28 sierpnia 2016

#AMBASADORKA LPM, MOC ZAPACHÓW UKRYTA W KOSMETYKACH MYJĄCYCH CIAŁO


Witam

Kampania Le Petit Marseillais trwa na dobre. Organizatorzy tej akcji obdarowali wiele blogerek cudnymi przesyłkami w tym i mnie, w których znajdowały się trzy pełnowymiarowe produkty do mycia ciała oraz próbki saszetkowe wraz z kartami dla przyjaciółek. 


Pudełeczko w szarych barwach skrywało:
- Kremowy żel pod prysznic, malina i piwonia,
- Intensywne Nawilżanie, pielęgnujący krem do mycia, masło Shea, akacja,
- Intensywne Odżywianie, pielęgnujący balsam do mycia, masło arganowe, wosk pszczeli, olejek różany.


Moją opinię zacznę od oceny walorów zewnętrznych. Pierwsze spotkanie wspominam bardzo miło. Kosmetyki zostały solidnie zapakowane i sprytnie umieszczone w specjalnych wycinkach kartonowych. Kolejne opakowania samych produktów przeplatają się w trzech barwnych tonacjach począwszy od bieli poprzez jasny i ciemniejszy róż. Zamykania opakowań są podobne (na klik, częściowo oporne). Mimo nie dużych rozmiarów każda z buteleczek to pojemność 250 ml.
––––––––––––––––––––
Słowo od producenta

KREMOWY ŻEL MALINA I PIWONIA
Maliny i piwonie uwielbiają promienie śródziemnomorskiego słońca. Malina jest owocem szczególnie cenionym za apetyczny, pełen aromatu zapach. Wiosną piwonie rozświetlają ogrody swymi dużymi kwiatami o niezwykle charakterystycznej woni.
Wyjątkowa delikatność - formuła, jakiej pragnie Twoja skóra
Le Petit Marseillais Malina i Piwonia delikatnie oczyszczają Twoją skórę. Aksamitna, łatwa do spłukiwania piana uwalnia owocowy, świeży i aromatyczny zapach, który rozbudzi Twoje zmysły. Twoja skóra pięknieje – jest miękka, nawilżona i odżywiona!
ph neutralne dla skóry/ produkt testowany dermatologicznie/ baza myjąca pochodzenia roślinnego

BALSAM DO CIAŁA MASŁO ARGANOWE, WOSK PSZCZELI I OLEJEK RÓŻANY
Odkryj bogactwo składników pochodzenia naturalnego - Masła Arganowego, Wosku Pszczelego i Olejku Różanego zamkniętych w Pielęgnującym Balsamie do mycia Le Petit Marseillais. Pielęgnujący Balsam nie tylko oczyszcza skórę, ale też pielęgnuje ją dzięki kompozycji składników pochodzenia naturalnego. Formuła kremowego balsamu pozostawia Twoją skórę intensywnie odżywioną i nawilżoną aż do 24 godzin.

KREM DO MYCIA MASŁO SHEA, AKACJA
Odkryj bogactwo składników pochodzenia naturalnego - Masło Shea i Akacja, zamkniętych w Pielęgnującym Kremie do mycia Le Petit Marseillais. Le Petit Marseillais Krem do mycia nie tylko oczyszcza skórę, ale też pielęgnuje ją dzięki kompozycji składników pochodzenia naturalnego. Wyjątkowa Formuła Kremu pozostawia Twoją skórę nawilżoną i odżywioną.


––––––––––––––––––––
Kosmetyki mają kilka wspólnych cech. 
Opakowania wyróżniają małe gabaryty co istotne jest przy zabieraniu na wyjazd. Wszystkie trzy gęstości są białe, kremowe i bardzo wydajne. Obfite piany tworzą się zaraz ze zetknięciu z wodą. Mała ilość nabranego kosmetyku np: na myjkę sprawia, że jesteśmy w stanie namydlić całe ciało. Po dokładnym szorowaniu resztki łatwo dają się spłukać pod luźnym strumieniem najlepiej letniej wody. Nawiązuję tutaj do upalnych dni, kiedy wieczorem jedynym wytchnieniem jest przyjemny prysznic.

Zapachy to już sprawa indywidualna każdego z kosmetyków. Piwonia i malina to najbardziej oryginalny zapach jakiego wcześniej nie znałam. Przyznacie, że rzadko spotkać można nawet solo te nuty. Tutaj zapach jest niesamowity, malina jest owocem sezonowym dlatego tak go wielbię obecnie codziennie przynoszę z ogrodu chociaż nie dużą miseczkę tych kuleczek i pochłaniam ją na wieczornym seansie. Piwonia w żelu akcentuje się w mniejszym stopniu, ale jest idealnym dopełnieniem.

W balsamie do mycia przewodzą masło arganowe, (które uspokoi skórę podrażnioną, wrażliwą i alergiczną, a tworząc na niej ochronną warstwę, zabezpieczy przed wysuszeniem),  wosk pszczeli (zawiera substancje występujące naturalnie w naszej skórze. Jest przebogatym źródłem witaminy A, dzięki czemu skóra dłużej zachowuje młodość. Co więcej, wosk pszczeli łagodnie, a zarazem skutecznie oczyszcza), olejek różany (działa na nastrój i pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, odstresowuje, odpręża, łagodzi poczucie dyskomfortu). Zapach w tym balsamie jest kremowy, orzeźwiający trudno go zidentyfikować, ale jest piękny z dodatkiem róży, która potęguje jego woń.

