Witam
Rok 2016 obfitował w sporo nowości. Publikowałam co niemiara recenzji dotyczących pielęgnacji.
Przygotowując dzisiejszy post analizowałam cały ubiegły rok, z każdego miesiąca wytypowałam po jednym kosmetyku, który mnie pozytywnie zaskoczył i będę mieć do niego sentyment.
Przygotowując dzisiejszy post analizowałam cały ubiegły rok, z każdego miesiąca wytypowałam po jednym kosmetyku, który mnie pozytywnie zaskoczył i będę mieć do niego sentyment.
Trudno czasami przy takiej ilości kosmetyków jaka pojawia się na rynku kosmetycznym powrócić do ulubieńca, dlatego rzadko to robię. Jak wygląda to u Was?
Wybór w danym miesiącu czasami mnie zastanawiał, myślałam, dumałam, pojawiały się dylematy! Ostatecznie decyzję i tak musiałam podjąć - zobaczcie sami.
Zapraszam serdecznie na przegląd ubiegłego roku, nie zdawałam sobie sprawy z ilości poznanych kosmetyków, przerosło mnie to...
Styczeń
Balea - pianka do depilacji, aloesowa.
Po nałożeniu na skórę, zmiękczała włoski, które były łatwe do usunięcia zwykłą maszynką. Po przemyciu wodą, skórę świeżo wydepilowaną nigdy nie spotkało podrażnienie wręcz przeciwnie skóra była nawilżona i bez przykrych zmian. Pianka nadawała się również do golenia pach, gdzie skóra jest cieńsza i delikatna. Jednym słowem pianka za parę złotych okazała się być miła i przyjazna dla skóry.
Luty
White Flowers - naturalny peeling solno-błotny z Morza Martwego.
Peelingu używałam raz na tydzień w zupełności dawka taka starczała skórze. Martwy naskórek znikał na wiele dni. Peeling dostarczał skórze nawilżenia na tyle dobrego, że 2-3 dni nie potrzebowałam smarowania ud z łydkami ponieważ warstwa lipidowa zostawała na tyle zaspokojona, że bez obaw nie doprowadzało to do przesuszenia skóry. Wierzchnia warstwa była gładka, odżywiona. Ważną zaletą jest, że peeling nie posiada parafiny.
Marzec
Balea - żele pod prysznic, różne zapachy.
Za każdym razem jestem pod wrażeniem dopracowanych szat graficznych. Dla Nas, klientów jest to istotne ponieważ tymi szczegółami produkty trafiają przy zakupach do koszyków. Różnobarwność, estetyka i zgrabne buteleczki to atuty żeli Balea. Nie wyróżniają ich składy to trzeba przyznać, nie są jednak one najgorsze skoro nie zaszkodziły mojej skórze do tej pory, jedynie osoby z b. wrażliwą skórą powinny uważać może coś niepokojącego się przydarzyć. W składach żeli napotkamy ekstrakty lub olejki roślinne, ogólnie jednak są to składy drogeryjne. Nie zawierają alkoholu i barwników. Utrzymują prawidłowe pH skóry.
Kwiecień
Orientana - Ajurwedyjska terapia do włosów.
Zimą przy wypadaniu włosów wspomagałam się nie tylko tym olejkiem, używałam również szamponów mających zapobiec wypadaniu. Biorąc pod uwagę całość: ten olejek miał udział w zahamowaniu wypadaniu włosów. Patrząc z perspektywy czasu włosów było znacznie więcej. Kiedy włosy mam związane szereg z nich odstawało, sądziłam, że to wynik połamanych włosów, a to nowe.
Maj
Fitomed - płyn lawendowy do twarzy.
Używam go w dwojaki sposób. W pomieszczeniu z klimatyzacją kilka razy podczas dnia odświeżałam skórę. W terenie natomiast kiedy skóra jest spocona taka woda dodaje jej wigoru, odświeżenia oraz przywraca utracone nawilżenie. Płyn ten również znalazł zastosowanie w domu po treningu lub rano kiedy oczyszczałam twarz po przebudzeniu. Nadaje się również do spryskiwania twarzy podczas trzymania glinki w celu nie zastygnięcia masy jaką mamy na cerze.
