Witam
Twórczość duetu Penolope Ward i Vi Keelnad jest mi mało znana, ale po przeczytaniu pierwszej ich książki pt"Miłość w zamkniętej kopercie" muszę przyznać, że jestem już ich wielką fanką.
Na podstawie tej książki mógłby powstać film. Ja z chęcią bym go obejrzała na Boże Narodzenie, ponieważ fabuła jego opierała by się na miłości, magii jaką doświadczamy w tym czasie.
Wracając do papierowej wersji książki muszę Wam napisać, że jest ona przeznaczona dla każdej romantyczki jaka uwielbia romanse i rodzące się uczucie między dwojgiem obcych sobie osób.
Miłość w zamkniętej kopercie to powieść o dziewczynce, którą w pewnym momencie zawiódł Święty Mikołaj bo prosiła o wyzdrowienie mamy jaka niestety umarła. Dziewczynka jednak się nie poddaje i daje brodaczowi kolejną szansę pisząc list jaki trafia w czerwcu do redaktorki Sadie.
Ta młoda, piękna kobieta prowadzi kolumnę Świąteczne życzenia. Jest na początku zdziwiona tym listem bo połowa roku kalendarzowego to czas w którym najmniej by się mogła spodziewać listu do Mikołaja. Sadie jednak ulega, a kolejne listy bardzo ją wciągają od Birdie. Nie chce dziewczynki zawieść i w końcu umawia się z nią… i tu czeka zwrot akcji, ponieważ dziecku towarzyszy ojciec – bardzo przystojny mężczyzna jaki rozgrzewa kolejne stronice książki. Nie chcę zdradzać wam szczegółów bo co to za frajda znać zakończenie.
W pewnym momencie w książce pojawiają się kłamstwa, pewne załamanie... Ale każda z czytelniczek liczy na dobre zakończenie. Czy mam rację? Zapraszam was do tej lektury, bo warto dotrwać do jej ostatniej strony, a uwierzcie niejedna łezka zakręci wam się w oku.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Kilka wątków jest wyprowadzane. Niby książka jest przewidywalna, ale jednak pojawia się kilka pytajników czy na pewno?... Znajdziecie w niej przede wszystkim dużo czułości, miłości, nadziei. Nie zabraknie sytuacji z jakich się można pośmiać i wzruszyć. Bo czy prawdziwa miłość istniej?
Jesienna chandra nie dopadnie nikogo, kto sięgnie po „Miłość w zamkniętej kopercie”. Ta książka to takie wieczorne ładowanie baterii na kolejny chłodny dzień.
W pewnym momencie w książce pojawiają się kłamstwa, pewne załamanie... Ale każda z czytelniczek liczy na dobre zakończenie. Czy mam rację? Zapraszam was do tej lektury, bo warto dotrwać do jej ostatniej strony, a uwierzcie niejedna łezka zakręci wam się w oku.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Kilka wątków jest wyprowadzane. Niby książka jest przewidywalna, ale jednak pojawia się kilka pytajników czy na pewno?... Znajdziecie w niej przede wszystkim dużo czułości, miłości, nadziei. Nie zabraknie sytuacji z jakich się można pośmiać i wzruszyć. Bo czy prawdziwa miłość istniej?
Jesienna chandra nie dopadnie nikogo, kto sięgnie po „Miłość w zamkniętej kopercie”. Ta książka to takie wieczorne ładowanie baterii na kolejny chłodny dzień.
pozdrawiam - Magda
Ja tam uwielbiam pisać listy do Mikołaja i czytać tego typu historie - także nigdy nie jest dla mnie na to za wcześnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sięgać po książki tego duetu. Tej pozycji jeszcze nie miałam okazji poznać, ale pewnie się to niebawem zmieni ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam sporo dobrego o książkach tego duetu, ale nie miałam okazji nic czytać.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę, listy do Mikołaja piszę przez cały rok :D
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałabym tę książkę. Uwielbiam motyw świąteczny w powieściach.
OdpowiedzUsuńZapowiada się na ciekawą i relaksującą propozycję. Z przyjemnością zapisuję na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńO masz, książka w sam raz dla mnie na dłuższe zimowe wieczory
OdpowiedzUsuńDobrze, że dzięki lekturze tej książki można naładować baterie na kolejny dzień.
OdpowiedzUsuńTo nie są moje klimaty, więc po tę książkę najpewniej nigdy nie sięgnę. Ale myślę, że fani gatunku poczują się usatysfakcjonowani.
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńNie mój gust
OdpowiedzUsuń