Ostatni kosmetyk reprezentowany jest przez masło shea (
posiada ono dobroczynne właściwości dla skóry. Jest źródłem witam A, C i E, które odpowiadają za jej prawidłowe funkcjonowanie uzupełniając brakujące elementy bariery ochronnej. Masło Shea zapobiega także nadmiernej utracie wody z naskórka i wpływa na jego regenerację łagodząc istniejące podrażnienia. Ciekawostką jest to, że ze względu na obecność licznych polifenoli, składnik ten działa jak naturalny filtr UV), akcję  (znana jest jako źródło flawonoidów – związków, które wpływają na poziom nawilżenia skóry, wykazując przy tym silne działanie regenerujące. Chroni naszą skórę przed wolnymi rodnikami, ze względu na obecność licznych przeciwutleniaczy, a dodatkowo oddziałuje także na zmysły. Kwiat akacji to prawdziwe bogactwo olejków eterycznych, o cudownej kwiatowej woni, które wykazują działanie relaksujące.
Ten zapach również wyróżnia się na swój sposób pewną wonią, która umila mycie. Najbardziej jest chyba słodki i kremowy, akacja to ogólnie zapach mocny, ale nie przeszkadzający. 
––––––––––––––––––––

Wszystkie kosmetyki stosowane po kolei przyniosły zadowolenie podczas wieczornych wojaży w łazience. Podczas mycia bawiły niesamowitymi zapachami. Z usuwaniem brudu dnia dziennego nie miały problemów. Skóra skrupulatnie zostawała oczyszczona i odświeżona co już było bardzo dobrym wynikiem, a jak dołożymy do tego brak przesuszeń to już jesteśmy w pełni szczęścia. Składy nie są stricte naturalne to muszę zaznaczyć. Skórze normalnej z tendencją do przesuszania jak w moim przypadku nie zaszkodziły. Spotkać je możecie np: w Rossmannie. 

Jestem ciekawa Waszych spostrzeżeń o kampanii i działaniu tych produktów. 


pozdrawiam - Magda

26 sierpnia 2016

BEAUTY COLLECTION, PEELING UJĘDRNIAJĄCY OD LIRENE, MANGO

Witam

Każdemu marzy się piękna, zadbana skóra. Wkładamy sporo wysiłku by móc ją eksponować zwłaszcza teraz latem. Robimy to zarówno dla siebie jak i otoczenia. Osobiście staram się o nią jak najlepiej dbać. Codziennie organizuję sobie pewien rodzaj ruchu fizycznego bo same kosmetyki nie zadbają o jej wygląd. Sezon owocowo-warzywny również przyczynia się do jej wyglądu.

Wieczorną pielęgnację inauguruje kąpiel w wannie lub prysznic. Dwa/trzy razy w tygodniu mycie skóry rozpoczynam od masażu peelingiem lub scrubem. Dawniej gustowałam jedynie w ostrych peelingach, obecnie nie mam wymogów. Doszłam do wniosku, że każdy rodzaj mi odpowiada. Tych słabszych jedynie muszę używać częściej. Od niedawna zaprzyjaźniam się z peelingiem Lirene o zapachu mango. To nim robię pierwszy krok podczas rytuału pielęgnacyjnego. Jak się sprawdził? Dowiecie się w dalszej części opinii.


_____________________
Peelingi wypuszczane są w różnych opakowaniach przez producentów. Są to zazwyczaj słoiczki, pudełeczka, w tym przypadku jest to tubka o gramaturze 200 ml. Takie rozwiązanie jest istotne dla tych którzy biorą prysznic, woda wtedy nie wdziera się do wewnątrz. Tubka jest prosta, wykonana z miękkiego tworzywa sztucznego, charakteru dodaje jej dekoracja w postaci soczystego owocu jakim jest mango oraz zatyczka z zamykaniem na klik w kolorze mocnej żółci.
____________________
Peeling w konsystencji przypomina bardziej scrub lub gęsty żel. Dominuje w nim z początku barwa żółta, która po nałożeniu na skórę bieli miejsca masujące. To wtedy dostrzec można drobinki peelingujące, których jest średnia ilość. Zakwalifikowałam je do dosyć mocnych. Są na tyle skuteczne, że sięgam po peeling dwa razy w tygodniu i mogę się cieszyć bardzo gładką skórą. Martwy naskórek nie narasta szybko. W składzie znajduje się wosk z mango dzięki któremu skóra wstępnie nawilża się, moja potrzebuje jednak jeszcze dodatkowego potraktowania osobnym mazidełkiem.
____________________
Cały proces usuwania martwego naskórka umila zapach jaki wydobywa się już od samego otwarcia tubki. Piękny, soczysty zapach owocowy w którym dominuje nuta mango. Bardzo żałuję, że po zmyciu woń ulatnia się zdecydowanie za szybko.



___________________
Producent na tubce w części tylnej informuje o rezultatach w stosowaniu peelingu. 
Poznajcie je:

Skóra miękka w dotyku* 100%
Odświeżenie* 97%
Wygładzenie* 97%
Ujędrnienie** 76%

* Test IN VIVO po 1 aplikacji
** Test IN VIVO po 2 tygodniach stosowania


Zgodzę się z trzema pierwszymi pozycjami. Używanie peelingu zgodnie z wytycznymi przyniosło skórze: odświeżenie, miękkość oraz wygładzenie. Ujędrnienie? Nie. Może lekkie napięcie w moim przypadku.

Skład peelingu należy do tradycyjnych drogeryjnych. Skórze nie wymagającej nie zaszkodzi, producent wskazuje, że peeling nadaje się do każdego rodzaju skóry.



____________________
Peeling nie podrażnia nawet cienkiej skóry jaką mam na wewnętrznych częściach ud. Jedynie po zmyciu wodą widać, że jest zaczerwieniona więcej niż na innych częściach ciała. W większym stopniu nie szkodzi. 
Odnośnie wydajności. Zależy ile peelingu nakładamy jednorazowo i czy peelingujemy całe ciało czy wybrane miejsca.
Tubka nie kończy się w oka mgnieniu. Towarzyszy mi trzeci tydzień, a wczoraj po kąpieli kiedy przysunęłam ją pod światło to ubyło może z pół oferowanej pojemności. Peeling jest ogólnie dostępny, jego koszt to około 13 zł. Na letnie wyjazdy polecam go zabrać, jest skuteczny i pięknie kończy cały dzień, w ciągu którego ciało narażone jest pył, kurz itd. Dobrze go oczyszcza i daje zmysłom odpocząć.

pozdrawiam  - Magda

24 sierpnia 2016

W DOMOWYM ZACISZU Z MARKĄ SAYEN - KREM ODMŁADZAJĄCY

Witam


Czasu nie zatrzymamy. Latka lecą, a z nimi zwyczajnie się starzejemy. Taka jest kolej rzeczy, wpływu większego nie mamy, możemy jedynie spowolnić czas, w którym skóra traci na zdrowym wyglądzie. Marka Sayen wychodzi na przeciw naszym oczekiwaniom i w swoim asortymencie umieściła krem do twarzy o właściwościach odmładzających i regenerujących,  przeznaczony do skóry dojrzałej.


Produkty marki wykorzystywane są w gabinetach medycyny estetycznej. Nie każdego jednak stać na wizyty w takich miejscach.  Dlatego odpowiednimi zestawami możemy rozkoszować się w domowym spa, dobierając dany zestaw do swoich predyspozycji skórnych. 


W produktach marki nie doszukamy się:
Parabenów
Soli aluminium
Parafiny
Silikonów
Związków SLS i SLE

Im wcześniej zaczniemy używać odpowiednich kosmetyków tym skuteczniej zwolnimy proces starzenia się skóry. 

Od kilku dobrych lat stawiam głównie na kremy przeciwzmarszczkowe i sera. Od paru tygodni po każdym oczyszczeniu twarzy tj. rano i wieczorem aplikuję krem Sayen. Jakie zauważyłam zmiany? Zapraszam na moją opinię.
 Dostępność: <TUTAJ>


Profesjonalne podejście marka zaczyna już na samym początku. Krem zapakowany jest w karton większych rozmiarów z minimalnym, ale wystarczającym tekstem, który czyta się swobodnie. Przyznacie, że zdarzyło Wam się otrzymać produkt, gdzie producent zamieszcza informacje wydrukowane bardzo małą czcionką? Mam wrażenie, że nie chce wtedy by klient doczytał być może nie wygodnych wiadomości? W tym przypadku tekst i wielkość liter jest idealna, za pierwszym razem nie marszczyłam czoła i nie nasilałam przez mimikę zmarszczek. 

Graficznie, producent postawił na minimalizm z niedużymi akcentami barwy: różowej i szarej. Słoiczek jest szklany, ciężki. Tylko w kremach toleruję szkło, pozytywnie go odbieram. Kolejna pochwała dla Sayen to zabezpieczenie kremu sreberkiem. Tej kwestii chyba nie muszę poruszać. 


Po dostaniu się do zawartości, widzimy śnieżnobiałą postać kremu. Gęstość, która jest lekka i aksamitna sprawia, że podczas aplikacji krem z łatwością przemieszcza się pod opuszkami palców. Dobiegający zapach z pojemniczka pozytywnie wpływa na nasze zmysły. Krem nie pozostawia lepkiego filmu,  nie tłuści. Wnika w naskórek sprawnie. Nie gryzie się z podkładami.
Z początku krem nie dawał prawie żadnych wyników, ale nie działał na cerę nie korzystnie. Wiem, że dany kosmetyk musi mieć czas na działanie, ale tutaj z niecierpliwością oczekiwałam reakcji...
Z upływem dni naskórek dobrze został nawodniony zwłaszcza w okolicach nosa, gdzie skóra u mnie często jest w tych miejscach wysuszona. W kolejnym tygodniu cera niesamowicie się wygładziła oraz pod opuszkami palców wyczuć można było dobre napięcie co za tym idzie wzmocniła się struktura skóry. Składniki umieszczone w składzie nie spowodowały zapychania czy wysypu zaskórników. 

SKŁADNIKI AKTYWNE :
Suberlift® - ujędrnia i uelastycznia skórę zwiększając jej gładkość
Super Sterol Liquid - zapewnia intensywne nawilżenie skóry
Witamina C i E - działa regenerująco, antyoksydacyjnie, rozświetlająco
Masło shea - tworzy na skórze film ochronny


W obecności tego kremu cera czuje się komfortowo, jest spokojna, wygładzona i miękka w dotyku. Polecam krem marki Sayen - wersję odmładzającą. Możecie taki krem sprawić w prezencie swoim mamom, a jeżeli macie +30 taka kuracja odmładzająca na pewno Wam nie zaszkodzi. 

pozdrawiam - Magda

22 sierpnia 2016

VIRDE, 13 OLEJKÓW ROŚLINNYCH


Witam

Ten produkt pokocha każdy adorator bukietów ziołowych - czyli między innymi ja. Woń jest tak soczysta i naturalna, zachwyca od pierwszego psiknięcia. Virde - Essential Oils to forma sprayu. 50 ml wydaje się być nie do skończenia, a używam go od kilku miesięcy z umiarkowaną częstotliwością. 


Płynna ciecz składa się z/aż 13 olejków roślinnych: sosny karłowatej, eukaliptusa, mięty pieprzowej, świerku, skórki cytrynowej, manuki, cynamonu, tymianku, owocu jałowca, jodły, rozmarynu, pomarańczy bergamotki i drzewa sandałowego.
Na kartoniku w którym skryto niewielkich rozmiarów buteleczkę umieszczono: skład, przeznaczenie, sposób przechowywania. Muszę koniecznie dodać, że szata graficzna kartonika i buteleczki została owiana różnymi roślinami, ziołami. Taki pomysł aranżacji bardzo trafiony - brawo dla projektanta. Buteleczka jest nie duża i lekka dlatego w torebce bez obaw znajdzie się dla niej miejsce.


Spray przeznaczony jest do użytku zewnętrznego. Jedna aplikacja starcza na wiele godzin, czasami wyczuwam ją na kolejny dzień, kiedy puszczam jedną dozę mgiełki swobodnie w pomieszczeniu. Natomiast spryskana poszewka od poduszki lub podkoszulek utrzymuje zapach przez kilka dni. Tak trwałego zapachu nie miałam dawno nawet w droższych perfumach.