Czerwiec
Sayen - peeling i balsam.
Tandem kosmetyków Sayen wzbogacił skórę o wzorowe nawilżenie, nieskazitelną gładkość oraz napięcie. Owocowe zapachy dopełniały chwile z nimi, a obie konsystencje dały się polubić i nie wadziły w trakcie korzystania.
Tandem kosmetyków Sayen wzbogacił skórę o wzorowe nawilżenie, nieskazitelną gładkość oraz napięcie. Owocowe zapachy dopełniały chwile z nimi, a obie konsystencje dały się polubić i nie wadziły w trakcie korzystania.
Lipiec
Farmona - suchy szampon pokrzywowy.
Trzymając się zasad jego stosowania już po paru minutach włosy odzyskują przede wszystkim puszystość. Miejsca, gdzie sebum doprowadza je do nieświeżości stają się "czyste". Zaobserwowałam, że przód grzywki ku nasadzie jest również błyszczący. Używając szamponu przeważnie z rana, do wieczora mogłam cieszyć się w miarę dobrą wizualnie fryzurą. Ten fakt, niezmiernie mnie cieszył. Szampon ładnie pachnie, lekko. Na włosach wyczuwalny jest słabo.
Sierpień
Dr. Beta - woda różana.
Korzystałam z wody przeważnie solo, aplikując ją na wacik i przemywając twarz po przebudzeniu oraz po wieczornym oczyszczaniu cery. Woda działa kojąco, regeneruje naskórek, łagodzi podrażnienia oraz stymuluje naturalne procesy odnowy komórkowej zapewniając skórze prawidłowe pH. Na dłuższą chwilę woda pozostawia na skórze delikatny, uspokajający zapach, świeżo zerwanych różanych płatków obdarowując cudownym nastrojem relaksu i ukojenia.
Wrzesień
Isana - olejek pod prysznic.
Olejek najlepiej nakłada się na mocno zwilżoną skórę. Przy mało zmoczonej staje się oporny i nie chce pokrywać ciała. Podczas mycia tworzy się biały film, olejek zmienia się w emulsję. Wydawać by się mogło, że będzie oblepiał skórę, nic z tych rzeczy. Po spłukaniu, skóra otoczona jest jego warstwą, ale nie inwazyjną. Spłukuje się wygodnie bez przeszkód. Mniej wymagające partie ciała są bardzo dobrze nawilżone. Natomiast nogi i ręce jak u mnie otrzymywały mniej satysfakcji z jego używania, ale nie były przesuszone. W tych miejscach naskórek otrzymywał partię lekkiego balsamu i wszystko się normowało.
Październik
Your Natural Side - masło kawowe.
Masło ma wiele zastosowań. By zauważyć konkretne efekty zdecydowałam się opieką objąć rejon nóg i rąk. W zimniejszym okresie widać jak skóra dopomina się tłuściejszych smarowideł ponieważ wysusza się bardzo szybko. Po kilku razach widać już pozytywne efekty. Skóra nie tylko zdobywa nawilżenie, w późniejszym czasie staje się dobrze elastyczna. W dotyku jest bardzo miła, a po depilacji kiedy maszynka podrażni, masło regeneruje skórę.
Listopad
Pan drwal - balsam, tonik, olejek. Kosmetyki dla Panów. Ten zestaw nominował mój mąż.
Balsam: na pierwszy ogień w ruch poszedł balsam. Zawiera 95,1 % naturalnych składników. Jest biały, przypomina rzadszy krem. Był doskonałym zamiennikiem balsamu po goleniu, który koił skórę, zarostowi przywracał nawilżenie. Zmiękczał włoski, które łatwiej można było uczesać.
Tonik - posiada prawdziwy męski drzewny zapach, który nie męczy, a utrzymuje się długo na skórze. Zapach jest prawie identyczny jak w balsamie. Posiada 96,4 % naturalnych składników. Jest idealnym rozwiązaniem dla Panów z cerą mieszaną. Można go używać kilka razy na dzień, przez co uzyskać można zmatowioną skórę przez wiele godzin.
