nawilżenia do 24 godzin. Tego nie doświadczyłam, ponieważ zawsze myjąc się na wieczór usuwałam powłoczkę. W ciągu dnia natomiast naskórek był zwilżony, jedynie na łydkach wyczuwałam częściowe wysuszenie, ale te miejsca mam szczególnie podatne na wysychanie. Osoby ze skórą normalną nie powinny mieć tego problemu. 

Emulsja zaraz po dostaniu się na skórę bieli, ale nie tworzy smug - zanika. W zapachu przypomina mi melona, który jest łagodny i naturalny. Efekt o którym wspomina producent ukazuje się sprawnie wystarczy poczekać dosłownie minutkę, a opalenizna się uwydatnia. 

Jeżeli jesteście zwolenniczkami takich kosmetyków i lubicie na koniec lata eksponować opaleniznę to zapraszam Was do zakupu tej emulsji. 140 ml jest przy moim używaniu nie na całe ciało, a głównie na ręce i nogi dosyć wydajne. Kosmetyk jest ze mną od połowy sierpnia i sporo go jeszcze pozostało. 
Trudno jest się Wam pożegnać z latem? Przedłużcie go dzięki drobinkom złota ukrytych w emulsji Venus.


pozdrawiam - Magda

21 września 2016

YANKEE CANDLE /WIOSENNY KWIAT/ - PEONY- DOJRZAŁA PIWONIA


Witam
Peony
Woski palę najczęściej, to one potrafią niesamowicie zmienić otoczenie i dodać mu charakteru. W czasie wakacji rzadko korzystałam z kominka. Jednak ciepłe dni nie napawały mnie do wąchania zapachów woskowych. Na zewnątrz udając się nawet do ogrodu miałam pełno naturalnych nut kwiatów, roślin czy owoców.  Jedynie podczas deszczowych dni kilka razy kominek szedł w ruch.

Za oknami widać zbliżającą się jesień, która ma swój urok. To czas kiedy wieczory stają się dłuższe, rzadziej wychodzę na zewnątrz, dlatego dzięki woskowi Peony mam okazję powrócić do późnej wiosny, kiedy to piwonie zakwitają w ogrodach. Wosk pochodzi z kolekcji wiosennej 2016.



–––––––––––––––––––––––––––––
Piwonie to ogromne różowe lub białe pąki. Są boskie w całej swojej krasie. Kocham te kwiaty za wygląd, potrafią ogrodowe rabaty nieziemsko przyozdobić. Pachną cudnie, słodko i powabnie. Szkoda, że są sezonowe, najchętniej widziałabym je w ogrodzie cały czas letni. W domu w wazonach wydobywa się z nich subtelny, lekki i stały zapach. Nie cierpimy z nadmiaru słodkich nut jakie uwalniają się nawet w mieszkaniu o małym metrażu.

Wosk Peony jest przepełniony tym aromatem. Jak sama nazwa wskazuje aromat jaki uzyskujemy z rozgrzanego wosku jest odzwierciedleniem dojrzałej piwoni.

Wosk jest konkretny w zapachu, przez co wydajny. Skrawek daje nam power. Jestem jak najbardziej na tak. Wosk Peony zostanie z pewnością powtórnie przeze mnie zakupiony. Z nim czuję się błogo, wesoło i choć nie jem za dużo słodyczy to marzy mi się zjeść w jego obecności watę cukrową. Wosk do kupienia <TUTAJ>


pozdrawiam - Magda

20 września 2016

LEGENDARNA MASKA DROŻDŻOWA AGAFII, ULUBIENICA WŁOSOMANIACZEK

Witam

Lubimy się, zarówno moje włosy jak i ciało z kosmetykami rosyjskimi. Częściej po nie sięgałam rok temu, teraz rzadziej. Nie przypominam sobie, abym nazwała jakiś produkt rosyjski totalnym bublem. 
O masce drożdżowej Agafii czytałam sporo opinii. Włosomaniaczki są nią oczarowane. W porze wakacyjnej miała swoje 5 minut. Maska ma przede wszystkim przyspieszyć wzrost włosów oraz zadbać o ich wygląd. Czy przyniosła obietnice o jakich informuje producent? I tak i nie. Zapraszam.


––––––––––––––––––––––––––––––
Zacznę od składu, który posiada szereg dobroczynnych komponentów.

Bez PEG i parabenów

• Drożdże piwne (Yeast Extract) – zawierają biotynę (H) oraz witaminę B5 (źródło kwasu pantotenowego),które przywracają włosom sprężystość ,hamują wypadanie włosów i ich siwienie, przyspieszają wzrost
• Sok brzozowy (Betula Alba Juice) – nadaje włosom blasku ,objętości ,wzmacnia je,stymuluje ich porost,a także pomaga usunąć łupież
• Oman wielki (Inula Helenium Extract) –działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie
• Mącznica lekarska (Arctostaphylos Uva Ursi Extract) – równoważy gospodarkę tłuszczową naszej skóry,działa przeciwbakteryjnie i antyseptycznie
• Ostrosept plamisty (Silybum Marianum Extract) – oprócz działania leczniczego ma działanie pielęgnacyjne i opóźnia efekty starzenia

Oleje z zimnego tłoczenia :
• Olej z kiełków pszenicy ( Triticum Vulgare Germ Oil)- wpływa kondycjonująco na skórę i włosy: kwas linolowy,witamina E, ceramidy posiadają właściwości nawilżające,ujędrniające i wygładzające,stymuluje mikro krążenie. Chroni przed nadmierną utratą wody oraz promieniowaniem UV
• Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil)-intensywnie odżywia włosy, wykazuje działanie przeciwzapalne
• Olej z orzeszków cedrowych (Pinus Siberica Cone Oil)- bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminę E oraz witaminy z grupy B. Poprawia kondycje włosów ,wzmacnia je ,przeciwdziała wypadaniu,zwalcza łupież,ogranicza łojotok
• Olej z owoców dzikiej róży (Rosa canina Fruit Oil)- działa przeciwbakteryjnie, odżywia,nawilża i uelastycznia włosy


––––––––––––––––––––––––––––––
Sposób użycia:
nanosimy maskę na czyste, wilgotne włosy. Równomiernie rozprowadzamy na całej długości aż do podstawy włosa. Po 1-2 minutach zmywamy wodą.

Pojemność - 300 ml

Cena - ostatnio w sklepach internetowych zauważyłam, że cena jej nieco spadła i wynosi raptem nie całe 10 zł.

Opakowanie - cylindryczny pojemnik z zamykaniem na gwint, oraz z dodatkowym wieczkiem pod główną zakrętką. Wygodnie się ją wybiera do ostatniej "kropli".

Byłam przygotowana na bajeczny zapach drożdżowych ciasteczek z odrobiną wanilii - tak woń była przedstawiana w innych opiniach. I wszystko się zgadzało, zapach był fantastyczny, mąż raz zapytał czy piekę kruche ciasteczka, a ja jedynie przeszłam koło niego mając maskę na włosach. Jak na maskę przystało spodziewałam się gęstej mazi, a tutaj biorąc ją na palce konsystencja okazała się być jak przy balsamie - dosyć rzadka, barwy kremowej. 


––––––––––––––––––––––––––––––
Aplikowałam ją w pierwszej kolejności na skalp. Przy długich włosach ta czynność nie jest prosta (przynajmniej u mnie). Potem wcierałam ją, aż po końce na całą długość włosów wliczając końcówki. Maskę stosowałam 2 razy na tydzień. Po trzeciej aplikacji miałam wyrobione już zdanie w kilku kwestiach. Włosy cienkie, proste, długie do pasa bardzo źle się rozczesywały. Koszmar:( Próbowałam na mokro i na sucho wykonać tą czynność, ale bez różnicy. Używając jej jedynie na skalp też nic dobrego nie mogłam osiągnąć w kwestii rozczesywania. Próbowałam przedłużać czas trzymania jej na włosach, może ciut było lepiej, ale nie zadowalająco. Sporo włosów wyszarpywałam i złościłam się przy tym. 
Włosy chłonęły maskę, dosłownie ją wsysały, dlatego okazała się być mało wydajna. Pierwszy raz nie żałuję, że kosmetyk rosyjski pośpiesznie się wykańczał. Mimo, że producent zapewniał, że dzięki zawartości olejów z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie. Włosy stają się jedwabiste i pełne blasku. Nie mogłam zgodzić się w tej kwestii. Włosy były nijakie i nawet zaczęły się puszyć.

300 ml zeszło w ciągu miesiąca. Mimo krótkiego użytkowania i braku współpracy podczas rozczesywania w okolicach grzywki pojawiły się małe baby hair. Nie mogę jej całkowicie Wam jej odradzić, ponieważ i tak mi się to nie uda po wielu pozytywnych recenzjach jakie do tej pory ukazały się w blogosferze. 

Pełna optymizmu byłam kiedy nadeszła pora na tą maskę. Końcowy efekt niby mnie zadowala ponieważ młode włosy zaczęły "kiełkować". Największy problem jaki pozostał do końca to ich  rozczesywanie po umyciu:(.
Pamiętajcie, że maska ma sporo atutów i nie należy o nich zapominać: główny cel osiągnięty (wysyp włosów), skład, zapach, spora pojemność (przy krótkich włosach, będzie wydajniejsza). Poznajcie ją i sami oceńcie. Ja to zrobiłam i jednak nie żałuję.


pozdrawiam - Magda

18 września 2016

ISANA W ROLI OLEJKU POD PRYSZNIC Z PENTANOLEM I WITAMINĄ E

Witam

Isana jest dobrze znana i (przeważnie) lubiana. Asortyment jest dość bogaty i tani. Dostępność nie jest problemem ponieważ drogerii Rossmann jest w Polsce sporo . Najwierniejsza jestem żelom zwłaszcza z edycji limitowanych. Na ostatnich zakupach zrobiłam wyjątek i zaopatrzyłam się w Olejek pod prysznic Isany z olejami soi i słonecznika.






––––––––––––––––––––
Czy niedrogi produkt kosmetyczny do mycia i pielęgnacji skóry może wypaść tak jakbyśmy wydali na niego o dużo więcej? Może. I żałuję, że nie zakupiłam tego unikatu dużo wcześniej. Czytając o nim opinie wiedziałam, że zdobywa bardzo dobre oceny. Może to lenistwo, a może niepamięć podczas zakupów? Nie warto się tłumaczyć, fakt, że w końcu go poznałam, to najważniejsze bo jak stare przysłowie mówi "lepiej późno, niż wcale". 


––––––––––––––––––––

Olej sojowy, olej ze słonecznika, pantenol i witamina E to przyjazne składniki. Ogólnie skład jest krótki i gorszych składników nie jest cała gromada. 

Pojemność - 200 ml

Cena - około 5 zł

Barwa - słomkowa

Opakowanie - schludna, płaska buteleczka, przeźroczysta z zamykaniem funkcjonalnym na klik

Zapach - charakterystyczny, znośny, niektórzy wyczuwają w nim woń rybną czego ja nie mogę stwierdzić.Wg. mnie jest to zapach roślinny nie utrzymujący się na skórze po myciu.


––––––––––––––––––––
Działanie. Olejek zaakceptowała moja skóra od pierwszego użycia. Korzystałam z niego około 3 razy w tygodniu. Koniecznie muszę dodać, że nie mam jednolitej skóry na cały ciele. Skórę na nogach i rękach mam bardziej przesuszoną i skłonną tracić nawilżenie dużo szybciej niż w innych partiach sylwetki.

Olejek najlepiej nakłada się na mocno zwilżoną skórę. Przy mało zmoczonej staje się oporny i nie chce pokrywać ciała. Podczas mycia tworzy się biały film, olejek zmienia się w emulsję. Wydawać by się mogło, że będzie oblepiał skórę, nic z tych rzeczy. Po spłukaniu, skóra otoczona jest jego warstwą, ale nie inwazyjną. Spłukuje się wygodnie bez przeszkód. Mniej wymagające partie ciała są bardzo dobrze nawilżone. Natomiast nogi i ręce jak u mnie otrzymywały mniej satysfakcji z jego używania, ale nie były przesuszone. W tych miejscach naskórek otrzymywał partię lekkiego balsamu i wszystko się normowało.

Może zastąpić nam piankę lub żel do depilacji. Idealnie sprawdza się podczas tej czynności, a w etapie końcowym pozostawia skórę z brakiem podrażnień i uspokojoną.

Olejek nie krzywdzi skóry, nigdy nie zostawił na niej wysypu i nie zapychał. Posiada przyjazne pH dla skóry. Pantenol oraz witaminę E, chronią przed wysuszeniem.

Olejek jest średnio wydajny ( w zależności jak często go stosujemy i jaką porcję wylewamy podczas mycia).

Oceniam go za bardzo dobry myjący środek, który pozbawia skórę zanieczyszczeń oraz daje jej od razu namacalne cechy w postaci głównie nawilżenia oraz miękkości.

