Witam
Złoto zawsze kojarzy mi się z czymś drogocennym i wyjątkowym. Widząc świecącą się np: biżuterię zatrzymuję wzrok i gapię się jak sroka z tym, że nie kradnę jej jak ona:)
W wyjątkowej oprawie bo z atłasowym połyskiem subtelnego złota oraz przykuwającymi napisami w barwie ciepłego złota przywitał mnie krem z drobinkami złota i kolagenem do twarzy marki GlySkinCare. Wybraniec tego lata stał się moim przyjacielem ponieważ tylko o tej porze roku moja odwaga wzrasta by podkreślić opaleniznę kosmetykami z dodatkiem mieniących się drobinek.
Pojemność: 50 ml
Cena: 69 zł
Dostępność: np Diagnosis
Tubka jest wyjątkowa pod względem wizualnym, skromna, lekka nie zajmuje miejsca na toaletce czy w torebce. Niewielkie akcenty zdobiące mają barwę złotą zwłaszcza dominująca zakrętka.
Kartonik, który stanowi zewnętrzne dodatkowe opakowanie pasuje bliźniaczo, producent użył tekstu w kolorze złotym. Formę odmykania/zamykania stanowi zakrętka za którą nie przepadam, ale nie używając kremu codziennie jestem w stanie to przeboleć.
Skład nie jest perfekcyjny, sama nie jestem wzorową znawczynią, ale dopatrzyłam się kilku dobrych komponentów: złoto oczywiście (znajduje się za połową składu i słusznie ponieważ jego obecność w kremie jest odpowiednio wyważona), oleje: macadamia, abisyński, kwas hialuronowy, parę witamin (E, A, B3), alatoninę, kollagen.
Każdą aplikację w pewnym sensie adoruję, ponieważ zapach kremu jest przyjazny, lekki, świeży można stać się jego niewolnikiem. W barwie jest biały z mnóstwem złotej poświaty. Znikomą ilością jestem w stanie posmarować całą twarz, która nabiera jednolitego odcienia. Opalenizna jest z lekka podkreślona, a drobinki nie świecą jak lampki na choince, dają się polubić od tej pozytywnej strony. Ilość złota jest proporcjonalnie do innych składników prawidłowo dobrana.
Nawilżenie jakie przynosi mi krem jest średnie, dlatego nie używam go codziennie, a co drugi trzeci dzień by innym kremem zaspokoić naskórek i nie dać mu się wysuszyć zwłaszcza teraz podczas upałów.
Po aplikacji krem łatwo wnika w skórę i ją napina. Ma ponoć chronić skórę przed wolnymi rodnikami i przyspieszać jej regenerację.
Kremu używam solo bez podkładów. Ogólnie to staram się jak najmniej obciążać cerę podczas upalnych dni. Krem nie zostawia tłustego czy lepkiego filmu.
Mam jedynie uwagę do tubki na której nie naniesiono składu. Widnieje on jedynie na kartonowym opakowaniu, które dla wielu osób jest zbyteczne i zostaje wyrzucone tuż po dostaniu się do tubki.
Używacie kosmetyków ze złotem? I lubicie nimi podkreślać opaleniznę? Podajcie inne odpowiedniki tego kremu jak znacie.
pozdrawiam - Magda
Bardzo interesujący produkt :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać tego typu kremu
OdpowiedzUsuńFajny kremik, dla mnie bomba, choć mojej mamie się nie spodobał.
OdpowiedzUsuńŻaden kosmetyk w 100% nigdy nie będzie każdemu odpowiadał.
Usuńja też staram sie nie obciążać cery w lato
OdpowiedzUsuńMnie jakoś zbytnio nie przekonał
OdpowiedzUsuńSkoro słabo nawilża, to nie jest produkt dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńmoja mama testowała kiedyś ten krem
OdpowiedzUsuńI jak mama zadowolona? Czy średnio?
UsuńNie miałam tego kremu :)
OdpowiedzUsuńJa teraz prawie nie używam podkładu bo zwyczajnie czuję się ulepiona.. sam krem prezentuje się naprawdę dobrze :)
OdpowiedzUsuńUżywałam go i jak dla mnie jest całkiem w porządku ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie cena za duża ;)
OdpowiedzUsuńCena - to pojęcie względne.
UsuńNie słyszałam o nim wcześniej.
OdpowiedzUsuńMiałam go, ale nie spisał się do mojej cery.
OdpowiedzUsuń