Olejek - to kolejny strzał w pielęgnacji męskiego zarostu i cery. Zawiera 95,5 % naturalnych składników. Jego konsystencja należy do tej ciężkiej, konkretnej. Jest barwy jasno żółtej. Należy go używać ostrożnie dosłownie kilka kropel, pojemność jest przez to wysoce wydajna. Olejek nałożony rankiem na twarz działa przez cały dzień, zwłaszcza zapach - męski, uwodzicielski, ale nie drażniący.
Grudzień
Yoskine - tsubaki slim body
Zabiegi aplikowałam zgodnie z wytycznymi. Wcierałam sporą dawkę w uda, gdzie mam najwięcej nagromadzonej tkanki tłuszczowej, tu chciałam osiągnąć widoczny efekt.
Skóra nabrała ponownego rozkwitu tzn. niesamowicie została wygładzona jak po dobrym zabiegu peelingującym, w dotyku można było wyczuć jak się ujędrniła, a to już sporo. Uda bo tu kładłam nacisk, nie wyszczuplały na tyle bym mogła o tym napisać, jednak samo działanie obu produktów wpłynęło przede wszystkim na stan skóry zadowalająco.
Jak Wasi ulubieńcy? A może znacie coś z moich faworytów?
pozdrawiam - Magda
Bardzo lubię żele balea i ten olejek z isany do kąpieli pod prysznic
OdpowiedzUsuńMoi pielęgnacyjni ulubieńcy pokrywają się z Twoimi jedynie w kwestii żeli Balea ;)
OdpowiedzUsuńZnam tylko olejek pod prysznic. Inne produkty będę mieć na uwadze. Super post!
OdpowiedzUsuńMuszę iść do Rossmanna po ten olejek ;)
OdpowiedzUsuńGenialne podsumowanie roku ! ;) Znam żele balea i kocham je ♥
OdpowiedzUsuńNic nie miałam, ale olejki Isana bardzo mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię kosmetyki Balei, a fitomed miałam hydrolat oczarowy i moja skóra o lubiła :) Muszę do niego wrócić
OdpowiedzUsuńciekawe jest to masełko kawowe :)
OdpowiedzUsuńWiele fajnych produktów, Sayen znam:)
OdpowiedzUsuńbalsam Sayen bardzo polubiłam! :)
OdpowiedzUsuńProdukty Balea znam i uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńO wodzie lawendowej fitomedu juz drugi raz czytam pochwaly, trzeba sie jej przyjrzec :)
OdpowiedzUsuńSpisała się na tyle dobrze, że została wyróżniona:)
UsuńZaciekawiły mnie produkty Sayen.
OdpowiedzUsuńŻele Balea uwielbiam. Strasznie ubolewam że u nas tak ciężko z ich dostępnością.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom nie jest tak źle, w sieci z łatwością można kupić Balea:)
UsuńDopiero teraz dowiedzieliśmy się o kosmetykach Pana Drwala :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten olejek pod prysznic z Isany nie tylko do mycia, ale także do czyszczenia pędzli i gąbeczki do makijażu ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
www.jagglam.blogspot.com
Ten olejek podobno dobrze oczyszcza pędzle to się zgadza. Nie przyjmuję takich ofert "OBSERWOWANIA"!
UsuńPeeling solny i płyn lawendowy do twarzy uwielbiam i wracam do nich często :)
OdpowiedzUsuńLubię żele Balea. Moim faworytem jest wersja waniliowo-kokosowa :)
OdpowiedzUsuńAle super pomysł na wybór najlepszych z najlepszych ;) Chyba też tak podsumuję rok ;)
OdpowiedzUsuńZnam żele Balea i bardzo je lubię natomiast olejek isana za darmo a nawet z dopłatą nie chcę widzieć..
OdpowiedzUsuńOj to olejek musiał Ci konkretnie zaszkodzić!
Usuńmoja ulubiona Isana :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na zestawienie!
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię żele pod prysznic z Balea - głównie za zapachy :-)