Znacie ten olejek Isany? A może inny? Czy w ogóle używacie olejków do mycia?

pozdrawiam - Magda

15 września 2016

COCOA BUTTER W KREMIE DO DŁONI OD PALMERS

Witam

Krem do rąk to codzienny kosmetyk jakiego używam najczęściej na noc. Okres letni sprzyja moim dłoniom i częstotliwość traktowania ich kremami jest rzadsza. Krem Palmers na bazie masła kakaowego i witaminy E został wykończony u nas w sierpniu. Towarzyszył mi i mężowi od wczesnych wiosennych dni. Od razu nasuwa się myśl, że tubka mieszcząca 60 g kremu jest produktywna.



––––––––––––––––––––
Tubka jest dosyć twarda i przy końcu nie wygodnie z niej wydobyć 
resztki kremu. Zamykanie na klik jest w porządku z jednym wyjątkiem. Na wewnętrznej części osadza się co kilka użyć przyschnięty krem co widać na fotografii poniżej. Graficznie nie wyróżnia się niczym szczególnym, za dużo widnieje w części przedniej na niej napisów. Wygląd uważam za przeciętny.



––––––––––––––––––––
Skład jest nie najgorszy, ale gdyby nie posiadał kilku mniej znaczących składników to z pewnością zyskał by u mnie większe uznanie. Na 10-tym miejscu uprasował się nie lubiany olej mineralny. W rzeczywistości po aplikacji nie odczuwam jego obecności.


––––––––––––––––––––
Krem wzbogacono o masło kakaowe i witaminę E. Jest lekko brązowy i ma zwartą gęstość przez co nieduża porcja starcza na wsmarowanie go w obie dłonie. Pachnie czekoladą, która nie męczy jest zrównoważona. Po takie nuty sięgam częściej od jesieni do wczesnej wiosny. Tutaj nastąpił wyjątek. Rozpoczęłam go wiosną ponieważ mąż potrzebował głębszego nawilżenia. Z racji, że lato tego roku miało sporo chłodniejszych dni krem dało się szybciej wykończyć. Znalazł dodatkowe zastosowanie, oprócz dbania o dłonie. Znakomicie sprawdził się na skórze na kolanach i łokciach. Niwelował twardy naskórek, ale tylko przy codziennym nakładaniu.

Po aplikacji mogłam cieszyć się miłym akcentem zapachowym, czekolady. Na skórze pozostawiał film ochronny, nieklejący. Nawilżał skórę bardzo dobrze i na długo. Skóra po czasie miękła i dawała zdrowy wygląd. 
Cena kremu jest dość wysoka około 12 zł. Na promocji jestem skłonna kupić krem ponownie. Dostępność - apteki stacjonarne i  internetowe.

pozdrawiam - Magda

13 września 2016

MĘSKIM OKIEM, CZYLI CZEGO OSTATNIO UŻYWA MÓJ MĄŻ DO HIGIENY PACH?

Witam

Dzisiejszą notkę zacznę od pochwały. Należy się ona mojemu mężowi, który od kilku miesięcy sięga z uwagą do szafki łazienkowej po różne kosmetyki. Na zakupach dokonujemy przemyślanych wyborów odnośnie produktów z linii męskich. Mąż pyta, chce by mu doradzać. Jest w trakcie stosowania kilku dość ciekawych produktów o których z pewnością napiszę już nie długo. Od kilku tygodni używa dezodorantu roll-on marki Lavera. Produkt jest godny polecenia innym panom dlatego zdradzam, że opinia będzie obiecująca.




––––––––––––––––––––
Nie ma nic gorszego jak spotkać spoconego osobnika w tramwaju, autobusie ogólnie w miejscu publicznym. Rozumiem, że brak czasu o poranku może skutkować nie wykonaniem porannej toalety, jednak higiena pach nie zajmuje aż tyle cennych chwil by nie móc zaaplikować odpowiedniej dla siebie ochrony na cały dzień. Natomiast nadmierne pocenie powinno być leczone, to efekt prawdopodobnie jakiejś choroby i osobny temat.

Lavera proponuje panom dezodorant działający 24 h roll-on. Składnikami aktywnymi w nim są: wyciąg bio z bambusa
bio z trawy cytrynowej oraz formuła z bio aloesem.

Ich funkcje:
Bezwonne i bezbarwne WŁÓKNA BAMBUSA nadają skórze aksamitną miękkość.
Ekstrakt z TRAWY CYTRYNOWEJ działa ściągająco, antyseptycznie, antybakteryjnie i deodoryzująco.
Łagodna formuła z bio-aloesem zapewnia długotrwałe uczucie świeżości i czystości. 

Sposób użycia: stosować na czystą i sucha skórę pod pachami.


––––––––––––––––––––

Skład: woda, sok z liści aloesu*, alkohol*, tlenek cynku, kaprylan glicerolu, guma ksantanowa, rycynooleinian cynku, uwodornione glicerydy oleju palmowego, gliceryna, wyciąg z liści bambusa trzcinowatego*, wyciąg z ziela trawy cytrynowej*, bisabolol, triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego, uwodorniona lecytyna, zapach**, limonen**, linalol**, cytral**, kumaryna**, geraniol**, cytronelol**.

* składniki pochodzące z kontrolowanych upraw biologicznych
** naturalne olejki eteryczne
Informacje dodatkowe: Certyfikowany kosmetyk naturalny z częścią organiczną (NaTrue**). Co najmniej 70% składników pochodzenia naturalnego pochodzi z certyfikowanych upraw organicznych i/bądź kontrolowanych dzikich zbiorów. Nie zawiera parabenów, PEG, surowców pochodzących z martwych zwierząt, syntetycznych substancji barwiących, zapachowych oraz konserwujących ani surowców na bazie olejów mineralnych. Nie zawiera związków chloru czy aluminium. Nie testowany na zwierzętach. Produkt wegański.


––––––––––––––––––––

Najważniejsze informacje przedstawiłam Wam w pierwszej części notki. Warto zwrócić uwagę na sam skład.
Teraz przedstawię walory graficzne i samo działanie.

Tworzywo sztuczne - plastik to materiał z jakiego wykonano nie dużych rozmiarów opakowanie. Częściowo wyprofilowane wygodniej złapać jest dłonią. Kulka aplikująca jest sporo, dlatego jeden "marsz" po skórze starcza. Aranżacja kolorystyczna przedstawiona została w barwach biało-granatowych.

Zaskoczył mnie sam zapach. Uważam, że mógłby się znaleźć w odpowiedniku damskiego dezodorantu jest orientalny. Kolor jego jest biało-przeźroczysty, nie zostawia plam na ubraniach. Czy działa 24 h, tego mąż nie może określić ponieważ zawsze aplikuje jakikolwiek dezodorant, sztyft czy kulkę rano i wieczorem. Natomiast w ciągu dnia ten dezodorant działa. Nie powoduje ulatnianie się prz
ykrego zapachu, pachy pocą się naturalnie i tak powinno być, ponieważ pocenie powinno występować. Produkt nie ściąga skóry nie jest klejący. Nawilża cienką skórę. Po depilacji należy podjeść ostrożnie ponieważ zawiera alkohol. Podczas wyższych temperatur produkt spełniał swoje wytyczone zadania, bardzo dobrze radził sobie przede wszystkim z nie przyjemnym potem, który nie był wyczuwalny. Utrzymywał pachy w świeżości i komforcie. 

Polecamy go innym panom. Dziewczyny możecie tym produktem sprawić swojemu mężczyźnie prezent np: urodzinowy.

pozdrawiam - Magda

11 września 2016

JAK OCENIAM FRANCUSKIE KOSMETYKI NA BAZIE OLIWY, MASŁA SHEA, OLEJU ARGANOWEGO I ZIELONEJ GLINKI MARKI /LE PETIT OLIVIER/?

Witam

Marka Le Petit Olivier posiada etykietę Origine France Garantie. Ta właśnie etykieta daje Nam gwarancję, że wszystkie preparaty są produkowane we Francji.

Marka zapełnia sklepowe półki kompletnymi liniami produktów do pielęgnacji ciała i włosów: mydła, żele pod prysznic, szampony do włosów, odżywki do włosów, a także balsamy i kremy do ciała. W asortymencie nie zabrakło płynu do demakijażu lub balsamu do ust.
Receptury francuskich kosmetyków oparte są na naturalnych, sprawdzonych składnikach: oliwie z oliwek, oleju arganowym, maśle shea lub zielonej glince.

Produkty tej marki nie są jeszcze zbytnio znane w Polsce, marka pojawia się powoli. Możecie je zakupić np: w sieci drogerii Sekrety Urody.

Swoją przygodę i ciekawość zaczęłam od poznania dwóch produktów marki:
Mgiełki do ciała z oliwą z oliwek, aloesem i jaśminem - 150 ml
oraz Mydła cytrynowego w kostce - 100 g 


––––––––––––––––––––
Mgiełek używam jedynie latem, skórę mam wtedy mniej wymagającą i tego typy kosmetyki idealnie się sprawdzają. Kilka razy na tydzień o poranku częstuję skórę mgiełką Le Petit Olivier. Wzbogacono ją czystą oliwą z oliwek przeznaczoną dla skóry suchej i wrażliwej. Oliwa z oliwek to moc pełna kwasów tłuszczowych i witaminy E. Zawiera ponadto ekstrakt z jaśminu i sok z aloesu. Kilka mniej znaczących składników, których najlepiej bym nie chciała spotkać też występuje. Nie zawiera alkoholu i parabenów.

Mgiełka nie jest uciążliwa, dostarcza skórze dobrego nawilżenia na wiele godzin. W ciągu dnia możemy dyskretnie siedząc w pracy np: ponownie ją zaaplikować i cieszyć się odświeżoną skórą. Nie ma z nią kłopotów ponieważ nie tłuści skóry, dobrze się wchłania pozostawiając pachnącą powłoczkę. Buteleczka ma ścianki krystaliczne. To w niej zamknięto 150 ml mgiełki, barwy jasno zielonej. Jak na mgiełkę przystało jest wodnista. Strumień jaki wydobywa się z atomizera nie jest "ostry", swobodnie opada na skórę. Wystarczy go rozsmarować dłonią. Buteleczka nie jest ciężka i obszerna do średniej dziennej torebki się zmieści. Mgiełkę polecam poznać.

––––––––––––––––––––
Mydło prowansalskie cytrynowe z południa Francji.
Charakteryzuje się bardzo wysoką jakością, produkowane jest według tradycyjnych receptur, na bazie najlepszych, naturalnych olejów roślinnych.

Kostka zapakowana jest w szary papier. Dobrze się kojarzy, z ekologią i naturą. Sama kostka jest dosyć płaska i żółta. Z początku jej wielkość podczas mycia nie przeszkadza co zazwyczaj spotyka się w takich kostkach. Mydło zmydla się wolno, nie namaka. Jak sama nazwa mówi jest cytrynowe i tak pachnie chociaż wyczuwam skromną nutę nienaturalną. Zapach jest mocny co może to być dla wielu osób wadą. Mydło pieni się standardowo, ale nie obficie. Osobiście myłam nim jedynie dłonie. Mąż natomiast czasami używał go do mycia ciała. W obu przypadkach mydło usuwało zabrudzenia z całego dnia. Nie wysuszało skóry, nie pozostawiało efektu ściągnięcia. Sprawuje się na tyle dobrze, że postanowiliśmy zakupić inny zapach, a jest ich kilka w ofercie. Bazą mydła są naturalne oleje, ale mydło nie składa się jedynie z nich. Podobnie jak mgiełka doczytałam, że w składzie występują mniej sprzyjające składniki. Mimo tego, mydło nie podrażnia i nie przynosi rozczarowania. Nie zawiera parabenów, nie było testowane na zwierzętach i nie zawiera dodatków pochodzenia zwierzęcego.

––––––––––––––––––––
Oba produkty wypadły w ocenie ogólnej bardzo dobrze. Nie skrzywdziły skóry, a oleje zawarte w nich dobrze zaspokoiły potrzeby skóry. Jestem otwarta na markę Le Petit Olivier. Mam zamiar poznać więcej jej produktów. 

Znacie francuskie kosmetyki Le Petit Olivier?

pozdrawiam - Magda

9 września 2016

NIVEA COLOR STYLING, LAKIER + PIANKA /OCHRONA KOLORU/

Witam

Nivea to nie tylko kosmetyki do pielęgnacji ciała i twarzy. Marka zadbała również by w swojej ofercie znajdowały się kosmetyki do pielęgnacji włosów takie jak: szampony, odżywki oraz produkty do stylizacji włosów o których dziś krótka notka. Kosmetyki mają służyć włosom farbowanym, ściślej - ich zadaniem jest ochrona koloru. Z dystansem jednak podchodzę na ochronę koloru ponieważ słabo coś wierzę w możliwości takich produktów na stan farbowanych włosów. Liczę bardziej na utrwalenie fryzury.