Olejki eteryczne zawarte w sprayu doskonale wpływają na drogi oddechowe, korzystnie wpływają podczas przeziębienia. Sprawdziłam to na sobie i mężu. Poprawa była znaczna, a oddychanie stało się swobodniejsze.
 Nie ukrywam natomiast, że liczyłam na poprawę samopoczucia podczas migreny. Z przykrością stwierdzam, że tutaj olejki prawdopodobnie nie miały pozytywnego wpływu - nie nasiliły bólu, ale też go nie złagodziły.
Sprayem można natychmiast odświeżyć pomieszczenie, służy przy ogólny zmęczeniu oraz dyskomforcie stawowym.


Spray niesamowicie zaskakuje trwałością zapachu ziół. W jego obecności potrafię odpocząć. Nie decydujcie się jeżeli nie tolerujecie ziołowych pachnideł. Cena za buteleczkę to 23 zł. Spray bukietem obejmuje znaczną powierzchnię na długi czas uwalniając lekką mgiełkę, która osadzając się na różnych przedmiotach czy ubraniach nie pozostawia śladów. Możecie nabyć go w sieci. Uważam, że warto go posiadać, chociaż nie jest on produktem pierwszej pomocy, zwłaszcza dla tych, którzy źle tolerują wonie różnych roślin ziołowych.


pozdrawiam - Magda

20 sierpnia 2016

HIPOALERGICZNA SÓL DO STÓP OD BIAŁEGO JELENIA

Witam

 Cykliczna troska o stopy przynosi pozytywne efekty. Przerobiłam to wielokrotnie i wiem, że ta metoda jest skuteczna. Od kilku lat potrafię co tydzień/dwa tygodnie fundować stopom kąpiel. Postępując w ten sposób rzadko przytrafiają mi się nie dogodności związane z chropowatą skórą zwłaszcza na piętach czy wysuszającą się skórą na stopach. Oczywiście wspomagam się różnymi kremami najlepiej z mocznikiem oraz pumeksem, który wygładza skórę. Wiem jednak, że gdyby nie stała opieka nad stopami nie mogłabym się cieszyć dobrym ich wyglądem, ponieważ mam skłonności do pękania pięt. 


W ostatnich kąpielach stóp towarzyszy mi sól hipoalergiczna Białego Jelenia. 

Cena: 10 zł
Waga: 500 g
Gdzie ją dostaniecie? Coraz więcej pojawia się stoisk Białego Jelenia w Centrach Handlowych. W Krakowie takie miejsce spotkacie w Czyżynach.


Substancje pielęgnujące:
Mocznik
intensywnie i długotrwale nawilża skórę,
pobudza procesy naprawcze w skórze,
przyspiesza gojenie się ran.
Ekstrakt z kasztanowca
działa przeciwzapalnie,
poprawia ukrwienie skóry,
likwiduje obrzęki,
zapobiega pękaniu naczyń krwionośnych i tworzeniu się pajączków.

Sposób użycia:
Wsypać ½ nakrętki soli do naczynia z ciepłą wodą. Moczyć stopy przez 15 minut. 

Skład:
Sodium Chloride, Urea, Aesculus Hippocastanum Seed Extract, Glycerin, Butylene Glycol, Cocamidopropyl Betaine, Aqua, Parfum, CI 14700, CI 19140, CI 42090. 


Pojemność opakowania to 500 g. Pół nakrętki starcza na jedno moczenie. Z całości wychodzi sporo kąpieli. Czas by zmiękczyć naskórek to raptem 15 minut, dlatego łatwo wygospodarować ten krótki czas np: wieczorem oglądając film czy wiadomości. Sama przedłużam zalecany czas, ale nie wpływa to negatywnie. Naskórek na stopach mięknie, zmniejszają się miejsca z otarć przez obuwie. Pumeksem natomiast łatwo jest usunąć martwy naskórek. 
Oprócz regeneracji moczenie stóp w tej soli przynosi ulgę po całym dniu, kiedy przemierzyliśmy spory odcinek. 
Po otwarciu słoiczka nie bucha nie przyjemna chemia. Zapach jest naperfumowany, ale przyjemnie. Sól jest hipoalergiczna, nie zawiera alergenów i konserwantów. Przebadana dermatologicznie wśród osób o skórze wrażliwej z dodatnim wywiadem w kierunku atopii.

Stopy powinny mieć swoje "5 minut" raz na kilkanaście dni. Odwdzięczą się zdrową skórą i ładnym wyglądem. Strach przed ubraniem obuwia letniego jest wtedy żaden. Polecam Wam kąpiele w tej soli. Ziarenka są średniej wielkości, nie są ostre w miarę szybko się rozpuszczają, barwiąc wodę. 

Dbacie o swoje stopy przez cały rok? Czy jedynie kiedy zaczyna świecić słońce latem i trzeba poddać je regeneracji?

pozdrawiam - Magda

18 sierpnia 2016

NOWOŚĆ TISANE, FRESH BALSAM DO UST ORAZ PEELING

Witam

Tisane nie dawno wypuściło dwie nowe świeżynki do pielęgnacji ust. Są nimi balsam oraz peeling. Używam ich raptem od kilku dni, dlatego moje spostrzeżenia będą takie wstępne, nie do końca opisane, ponieważ producent zaleca np: balsam stosować w mroźne dni, a zima dopiero przed nami.



Wg. producenta balsam:

- wygładza, nawilża i odżywia szorstkie i spierzchnięte usta
- regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć i opryszczki
- chroni usta przed wysuszeniem i niekorzystnym wpływem słońca, wiatru, mrozu i deszczu.


Produkt swoje doskonałe właściwości zawdzięcza bogatej zawartości składników naturalnych.

W skład Tisane Fresh wchodzi: aloes, świeże olejki eteryczne z mięty, eukaliptusa i cytryny, miód, prowitamina B5, olejek jojoba, wosk pszczeli, olejek rycynowy oraz lanolina. 

