Witam
Nad zrezygnowaniem z projektu denko dumałam w ubiegłym roku. W drugiej połowie nastał totalny kryzys i wielki znak zapytania??? Co dalej? Czy warto pisać takie posty? I tak i nie! Całkowicie nie odstąpiłam od jego przygotowywania. Ostatnie publikowałam w listopadzie ubiegłego roku, w tym roku przygotowałam pierwsze i mam nadzieję, że nieostatnie. Zapraszam!
1. Vianek, peeling do ciała. Oprócz cukru, który pełni rolę zdzieraka dosypano do niego zmielone pestki jeżyn. Współpracując ze sobą ziarenka solidnie usuwają obumarły naskórek, nawet miejsca zaniedbane i skłonne do nawarstwiania są sprawnie pozbawiane suchych skórek i doprowadzane do ładu.
Olej ze słodkich migdałów, dzięki swoim właściwościom pielęgnuje skórę wrażliwą i skłonną do zaczerwienienia. Dodatek olejku lawendowego pozwala nam się zrelaksować i sprawia, że masaż skóry staje się przyjemnością, a efekty widoczne są już po pierwszym użyciu. Peeling jest ostry. Czy zaszkodzi wrażliwcom? Sądzę, że nie, ale warto być ostrożnym.
2. IL Salone Milano, maska do włosów, proteinowa, włosy suche i zniszczone.
3. Planeta Organica, żel-mus do twarzy, oczyszczający. Zapach orzeźwiający, soczysty jak wyciśnięte świeże cytrusy. Na lato idealny. W kontakcie z wodą zapienia się, ale nie bardzo. Mimo prawie nienagannego składu trochę szczypie w oczy, ale moje są wyjątkowo wrażliwe, dlatego demakijaż oczu czynię np: płynem micelarnym, a resztę makijażu usuwam żelem. Tutaj nie mam do niego uwag, bardzo dobrze pozbywał się kremów BB czy fluidów bądź pudrów. Bazą w nim jest zmydlony olej uzyskany ze słodkich migdałów. Oleje z wetiwerii pachnącej i kwiatów drzewa pomarańczowego nawilżają i pokrywają skórę zachwycającym delikatnym aromatem.
4. GlySkinCare - odbudowująca maska do włosów. Recenzja <TUTAJ>
Maska bardzo dobrze wtapia się we włosy, nakładałam ją zgodnie z wytycznymi z opakowania czyli na długość i końcówki. Zapach maski przynosi satysfakcję jeżeli ktoś lubi konkretny zapach w tego typie kosmetyku. Po jednokrotnym zastosowaniu mogłam ocenić jej wpływ na rozczesywanie, które było gładkie i wygodne bez szarpań. Po kilku kolejnych nałożeniach maska dosyć szybko poprawiła wizualny stan włosów. Same końcówki straciły puszenie i zlały się z długością włosów.
3. Planeta Organica, żel-mus do twarzy, oczyszczający. Zapach orzeźwiający, soczysty jak wyciśnięte świeże cytrusy. Na lato idealny. W kontakcie z wodą zapienia się, ale nie bardzo. Mimo prawie nienagannego składu trochę szczypie w oczy, ale moje są wyjątkowo wrażliwe, dlatego demakijaż oczu czynię np: płynem micelarnym, a resztę makijażu usuwam żelem. Tutaj nie mam do niego uwag, bardzo dobrze pozbywał się kremów BB czy fluidów bądź pudrów. Bazą w nim jest zmydlony olej uzyskany ze słodkich migdałów. Oleje z wetiwerii pachnącej i kwiatów drzewa pomarańczowego nawilżają i pokrywają skórę zachwycającym delikatnym aromatem.
4. GlySkinCare - odbudowująca maska do włosów. Recenzja <TUTAJ>
5. Marion - olejek do demakijażu twarzy i oczu. Wygodne opakowanie z pompką do atut produktu. Kosmetyk zawiera olejek arganowy, słonecznikowy i migdałowy. W zapachu nie jest mocny, ale jego zapach nieszczególnie mi podszedł. Męczył. Przy słabym i lekkim makijażu usuwa go bezproblemowo. Jednak trzeba tolerować formę demakijażu olejkiem, nie każdemu podejdzie.
6. India Cosmetics - krem do rąk. Zawiera olej konopny. Na lato sądzę, że będzie swoją rolę spełniał lepiej, teraz zimą musiałam go używać na zmianę z mocniejszym innym kremem. Szybko się wchłania, pachnie subtelnie. Daje nawilżenie, ale na krótko. Nie tłuści. Średniak, ale przyjemny.