––––––––––––––––––––
Nad opakowaniami nie ma się co rozpisywać. Są aluminiowe z wygodnymi aplikatorami. Metaliczny połysk w odcieniach niebieskich to domena Nivei w produktach do stylizacji włosów. Zaletami ich są wygodne wyprofilowania w odcinkach górnych.

Lakier - pojemność - 250 ml, cena około 14 zł

Pianka - pojemność - 150 ml, cena około 14 zł

Extra strong 4, to trwałość z jaką produkty działają na włosy. Obawiałam się z początku, że będą za słabe. Byłam w totalnym błędzie, taka moc w zupełności moim niesfornym i cienkim włosom odpowiada i starcza.

––––––––––––––––––––
Główną zaletą lakieru jest lekka mgiełka z jaką atomizer wypuszcza ciesz. Swobodnie możemy rozpylić go na wybrane pasma. U mnie są to rejony grzywki, która po każdym umyciu musi być wyczesana i podkręcona na szczotce. Lakier ten potrafi utrzymać ją w ryzach do kolejnego mycia tj. około 2 dni. Po wyschnięciu włosy przyjemnie błyszczą, śladu nie ma, że były spryskane lakierem, wyglądają bardzo naturalnie, nie są posklejane, nie tworzą się nieschludne strąki. 

––––––––––––––––––––
Pianka z kolei to produkt, którego rzadziej używam do stylizacji. Pomocna jest w sytuacjach kiedy chcę upiąć koczka, wtedy pomaga mi zwiększyć objętość włosów przez co łatwiej jest mi upiąć włosy, a sam koczek wygląda okazalej. Podczas suszenia włosów, a jest to czynność sporadyczna u mnie (wolę jak wysychają naturalnie) nakładanie pianki jest istotną sprawą ponieważ wtedy to ochrania ona włosy przed wysoką temperaturą suszarki.

Wspomnę jeszcze o zapachach, które są w sumie tradycyjne jak w  tego typie produktach, ale delikatniejsze zwłaszcza przy lakierze.

Kosmetyki jak lakiery lub pianki schodzą u mnie przez dłuższy okres. Te posłużą mi dobrych kilka miesięcy. Ten fakt mnie cieszy, ponieważ jestem z ich działania zadowolona. 


pozdrawiam - Magda

7 września 2016

ABSOLUTE ORGANIC, NAWILŻAJĄCY KREM NA DZIEŃ Z MINERAŁAMI MORZA MARTWEGO


Witam

Dzisiejszy kosmetyk sprawdzała na sobie moja starsza o kilka lat koleżanka. Zaproponowałam jej poznanie kremu na dzień Absolute Organic ponieważ kremy schodzą u mnie bardzo wolno, a kilka leży bezużytecznie w tej chwili. Przeważnie słoiczek mam ma około 3 miesiące codziennej pielęgnacji.

Absolute Organic to krem wysoce odżywiający i nawilżający skórę. Stosuje się go na dzień, przeznaczony jest do każdego typu cery.

Zawiera dwa aktywne składniki o działaniu przeciwzmarszczkowym:

Lipactive Inca Inchi - organiczne źródło roślinne kwasów OMEGA 3, 6 i 9.

SEPILIFT DPHP - silny składnik chroniący przed starzeniem o potrójnym odmładzającym działaniu: ujędrnia, intensywnie nawilża i zmniejsza widoczność zmarszczek. Skóra zyskuje naturalną ochronę, poprawia się jej struktura i gęstość, równoważą naturalne ubytki.


Pełny skład:
Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Xylitylglucoside (and) Anhydroxylitol (and) Xylitol, Pronanediol, Glycerin, Dipalmitoyl Hydroxyproline, Isoamyl Laurate, Plukenetia Volubilis Seed Oil*, Squalane, Isoamyl Cocoate,Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Tocopheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Glyceryl Caprylate, Sodium Stearoyl Glutamate,Parfum (Fragrance), Aqua (Water), p-Anisic Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid.

*) Składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
99.60% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego.
77.42% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych.

Naturalny i ekologiczny kosmetyk certyfikowany przez ECOCERT.