Pojemność: 4,7 g.
Cena: około 10 zł



Wg. producenta peeling:

- poprawi ukrwienie warg oraz sprawi, że usta będą jędrniejsze i zdrowo zaróżowione
- naturalne substancje pomogą pozostawić usta miękkie i nawilżone na dłużej.

W skład peelingu wchodzą: Paraffinum Liquidum, Sucrose, Petrolatum, Silica, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Silybum Marianum Fruit Extract, Mel, Cera Alba, Tocopheryl Acetate, Propanediol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Ethyl Vanillin, CI 77491.
Wartościowe składniki to: olejek ze słodkich migdałów, olejek rycynowy, olejek z oliwek, masło shea, sylimaryna, miód, wosk pszczeli i witamina E.




Opinia o balsamie. Godząc się na produkt do pielęgnacji  ust umieszczony w słoiczku, wiem, że nie obędzie się bez aplikacji przez zanurzenie opuszka. Dlatego nie marudzę, co do samego nakładania balsamiku. Jest to forma mniej lubiana przeze mnie, ale do akceptacji ponieważ, aplikuję wtedy balsam wyłącznie w domu kiedy mogę oczyścić dłonie. 
Balsam zapakowany jest oryginalnie w blister na kartoniku. Z tyłu znajdziemy multum ważnych informacji. Sam balsamik jest malutkich rozmiarów. Zamykany na zakrętkę. Pod nią oczywiście nie zabrakło sreberka.
Balsamikiem traktuję usta od niedawana, zaskoczyło mnie jego szybkie i pozytywne działanie. Opuszek palca gładko pobiera go i aplikuje na usta. Zapach jest rześki, miętowy, ale mocno stonowany wprost idealny. Mimo miętowej barwy na ustach staje się bezbarwny. Używam go jedynie na noc i podczas tych godzin kiedy śpię usta przez kilka dni zostały dowartościowane. Zregenerowały się, nabrały nawilżenia, z cienkiej skóry woda nie uwalnia się szybko. Sama konsystencja nie jest lepka, dobrze okala usta i długo się na nich utrzymuje.
Opinia o peelingu. Forma saszetkowa mi nie odpowiada, jest przede wszystkim niehigieniczna. Drobinki wchodzące w skład peelingu są drobne, ale wykonują swoją pracę, zdzierając martwy naskórek odpowiednio. Nie ranią ust. Zabieg należy wykonywać 2-3 raza w ciągu tygodnia. Po wykonaniu takiego masażu usta zyskują gładkość i miękkość. Peeling ma przyjemny posmak, ma formę żelową. Ogólnie ten produkt jest pod względem składu nieco gorszy niż balsam, ale skuteczny.

Nowości Tisane przypadły mi do gustu, poprawiły stan ust. Wyjeżdżając z domu na rower na długo zabezpieczają usta przede wszystkim przed wiatrem. Polecam, koszt nie wielki, wydajność spora i gwarancja w letnie pory roku, że usta są pod dobrą ochroną.

pozdrawiam - Magda

16 sierpnia 2016

LEKKI KREM ODŻYWCZY DO KAŻDEJ CERY OD NIVEA


Witam

Odkąd Nivea wypuściła na rynek lżejszą formę kremu do twarzy od razu ją chciałam poznać. Starsza wersja nie szczególnie mi odpowiadała, była za ciężka i za bardzo intensywna w zapachu. Ma owszem swoje 5 minut jedynie zimą (od kilku lat), gdzie dobrze chroni przed mrozem.
Care lekki krem odżywczy znam już od dawna. Poleciłam go mamie, która ochoczo zaczęła go stosować i uznała, że stała się jego fanką, poznacie dziś jej zdanie na temat owego kremu.


Nivea to marka długoletnia. Opanowała Nasze kosmetyczki dawno, mając naście wiosen pamiętam pierwsze kremy po które sięgała właśnie mama. Grafika opakowań w tym czasie się nie zmienia.  Wciąż przedstawiane są w barwach biało-niebieskich. 

Kształt plastikowego pojemniczka tego kremu jest okrągły, nie duży. Care lekki krem możemy zakupić o pojemności 50 ml w cenie 8,99 zł lub 100 ml w cenie 13,49 zł są to ceny rekomendowane. Zaraz pod wieczkiem znajdziemy sreberko oddzielające krem. 


Kilka słów o składzie, który jest stosunkowo krótki jak na krem drogeryjny. Znajdziemy w nim kolejno:
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Palmitate, Olus Oil, Cetyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Linalool,Citronellol, Alpha-IsomethylIonone, Geraniol, Limonene, Parfum

Zacznę od istotnej rzeczy, a mianowicie nie wypatrzyłam w nim parafiny. Osobiście mało kiedy mi ona przeszkadza, ale ma grono przeciwników, więc dla nich to dobra wiadomość. Na początku występuje gliceryna, która czasami może nie mieć praktycznie żadnego wpływu na naszą skórę, a czasami jej działanie może być silnie komedogenne (czyli może zapychać pory). Po niej masło shea, które regeneruje i odżywia skórę, przyspiesza gojenie drobnych ranek, posiada też witaminy A i E, które odmładzają i chronią skórę przed wolnymi rodnikami, posiadają właściwości ochronne – przed zimnem, wiatrem i mrozem. Olus Oil jest olejem pochodzenia roślinnego, nawilża skórę. Dalej jest nie co gorzej bo występują konserwanty i parfum jako składnik zapachowy.