8. Orientana, szampon ajurwedyjski neem i zielona herbata. Opinia <TUTAJ>.
9. BBW, żel pod prysznic. Atutem żelu bez dwóch zdań jest zapach. Piękny, cudowny, perfumowany, ale niesztuczny. Jest w nim aromat dojrzałych owoców, letnich kwiatów jakie wąchamy wchodząc do kwiaciarni. Żel ma krystaliczną barwę, jest aksamitny, gęsty przez co służy nam długo. Słodka kokardka załatwia sprawę grafiki, która zwraca na siebie uwagę, a dodatki brokatowe dodają połysku. W końcu żel pochodzi z kolekcji zimowej. Skóra po spłukaniu pachnie finezyjnie, nienachalnie. Zapach żelu nie miesza się z balsamem kiedy chcemy go użyć. Mojej skóry nie podrażnił.
10. Farmona, szampon czarna rzepa. Zapach w szamponie jest specyficzny, ziołowy nie twierdzę, że każdemu będzie pasował i go polubi. Jednak uspokoję Was ponieważ zapach wyczuwalny jest tylko podczas mycia. Szampon oczyszcza włosy dobrze, po wyschnięciu są delikatne i odświeżone. Próbując na początku nie używać odżywek przekonałam się szybko, że bez nich się nie obędzie ponieważ szampon plącze włosy. Oleje zmywa średnio. Po miesięcznym stosowaniu czyli nie ciągiem muszę zauważyć, że w tym momencie włosy prawie nie wypadają nieliczne tylko zostają na grzebieniu.
11,12 Balea, żele pod prysznic. Priorytetem dla mnie przy myciu żelami jest zapach i brak wysuszenia skóry. Te żele posiadają w wielu przypadkach zniewalające zapachy, naturalne, letnie i dające przyjemność podczas mycia. Było raptem kilka, przez które przewijała się sztuczna woń, ale nie aż taka, że żel odstawiałam. Zapachy nie są zbytnio trwałe, czasami żałuję bo zapach daje się na tyle polubić, że mógłby towarzyszyć mi przez cały dzień.
Poznałam wiele propozycji zapachowych tych żeli, żaden nie doprowadził do przesuszenia skóry, a nieliczne z lekka ją nawilżyły - to wielki plus, skóra jest zawsze dobrze domyta. Żele najlepiej wylewać na gąbki lub myjki z odrobiną wody obficie się pienią przez co są wydajne.
14. Natura Siberica, maska do twarzy. Główną bazą maski jest olej z Cedru Syberyjskiego, który jest naturalnym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, niezbędnych dla zdrowia skóry. Ważnym składnikiem jest również wyciąg z nagietka, który usuwa toksyny oraz ochrania skórę przed czynnikami środowiska wpływającymi negatywnie.
Maseczka dostarczyła skórze nawilżenia, odżywienia, cera stała się wygładzona. Dzika Róża Dahurska miała w tym spory udział.
pozdrawiam - Magda
Same ciekawe kosmetyki ☺
OdpowiedzUsuńZgadzam się.:)
UsuńSzczerze przyznam, że nie miałam okazji niczego z twojej listy używać
OdpowiedzUsuńPeeling do ciała Vianek na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne, ale żadnego z nich jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńNic mi z tych rzeczy jeszcze nie wpadło w łapki ;)
OdpowiedzUsuńLubię żele Balea za ich zapachy, ale akurat tych wersji nie miałam.
OdpowiedzUsuńfajne rzeczy ;) Ja z tradycyjnego denka zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńSuper denko ♥ Lecę poczytać o masce makadamia do włosów ! :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie maska do włosów z keratyną i olejem makadamia :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię żele Balea :)
OdpowiedzUsuńDzięki Balea pokochałam zapach mango :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne denko! Żadnego z wymienionych kosmetyków nie miałam okazji używać, ale zaciekawiła mnie maseczka z Natura Siberica!
OdpowiedzUsuńŚwietne zużycia, z zaciekawieniem przejrzałam twoje denko :-)
OdpowiedzUsuńJa również lubię żele Balea, miałam nawet kiedyś tą samą wersję z marakują :-)
Ładnie Ci poszło, muszę się wziąć i też przygotować post denkowy ;)
OdpowiedzUsuńŻel Balea Mango Mambo uwielbiałam :D
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam żadnego ze zdenkowanych przez Ciebie produktów
OdpowiedzUsuńWiększości nie znam.
OdpowiedzUsuńBalea <3 uwielbiam i żałuję że nie są dostępne stacjonarnie (przynajmniej u mnie :P)
OdpowiedzUsuńCo do olejków do demakijażu ten z Mariona kompletnie się u mnie nie sprawdził :( Polecam sprawdzić olejek arganowy z Bielendy, kosztuje tylko 20 zł, a jest naprawdę dobry.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: http://lipstickhills.blogspot.com/?m=1
kiedyś lubiłam mleczka z garniera do demakijażu- różowe ale teraz wolę płyn micelarny
OdpowiedzUsuńNieźle. Polubiłam się z tą maską GlySkinCare. Ale wersja z kokosem dla mnie była jeszcze lepsza:)
OdpowiedzUsuńJa z tych produktów znam jedynie osobiście markę India, tylko inny produkt :)
OdpowiedzUsuńMiałam odżywkę z serii czarna rzepa od Herbal Care i fajnie się spisywała, po szampon tez pewnie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuń