30 kwietnia 2016

JAK TERAPIA AJURWEDYJSKA ZAMKNIĘTA W OLEJKU ORIENTANY WPŁYNĘŁA NA WYPADAJĄCE WŁOSY?

Witam

Na samym początku mojej przygody blogowej, przeszło 3 lata temu zaczęłam czytać posty o olejowaniu włosów. Nastawiona byłam sceptycznie i nie ufnie. Dopiero częste czytanie lektury w blogosferze przekonało mnie po czasie do spróbowania tej metody i wprowadzenia jej do pielęgnacji włosów. W dzisiejszym poście przedstawię najkorzystniejszy olejek dla moich włosów jaki ostatnio poznałam, a było ich już kilka. 
Jest nim Olejek Orientany dokładnie Terapia Ajurwedyjska.


Zacznę od składu, który jest godny uwagi. 
______________________________________________________

Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy), Sesamum Indicum Oil (olej sezamowy), Lactobacillus/ Lac Ferment (ferment mleczny), Nilibhrungandi Oil , Elettaria Cardamonum Seed Oil (olej kardamonowy), Ferri Peroxi Dumrubrum, Eclipta Alba Powder, Terminalia Chebula Extract (ekstrakt z migdałecznika), Sugandhit Dravya Extract, Centella Asiatica Leaf Extract (ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej), Jasminum Officinale Flower Oil (olejek jaśminowy), Abrus Precatorius Root Extract (ekstrakt z korzenia paciorecznika), Citrullus Colocynthis Fruit Extract (ekstrakt z owocu arbuza kolokwinty), Triticum Vulgare Germ Oil (olejek z kiełków pszenicznych), Citrus Medica Vulgaris Peel Oil (olejek z skórki cytryny), Datura Stramonium Leaf Extract (ekstrakt z bielunia), Indigofera Tinctoria Extract (ekstrakt z indygowca), Nardostachys Jatamansi Oil (olejek ze szpikanardu), Pongamia Glabra Seed Oil (olejek karanja), Azadirachta Indica Leaf Extract (ekstrakt z miodli indyjskiej), Lawsonia Inermis Extract (ekstrakt z lawsonii), Berberis Aristata Root Extract (ekstrakt z korzenia berberysu), Anacyclus Pyrethrum Root Extract (ekstrakt z bertramu lekarskiego), Acorus Calamus Root Oil (ekstrakt z korzenia tataraku), Glycyrrhiza Glabra Root Extract (ekstrakt z korzenia lukrecji).
_____________________________________________________

Bazą jest olej kokosowy, który osobno sprawdza się u mnie poprawnie zarówno na włosach jak i w pielęgnacji skóry ciała. Z tego tak bogatego składu powstaje orientalny ekspresyjny zapach. Trudno uwierzyć, że nie pozorna buteleczka skrywa tak szlachetną kompozycję składników. Zapachem jestem jednym słowem oczarowana, jest trafiony i chciałabym poznać inne kosmetyki np:  szampon czy odżywkę o tej tak pełnej aromatu woni. 
Buteleczka jest, plastikowa, mocna. Zamykanie na klik, wygodne z małym otworkiem dzięki czemu nie wylewamy za sporej ilości olejku. Przed pierwszym użyciem usuwamy wieczko znajdujące się pod nakrętką. Zabezpieczenie jest przemyślane i dobrze wykonane. Buteleczkę producent powleka folią, którą usunęłam i byłam pewna, że to ja jestem pierwszą jej klientką.


   Olejek ma barwę słomkową nie jest specjalnie tłusty, podczas aplikacji króluje jego zapach, o którym już pisałam mój numer jeden wśród ostatnio poznanych zapachów ogólnie w kosmetykach. Aplikowałam go na suche włosy na kilka godzin przed myciem lub na cały dzień - kiedy nie wychodziłam  z domu. Otulałam głowę czepkiem na ten czas. W zmywaniu nie było problemów, schodził po pierwszym nałożonym szamponie.


