Witam
Co tygryski kochają najbardziej, kiedy wieczorową porą wybierają się do domowego spa?
Chcą poczuć odprężenie po całym dniu, nie ważne czy był on leniwy czy pracowity.
Istotne by móc pozwolić umysłowi odetchnąć i przygotować się do snu, kiedy to cały organizm się regeneruje by o poranku kołowrotek rozpocząć od nowa.
Faberlic miało już swój debiut na blogu. Jest to Rosyjska marka powstała w 1997. Nie znajdziemy jej w żadnej sieciówce. Kosmetyki, artykuły gospodarstwa domowego, dla biznesu, perfumy oraz odzież są dostępne za pośrednictwem niezależnych konsultantów.
Tym razem marka dała się poznać od strony pielęgnacji skóry, która dość często ukazuje się na blogu.
Pierwsze spotkanie z Francuskim deserem oraz Cytrynowymi landrynkami pamiętam doskonale. Kolorowe etykiety, przebijające konsystencje w pastelowych odcieniach postawiły mnie przed dylematem. Który zestaw poznać jako pierwszy? Entliczek, pentliczek...padło na Francuski deser i to od niego zacznę.
Francuski deser to zestaw do pielęgnacji dłoni. Etykiety przedstawiają makaroniki czyli najpyszniejsze ciasteczka jakich mogłam skosztować jedynie raz. Obiecałam sobie wtedy, że spróbuję je odtworzyć w domu, ale jak dotąd nie udało mi się całkowicie dojrzeć do tej próby. Czytałam, że przepis wbrew pozorom nie jest prosty...
Pierwsze mydełko jakie otworzyłam to wersja w kremowa w płynie. Mydełko oczyszcza dłonie, można nim myć również skórę ciała. Nadaje się więc pod prysznic zamiast żelu. Nie wysusza skóry, ale balsamowanie jest potrzebne. Przynajmniej u mnie, ale to standard.
Mydełko w płynie jak i w kostce pięknie pachną na słodko, mi przypominają poniekąd makaroniki, ale także watę cukrową. Nie jest to ordynarny przesłodzony zapach. Nic z tych rzeczy. To dość subtelny zapach, który można wąchać bez pamięci.
Krem do dłoni ma niezły skład. Już na początku występuje w nim olej z nasion makadamii oraz mocznik i olej ze słodkich migdałów. Krem wchłania się do matu. Jego pudrowa barwa zanika zaraz po wsmarowaniu pozostawiając film. Jest on wyczuwalny, ale z drugiej strony zabezpiecza skórę.
Dłonie są nawilżone. Kremu używam według potrzeb.
Scrub złuszczający "Landrynki cytrynowe" z serii Beauty cafe. 150 ml jest to stanowczo za mała pojemność przy częstym używaniu.
Zapach scrubu uzależnia. Świeża cytryna pobudza zmysły, nawiązuje do landrynek jakie jadłam w dzieciństwie.
Gęstość galaretki w transparentnym zielonkawym kolorze jest łatwa do nałożenia i masowania wybranych części ciała. Drobinki są średnio ostre, ale niemniej skuteczne niż te o wyższej mocy. Po zabiegu peelingującym ciało traci obumarły naskórek, wygładza się. Jest przygotowane na dalszą pielęgnację.
W składzie dopatrzyłam się ekstraktu z łodygi bambusa, limonki oraz mocznika.
Do balsamowania stosuję ciąg dalszy landrynkowej linii, czyli Krem-sorbet do ciała. O podobnym aromacie krem fantastycznie aplikuje się na skórę. Przypomina mi lody cytrynowe w wafelku jakimi zajadam się latem. Jest lekki o żelowej gęstości, którą pokrywam skórę. Rozprowadza się jednym ruchem i sprawnie wchłania. Nie zostawia filmu, który np: zmusza piżamę do przywarcia. Skóra jest umiarkowanie nawilżona.
Kiedy nadejdzie cieplejszy czas, wykorzystam go wtedy do końca, ponieważ zmienią się predyspozycje skórne, które jak co roku przychodzą wraz z gorącą pogodą.
Najbardziej zaciekawił mnie scrub i krem-sorbet do ciała :) Z tą marką nie miałam jeszcze do czynienia :)
OdpowiedzUsuńOpakowania piękne i kolorowe. Od razu przyciągają wzrok. Sorbet do ciała - musze go mieć :)
OdpowiedzUsuńO kurcze - ależ te kosmetyki muszą wspaniale pachnieć!!!! <3
OdpowiedzUsuńKupiłabym wszystko 😁
OdpowiedzUsuńwow, jaka apetyczna seria, uwielbiam wszytko co pachnie smakowicie, jedzeniowo
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze żadnych kosmetyków z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńJakież one kolorowe, chętnie poznałabym bliżej te produkty:)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tych produktów, ale kuszą kolorami. :-)
OdpowiedzUsuńMy również bierzemy wszystko
OdpowiedzUsuńOpakowania mają bardzo fajne, kolorowe i przyciągające oko :). Ciekawa jestem ich składów :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo mnie zaciekawiła ta seria.
OdpowiedzUsuńWiosennie owocowo wow wow te kolory te zapachy musimy wypróbowac
OdpowiedzUsuńTakie domowe SPA musi być miłe i odprężające.
OdpowiedzUsuńnie znam tej marki, ale chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o design, to bardzo kojarzy mi się z kosmetykami AVON ;p
OdpowiedzUsuńAle te kosmetyki muszą niesamowicie pachnieć!
OdpowiedzUsuńJuż wyobrażam sobie jak one pięknie pachną!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej firmie. Będę musiała wypróbować ich produkty
OdpowiedzUsuńJakie "smakowite" zapachy! W przypadku takich kosmetyków czasami aż trudno piwstrzymać się przed ich...zjedzeniem ;)
OdpowiedzUsuńAle bym przygarnęła ten francuski deser! <3
OdpowiedzUsuńLubię takie apetyczne aromaty w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zapachy. Takie, od których nabiera się apetytu na jedzenie :)
OdpowiedzUsuńAle apetycznie wyglądają te produkty.
OdpowiedzUsuń