Witam
Podstawą moją w pielęgnacji ciała jest używanie scrubów lub peelingów. Są one zbawienne dla mojej skóry, oczyszczają ją przede wszystkim z obumarłego naskórka oraz pozwalają na późniejsze lepsze wchłanianie produktów nawilżających. Scrub marki Planeta Organica był wyjątkowy, dawno nie używałam zdzieraka z tak wieloma zaletami. Scrub do ciała na bazie organicznego kenijskiego Masła Shea przywraca skórze elastyczność i miękkość. Czyni ją delikatną w dotyku i nadaje jej zdrowego i pięknego wyglądu.
Zacznę od składu, który naprawdę jest bardzo dobry. Zawiera masło shea, które działa regenerująco zawiera witaminy A i E. Oprócz tak cennego składnika znajdziemy: ekstrakt z amarantusa, prawoślazu, proteiny białka. Polietylen występuje tu w roli drobinek peelingujących. Co najważniejsze? w składzie nie znajdziemy parafiny, dla osób nie znoszących tego składnika to dobra wiadomość. Ponadto w scrubie nie znajdziemy: syntetycznych barwników, SLS i parabenów.
Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii (organiczne masło shea), Glyceryl Stearate, Cocoglycerides, Sodium Stearoyl Glutamate, Octyldodecanol, Polyethylen, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Amaranthus Caudatus Extract (amarant), Altaea Officinalis Extract (ekstrakt prawoślazu), Tocopherol, Hydrolyzed Wheat Protein (białko pszenicy), Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Sposób użycia:
Na oczyszczoną, wilgotną skórę nanosimy niewielką ilość scrubu, a następnie masującymi ruchami rozcieramy go na całym ciele. Na koniec zmywamy ciepłą wodą.
Producent daje nam 300 ml scrubu w plastikowym pojemniczku, wyglądającego jak krążek hokeisty - takie moje skojarzenie:). Dobrze, że wykonano go z plastiku ponieważ przy upadku mógłby narobić samych szkód, a samego scrubu byłoby bardzo szkoda. Szata graficzna uboga w tym przypadku, jednak jeżeli ktoś już zna ten scrub będzie po niego sięgał już za samo działanie o którym w dalszej części postu. Krążek jest wygodny w obsłudze, śmiało możemy zanurzyć palce i wydobyć dosyć lekką jak na scrub konsystencję, przypominającą w sumie jakiś gęstszy krem. Jest on biały i przy pierwszym spotkaniu z nim w ogóle mi nie przypominał zdzieraka. Jednak kiedy rozprowadzimy masę scrubu i wykonamy nią okrężnymi ruchami masaż poczujemy drobinki. Sam zdzierak należy do średnich zdzieraków - sama używam różnych, bardziej mi odpowiadają mocniejsze, ale wielokrotnie się przekonałam, że te z mniejszą mocą są również dobre dla skóry. Ważnym atutem tego scrubu jest jego zapach: waniliowo - śmietankowa woń no pycha:) słodziutka, lekka - wspaniała.
Dzięki tak wspaniałym składnikom, scrub mimo tego, że nie jest mocnym zdzierakiem rozprawia się z martwym naskórkiem wzorowo. Usuwa go, pozostawiając skórę, nawilżoną bez warstwy tłustej, jaką np: pozostawiają produkty z parafiną. Naskórek po czasie staje się napięty, a skóra gładka i miła w dotyku.
Lubicie słabsze scruby? które też robią dużo dobrego dla Waszej skóry!
Czy stawiacie zawsze na mocne zdzieraki?
pozdrawiam - Magda
nie znam tego peelingu ;) wydaje się być fajny i zapach pewnie jest wspaniały mmm :)
OdpowiedzUsuńzapach nie jednego zachęci:)
UsuńJa również, ale uwielbiam kosmetyki tej marki i chętnie wypróbuję.
UsuńDo ciała wolę raczej grubsze peelingi, jednak w tym kusi mnie masło shea :)
OdpowiedzUsuńJa byłam wierną fanką przez dłuższy czas ostrych peelingów, ale kiedy poznałam średnie uznałam, że w działaniu są zarówno dobre jak te ostre.
UsuńNie miałam go, ale widziałam już jego recenzje jakiś czas temu i w sumie bardzo chętnie bym go wypróbowała na sobie, bo wygląda dość ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, nie powinien Cię zawieźć:)
Usuńciekawy produkt :) muszę się na niego skusić :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i to mój najlepszy peeling ever! <3
OdpowiedzUsuńKolejna fanka:)
UsuńJa ostatnio mam jakąś obsesję, jeśli chodzi o peelingi :)
OdpowiedzUsuńMnie to już sam zapach ciekawi. :)
OdpowiedzUsuńJa preferuję piling mocno ścierające :)
OdpowiedzUsuńleutey.blogspot.com
Brzmi fajnie ;) Chętnie bym go przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńJa stawiam na mocne zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńja stawiam na mocne zdzieraki:D
OdpowiedzUsuńNie znam go ale jestem bardzo ciekawa jak pachnie :P
OdpowiedzUsuńA u mnie to różnie z tymi zdzierakami. Czasem lubię mega mocne zdzieranie, czasem stawiam na delikatność. Na pewno nigdy nie odważyłabym się użyć na twarzy mocnego zdzieraka. Znając moją cerę narobiłabym sobie tylko szkód :)
OdpowiedzUsuńJa raczej wole te mocniejsze zdzieraki, ale chyba najważniejszy oprócz działania jest dla mnie zapach w tym wypadku. ja jak robię masaż skóry to mi musi pachnieć, i fajnie, że w tym wypadku jest tak miło. :) Poza tym mi parafina w ogóle nie przeszkadza, ale takie miły skład oczywiście wolę bardziej. :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńCiekawy, ale czasem potrzebuję silniejszego złuszczenia
OdpowiedzUsuńdziwne opakowanie ;p
OdpowiedzUsuńLubię takie scruby, ale za to aromatu wanilii nie znoszę, więc chyba nie jest on dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jego konsystencja :)
OdpowiedzUsuńJa lubię też słabsze zdzieraki, a najczęściej te średnie. Choć miałam kiedyś peeling tej marki i średnio wspominam
OdpowiedzUsuńoj chcę go chcę! MImo że lubię mocne zdziery, to tez jest tak sympatyczny że go przygarnę:D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten scrub :)
OdpowiedzUsuńJa lubię średnie zdzieraki, także myślę, że z tego byłabym zadowolona- chociaż w planach mam zamiar wypróbować z tej serii rokitnikowy, bo masłem byłam zachwycona:))
OdpowiedzUsuń