Krem Care posiada kilka ważnych zalet. Jest lekki, mimo, że gęstość na to nie wskazuje. W okresie letnim nada się do każdej cery, sądzę, że w zimniejsze może być za słaby co dla nie których. Kolejną zaletą jest szybkość wchłaniania, rankiem podczas robienia makijażu możemy na niego liczyć. Z podkładami się zgrywa, nie roluje, nie waży się. Solo możemy nałożyć grubszą warstwę przez co uzyskamy naprawdę solidne nawilżenie. Skóra się nie świeci, nie lepi. Zapach bardzo przypomina te cięższe wersje kremu, ale ten jest bardziej stonowany i lżejszy. Cera po czasie staje się miękka, odżywiona. Następuje wygładzenie jak po użyciu np: peelingu. Obie z mamą polecamy ten krem. Cerom nie wymagającym posłuży za codzienny dobry i funkcjonalny krem. Słoiczek 100 ml jest wydajny, starcza na kilka miesięcy, nawet kiedy stosujemy go rano i wieczorem.


pozdrawiam - Magda

14 sierpnia 2016

DEZODORANT DO STÓP NIVELAZIONE, FARMONA

Witam

Mam kilka kosmetyków sezonowych. Sięgam po nie w odpowiednie pory roku. Lato zarezerwowane jest dla dezodorantów do stóp. W ubiegłym roku stosowałam produkt z No 36 do stóp. W tym poznaję podobny. Oferuje go Farmona. 

Pojemność: 150 ml
Cena: 11,50 zł
Dostępność: drogerie

Dezodorant posiada wielofunkcyjne działanie: zapobiega grzybicy stóp, zwalcza nieprzyjemny zapach potu, zapewnia suchość i świeżość do 12 h, pozostawia subtelny, kwiatowy zapach stóp.


Kosmetyk przeznaczony jest dla kobiet. Zastanawiałam się zanim poznałam jego woń czemu producent zaznaczył to na opakowaniu, że jedynie kobiety powinny go aplikować? 
Latem kosmetyczkę lubi czasami odwiedzać mój mąż, podbiera mi wtedy takie dezodoranty, w tym roku jednak zrezygnował! Zapach go zniechęcił, mnie przeciwnie przyciągnął. Jest mocno kwiatowy - teraz już rozumiecie reakcję męża. 

Opakowanie w różowych tonach dobrze odebrałam. Jest takie młodzieżowe, wakacyjne. Pojemnik wykonany z aluminium jak to bywa w produktach w sprayu. Skuwka ochraniająca ma spory gabaryt - wygodny, dobrze zabezpiecza główny aplikator.

Jak powinno się go stosować?
Przed użyciem wstrząsnąć. Z odległości ok 20 cm spryskać umyte i osuszone stopy. Można stosować też nie zdejmując rajstop i skarpet w ciągu dnia.


Od takiego dezodorantu oczekuję przede wszystkim: odświeżenia i utrzymania suchości w butach. 

W sandałach sportowych nie chodzę, japonek nie lubię, w klapkach najczęściej chodzę jedynie w domu. Mam problemy z krążeniem, stopy mimo upałów są często zimne, dlatego stale noszę  stopki. Kiedy zakładam letnią sukienkę trudno mi wytrzymać bez cienkich rajstop. Może wyda się to komuś dziwne, ale bez nich  stopy szybko stają się zimne, dlatego staram się częściej wkładać długie kolorowe letnie suknie, gdzie bez trudu mogę wtedy założyć cienkie podkolanówki na które aplikuję dezodorant, a do nich np: buty na paski.
 Do stroju sportowego i dżinsów natomiast mam letnie buty trekingowe, przed włożeniem do nich stóp, spryskuję je dezodorantem. Dezodorantu używam jedynie w bardzo upalne dni.

Nie straszna mi grzybica bo nigdy jej się nie nabawiłam, chcę jedynie utrzymać stopy w suchości i zniwelować lekki nie przyjemny zapach, kiedy za oknem mamy +30 stopni. Same stopy mało wydzielają sebum, a że jestem osobą uważającą na tego typu wpadki to wolę zapobiegać przykrych sytuacji np: idąc do kogoś, kiedy wiem, że będę ściągać obuwie.

Dzisiejszy opisywany dezodorant zawiera wielofunkcyjny i unikatowy składnik Sensidin®DO, który zwalczając bakterie odpowiedzialne za grzybicę zapobiega jej powstaniu i nawrotom, jednocześnie skutecznie neutralizuje nieprzyjemny zapach potu.



Stosując dezodorant wielokrotnie wystawiam mu szkolne 6. Dlaczego? 

- aplikując na czyste stopy w pierwszym odczuciu czuć przyjemny chłód, ale nie jak po mentolu 
- stopy szybko wysychają przez co rankiem spiesząc się nie tracimy cennego czasu
- po nastu godzinach kiedy ściągam buty nie czuć spoconych skarpet czy rajstop, stopy są suche
- świeży, kwiatowy zapach długo nam towarzyszy, nie którym może wadzić i mieszać się z wonią perfum
- dezodorant nigdy nie postawił mnie w dwuznacznej sytuacji
- mimo objętości jest lekki, można śmiało go ze sobą zabierać i w miarę potrzeby odświeżać stopy na bieżąco w ciągu dnia

Dezodorant do stóp Farmony ma sporo zalet. U mnie nad potliwość nie występuje dlatego ten produkt wypadł tak dobrze.
Używając produktu od kilku tygodniu oceniam, że opakowanie sporo go jeszcze zawiera. Wydajność zależy oczywiście jak często będziemy po niego sięgać. W moim przypadku jest wydajny. 

Z tym dezodorantem czuję się o niebo pewniej kiedy wiem, że wychodząc do kogoś po kilku chwilach czy godzinach będę ściągać buty. Nikogo jak na razie nie postawiłam w trudnej sytuacji. Na okres letni warto nabyć ten produkt. Ja go polecam.

pozdrawiam - Magda

12 sierpnia 2016

KORA DĘBU + KWAS MLEKOWY W ŻELU DO HIGIENY INTYMNEJ, VENUS

Witam

Codziennie wieczorem, stosuję np: żel do miejsc intymnych. Nie jestem przywiązana do jednej marki/firmy. Tym sposobem poznaję coraz to nowsze produkty jakie można spotkać na rynku kosmetycznym. Jak każda kobieta dbam o miejsca intymne. Są one niesamowicie podatne na przykre sytuacje dlatego przywiązuję szczególną uwagę. Pamiętajmy, że oprócz codziennej toalety powinniśmy często zmieniać bieliznę, dobrze się odżywiać. To wszystko wpływa na stan naszego zdrowia. Venus oferuje nową wersję żelu hipoalergicznego do higieny intymnej z ekstraktem z kory dębu, bursztynu i kwasem mlekowym.