––––––––––––––––––––
Kluczowe składniki roślinne:

ORGANICZNY EKSTRAKT ALOE VERA – znany ze swoich unikalnych właściwości łagodzenia i nawilżania suchej, podrażnione i uszkodzonej skóry. Ta magiczna roślina działa na wiele sposobów: jako antyoksydant i środek przeciwzapalny. Usuwa ona również martwe komórki, pomagając odbudować fakturę skóry i zmniejszyć ilość blizn, plam, pryszczy i innych znamion.
ORGANICZNE MASŁO SHEA – znakomity składnik do zastosowań kosmetycznych. Przenika głęboko w skórę, odnawia zniszczone komórki i przywraca skórze elastyczność. Chroni również przed promieniowaniem UV, dostarcza skórze niezbędnego nawilżenia, odświeżając ją.
ORGANICZNA OLIWA Z OLIWEK – bogata w witaminę E, prowitaminę A i Retinol, które wygładzają, chronią i poprawiają fakturę skóry. Pomaga utrzymać elastyczność skóry, odżywia ją i wspiera jej odnowę. Szczególnie pomocna dla bardzo suchej skóry.
ORGANICZNY OLEJEK JOJOBA - zwany “wielkim skarbem dla skóry”, ze względu na swoje szerokie zastosowanie. Jest to naturalny środek zmiękczający, dzięki któremu skóra jest delikatna, czysta i zdrowa. Jest to również wspaniały środek nawilżający, który chroni skórę i pomaga likwidować blizny.

–––––––––––––––––––
Krem ma typową pojemność, która wynosi 50 ml. Kolor zieleni przenika przez szklany pojemnik oraz karton w którym umieszczono krem. Wieczko jest nietypowe. Jego powierzchnia odgrywa rolę lusterka dokładnie można się przejrzeć, a nawet poprawić makijaż lub pomalować usta. Po zużyciu kremu wieczko można zachować, posłużyć nam może za lusterko.
Sreberko okala brzegi słoiczka pełniąc funkcję ochronną.
W środku opakowania producent umieścił dwa dodatkowe elementy z których możemy skorzystać lub też nie. Są nimi: łopatka do nabierania kremu oraz plastikowe wieczko, którym możemy zabezpieczyć krem po całkowitym oderwaniu sreberka.
Krem należy wykończyć w ciągu 6 miesięcy.

Opinia koleżanki.
Krem jest dosyć lekki, treściwy i biały. Nie tłuści skóry, co może się wydawać z początku. W dobrym tempie się wchłania. Nie kłóci się z podkładami. Znajoma ma cerę normalną. Jednak jak każdy poci się w upały. Krem w upalne dni potrafi zmatowić skórę, która traci połysk. Nie wiemy jedynie czy zadziała u osób ze skórą tłustą. W ciągu dnia zapewnia optymalne nawilżenie, które utrzymuje się cały dzień dzięki certyfikowanym, aktywnym składnikom organicznym: aloesu (Aloe vera), oliwy z oliwek, oleju jojoby, masła shea, skwalenu i witaminy E.
Podczas aplikacji towarzyszy naturalny i stonowany zapach. Koleżanka jest nim zachwycona, stwierdziła, że nie spotkała dotąd podobnej woni w kremie na dzień. Aplikowany dodatkowo wysoko pod oczy nie wpłynął negatywnie na cienką i wrażliwą skórę w tych miejscach. Priorytetowe nawilżenie, lekkość, i odzyskanie witalność to pierwsze główne zalety jakie zostały zauważone. 


Zawarty w składzie kompleks minerałów z Morza Martwego działa na skórę antyoksydacyjnie. Same minerały regulują pracę komórek skóry.
Zadania minerałów:
- wygładzają i ujędrniają skórę
- pobudzają odbudowę komórek
- głęboko nawilżają i odżywiają

Koleżanka jest nadal w trakcie stosowania kremu, pozostało jej jeszcze około pół słoiczka. Zasugerowała, że po jego używaniu czuje się odmłodzona. Cera nabiera coraz to większej elastyczności, głębsze zmarszczki nie znikły, ale udało jej się zaobserwować, że te płytsze jakby zbladły i stały się mniej widoczne. Struktura cery na pewno została poprawiona. 

Polecamy obie ten krem, mimo, że mi nie udało się go osobiście poznać. Wierzę jednak w szczerość znajomej. Koszt kremu to około 35 zł. Cena nie wygórowana, a działanie znakomite. 

––––––––––––––––––––
Naturalny i organiczny kosmetyk posiadający certyfikat Ecocert.

- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- bez składników GMO
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny

pozdrawiam - Magda