Cena
---7 zł---

Pojemność
---500 ml---

Dostępność
---drogerie---

Główne składniki 
---Używałam różnych środków do mycia stref intymnych. Kora dębu to składnik z którym miałam zetknięcie po raz pierwszy. Odgrywa on ważną rolę. Namierzyłam go na 6 miejscu w składzie. 
Ekstrakt z kory dębu wspomaga odnowę naskórka oraz łagodzi występujące stany zapalne. Wyciąg z bursztynu znajduje się zaraz po ekstrakcie z kory dębu, zapewnia odpowiednie nawilżenie i wykazuje silne właściwości regenerujące. Kwas mlekowy natomiast jest sporo za środkiem w składzie - wspomaga on naturalną równowagę pH okolic intymnych, chroniąc je przed rozwojem infekcji. 

Jeżeli chodzi o resztę składu to już na drugim miejscu widnieje SLS silny detergent. Nie dawno w jednej z drogerii sprawdzałam z ciekawości składy żeli do higieny intymnej i co zauważyłam? że SLS znajdował się dosłownie w każdym żelu/płynie, a sprawdzałam ich kilkanaście. Trochę nie rozumiem polityki umieszczania tego składnika w produktach do mycia stref intymnych, przecież te miejsca są szczególnie wrażliwe. Pozostałe składniki w żelu Venus to substancje myjące, pianotwórcze. Skład na szczęście jest krótki i nie najgorszy. Produkt został przebadany dermatologicznie i ginekologicznie. Nie zawiera mydła, PEG’ów i parabenów.---


Nie wyobrażam sobie produktu do higieny intymnej dozowanego bez użycia pompki. Ta forma wchodzi tylko w grę. Jest higieniczna, przedostawanie się drobnoustrojów jest mocno ograniczone. Po każdej aplikacji pompkę można z łatwością zamknąć, przesuwając jej dzióbek do pozycji CLOSE.
 Wydobyte dwie pompki starczają do skutecznego umycia. Żel w kontakcie z wodą zapienia się, piana otula miejsca do umycia. Zapach ładny, miły dla nosa, wyczuwam w nim powiew kwiatów? Dobra gęstość działa na korzyść dlatego żel jest wydajny. Po wielokrotnym jego użyciu miejsca intymne nie wykazały nawet minimalnego uszczerbku. Mimo SLS nie zostały wysuszone, są zawsze lekko nawilżone.
Pojawiające się mikro urazy po rowerze czy gimnastyce są niwelowane przez co mogę dobrze funkcjonować fizycznie podczas dnia. Brakuje mi jedynie lepszego odświeżenia. Owszem do połowy dnia jest wszystko w porządku potem zaczynam trochę źle się czuć zwłaszcza kiedy mamy upalny dzień. Infekcje na razie mnie nie dopadają czyli żel dobrze sprawdza się w tej roli ochronnej. Brak podrażnień to zaleta żelu.

Znacie żele Venus do higieny intymnej?



pozdrawiam  - Magda

10 sierpnia 2016

CHUSTECZKI MICELARNE DO DEMAKIJAŻU TWARZY, OCZU ORAZ UST. DLA WSZYSTKICH TYPÓW CERY OD NIVEA

Witam

Chusteczki micelarne do demakijażu służą mi głównie na wyjazdach. To wtedy nie może ich zabraknąć w podróżnej kosmetyczce. Na co dzień w zaciszu domowym stosuję wyłącznie produkty w płynach. Spakowanie takich chusteczek ma kilka zalet. Przede wszystkim komfort przechowywania w walizce z ubraniami. Wiem, że nie grozi to wylaniem i zapaskudzeniem.

 Zmywanie makijażu w ten sposób nie jest więc mi obce, od kilku lat znam tą metodę chusteczkową i korzystam z niej nawet kiedy wiem, że jedną nockę spędzam poza domem. Nie dawno zawiązałam przyjaźń z chusteczkami micelarnymi od Nivea, która rozkwita od nowa. Firma wypuściła ostatnio sporo nowości. 


Pojemność: 25 sztuk
Cena: około 14 zł
Dostępność: drogerie


Chusteczki przeznaczone są do demakijażu twarzy, oczu i ust. Są produktem po który może sięgnąć każdy kto ma tylko ochotę ponieważ przeznaczone są do każdego rodzaju skóry.

W tego typie kosmetyku istotną sprawą jest opakowanie, musi być szczelne by produkt nie wysychał i nadawał się do użytku. Nivea wykonała dobrą robotę. Nie mam uwag co do oprawy graficznej jak i funkcjonalności opakowania.
Chusteczki wykonane są z mocnej tkaniny. Wielkość jest w sam raz, wygodnie trzymają się w dłoni nie są ostre dla skóry, przesuwają się gładko. Nasączone są odpowiednią ilością płynu, zapach nie drażni jest finezyjny, ale z początku przelatuje nuta alkoholowa. 


Na co dzień nie maluję się ostro, nie lubię się wyróżniać, a delikatne podkreślenie rysów twarzy i oczu w zupełności mi starcza. Chusteczki Nivea z usuwaniem makijażu radzą sobie fachowo. Wykonanych kilka ruchów potrafi pozbyć się kolorówki z twarzy.

Czego najczęściej używam?
fluidu, pudru, kredki do oczu oraz brwi, różnych cieni i pomadek.

Nie przekonałam się jedynie jak reagują na wodoodporny makijaż ponieważ ostatnio go nie wykonuję. Wg. producenta chusteczki pozbywają się go bez przeszkód.
 Chusteczki nie drażnią oczu mimo, że posiadają w składzie alkohol. Osoby jednak z bardzo wrażliwą skórą powinny podejść do nich z dystansem ponieważ skład nie jest idealny znajdują się w nim konserwanty, wspomniany alkohol, PEG - tu decyzja należy do Was. W składzie doszukamy się sprzyjającego składnika jakim jest witamina E, która: - skutecznie i szybko wnika w skórę wzmacniając jej bariery ochronne. Efektem tego działania jest odbudowa warstw lipidowych naskórka i zwiększenie jego ochrony przed czynnikami zewnętrznymi - zmniejsza wrażliwość na promieniowanie UV, zmniejszając też objawy tzw. foto starzenia się skóry - poprawia gospodarkę wodną naskórka i skóry właściwej. Spowalnia procesy parowania wody (to tzw. pośrednie nawilżenie), zapewniając tym samym miękkość i elastyczność skórze - wzmacnia i odbudowuje skórę właściwą zapewniając właściwą czynność komórek. Poprawia głębokie nawilżenie skóry, przeciwdziałając przedwczesnej degradacji komórek będącej następstwem działalności wolnych rodników. 

Reasumując: używane chusteczki Nivea, mojej skórze nie zaszkodziły, przynajmniej ze strony zewnętrznej, skóra nigdy nie jest podrażniona czy czerwona. Po każdorazowym użytku czuję komfort, cera po nich jest czysta, miła w dotyku nie następuje ściągniecie skóry. Tolerancja dla skóry potwierdzona dermatologicznie. Produkt przebadany okulistycznie. 


Ciekawostka o chusteczkach na jaką wpadłam w sieci.

Czy wiesz do czego mogą jeszcze służyć nawilżane chusteczki? Oto dobre rady:
- w usuwaniu plam z tapicerki ( długopis, kredki, flamaster, tłuszcz, itd.)
- w usuwaniu plam z ubrań (antyperspirant, tłuszcz, makijaż, itd.)
- w usuwaniu plam ze ścian, a zwłaszcza śladów po kredach, kredkach i długopisach- (sprawdzono tylko przy białych ścianach)
- czyszczeniu fotelika do karmienia
- czyszczeniu frontów szafek kuchennych, blatu i lakierowanego stołu (zero smug)
- w odkurzaniu meli, kaloryferów i parapetów
- czyszczeniu butów
- czyszczeniu wnętrza kabiny samochodowej
- czyszczeniu obudowy komputera, klawiatury i laptopa
- w sprzątaniu łazienki (kafle, pralka, armatura itd.)
- w odświeżeniu rąk do ciała (zwłaszcza w upalne dni)
- jako nawilżany papier toaletowy

pozdrawiam - Magda

8 sierpnia 2016

BALSAM DO MYCIA RĄK KIWI I CARAMBOLA - PROPOZYCJA FARMONY

Witam


Przyznaję, jestem maniaczką mycia rąk. Robię to często w ciągu dnia, kilkanaście razy. Nie wyobrażam sobie wyjścia z toalety bez umycia dłoni, niby to takie oczywiste, a rzeczywistość wygląda inaczej. Przykładem jest członek rodziny, który nie dawno po operacji w szpitalu został zakażony bakteriami kału przez co rana się nie goiła. Więcej tego nie skomentuję...sami widzicie jakie mycie dłoni jest ważne, ponieważ to nimi wykonujemy szereg czynności podczas dnia, przenosząc nie świadomie bakterie.

Oferta mydeł czy to w płynie, kostce lub w piance jest szeroka. Każdy, nawet największy wybredny osobnik znajdzie coś dla siebie. Farmona przychodzi do Nas z propozycją balsamu do mycia rąk, który ma za zadanie jednocześnie oczyścić, a w drugiej kolejności zadbać o stan skóry. 

                     

Mycie rąk, letnimi zapachami to sama przyjemność. W tym balsamie mamy połączenie kiwi i karamboli. Bukiet od pierwszego spotkania potrafi zachęcić do częstszego używania balsamu. Zapach owocowy! Cóż można chcieć więcej! Konsystencja kremowa, barwy jasno zielonej miła przy aplikacji. 

W pierwszej kolejności przy takim kosmetyku liczę na dobre oczyszczenie skóry. Nie mam wątpliwości ten produkt sprawdza się pod tym względem. Obiecana pielęgnacja też wypadła na wysokim poziomie. Używanie balsamu przez kilka dni dało właśnie ten efekt. Ekstrakt z kiwi zawarty balsamie może nie nawilżył mega skóry, ale dał na tyle dobre, że sięganie po krem było zbyteczne. Dłonie kremowałam jedynie na noc. Skóra z dnia na dzień stawała się w dotyku coraz bardziej przyjemniejsza, zmiękła w miejscach gdzie nabawiła się odcisków po ciężarkach którymi ćwiczę na co dzień. Atutem przy myciu jest bez wątpienia zapach o którym już wspomniałam, pełen energii i orzeźwienia. 




Balsam zdał egzamin. Producent zapewniał Nas o: 
Oczyszczeniu i odświeżeniu 
Nawilżeniu i uelastycznieniu skóry 
Wspomaganiu przy regeneracji 
Nie wysuszaniu i nie podrażnieniu skóry 

Podpisuję się pod tym, a Wam polecam ten czyścik, który powinien każdym dłoniom zapewnić higienę wraz z pielęgnacją. 

Balsam zabrany w podróż może posłużyć jako żel myjący, warto zastosować taki wariant.

Opinię zakończę zdaniem o walorach graficznych. Wakacyjna, letnia oprawa przemawia do mnie pozytywnie. Krystaliczne ścianki pozwalają zawiesić oko na zielonej barwie i jednocześnie widzimy ubywające mydło. Na szczęście balsam okazuje się być wydajny dlatego jest ze mną kolejny tydzień. Aplikacja odbywa się za pomocą pompki. Balsam posiada kilka istotnych zalet, dlatego warto umilić sobie nim chwilę myjąc dłonie. 
Lubicie tutti frutti? 



pozdrawiam - Magda