 Działanie. Terapię zaczęłam stosować kiedy włosy już wypadały, dlatego efekty nie  przyszły od razu, nie dziwię się bo każdy kosmetyk musi mieć odpowiedni czas na wykazanie się. Dopiero po miesiącu zaczęłam dostrzegać wyniki, komuś się wyda "kawał czasu", a to raptem około 8 zastosowań więc nie tak dużo. 
Zimą przy wypadaniu włosów wspomagałam się nie tylko tym olejkiem, używałam również szamponów mających zapobiec wypadaniu. Biorąc pod uwagę całość: ten olejek miał udział w zahamowaniu wypadaniu włosów. Patrząc z perspektywy czasu obecnie włosów jest znacznie więcej widzę to przy wiązaniu ich w kucyk, który objętościowo wzrósł. Przy grzywce widzę sporo małych włosów. Kiedy włosy mam związane szereg z nich odstaje sądziłam, że to wynik połamanych włosów, a to nowe które rosną.  


Cena olejku nie jest wysoka, dlatego warto się z nim bliżej zapoznać. Dlaczego?
Włosy wypadają nie tylko zimą, ale ze stresu, złego odżywiania lub spraw hormonalnych dlatego warto jest wtedy zaopatrzyć się w ten olejek.
Zimą zużyłam buteleczkę o pojemności 55 ml/18 zł, nie dawno rozpoczęłam kolejną tym razem o pojemności 
105 ml/24 zł, którą możecie nabyć <TUTAJ>

Mniejsza starczyła spokojnie na 2 pełne miesiące z kawałkiem, liczę, że większa pojemność zostanie ze mną 
do późnego lata.

Jakie jest Wasze zdanie na temat olejowania włosów?

pozdrawiam  - Magda

28 kwietnia 2016

JAKIE ZNACZENIE W KOSMETYKACH MA KWAS MLEKOWY? ZNALAZŁAM GO W EMULSJI DO HIGIENY INTYMNEJ BIAŁEGO JELENIA

Witam


Poruszę dziś temat kwasu mlekowego. Spotykam go czasami w spisie składników w kosmetykach. Nie jest on jednak często znajdowany w produktach którymi traktuję włosy czy ciało...

Wpadł mi ostatnio w ręce artykuł w gazecie na jego temat i nie zdawałam sobie sprawy jaki jest wartościowy w pielęgnacji. Kwas mlekowy to od dawien dawna kojarzył się mi z Kleopatrą, która brała kąpiele w mleku. Do dnia dzisiejszego widzę takie sceny np: w filmach z tej epoki. 


Jak działa kwas mlekowy? 

- złuszcza skórę
- usuwa przebarwienia
- spłyca zmarszczki
- niweluje trądzik
- utrzymuje naturalne pH skóry
- działa bakteriobójczo

Kwas mlekowy wskazany jest do wszystkich rodzajów cery, pamiętać jedynie należy, że stosować można go, ale w odpowiednim stężeniu dobranym do danego rodzaju skóry. Osobiście składnik ten dobrze działa u mnie w produktach do higieny intymnej. Znalazłam go w emulsji Białego Jelenia, nie występuje w czołówce w składzie, a po środku. Z pozostałymi składnikami działa na tyle dobrze, że chętnie kupuję kosmetyki tej marki chroniące strefy intymne.





Emulsja jest hipoalergiczna, można ją stosować codziennie i zgadza się, nie wywołała u mnie żadnych przykrych niespodzianek. Emulsja jest kremowa wygodna podczas używania ponieważ nie ścieka z dłoni. Posiada łagodne substancje myjące. Zapachem powinna Was zachęcić nie jest on mocny, kwalifikuje się do kompozycji łagodnych i przyjemnych. Barwa mleczna to pozytywny walor zewnętrzny emulsji, przez krystaliczne ścianki opakowania widać ubytek. Wspomnieć muszę jeszcze o pompce, która ułatwia mycie, jest higieniczna z dzióbkiem, który można łatwo przekręcić i mieć pewność, że do emulsji nie dostają się bakterie.


Substancje pielęgnujące: • ekstrakt z koziego mleka - odżywia i nawilża skórę, zapobiegając wysuszaniu śluzówki • kwas L-mlekowy - przywraca i utrzymuje prawidłowy poziom pH miejsc intymnych, zmniejsza ryzyko infekcji • pantenol - naturalny prekursor witaminy B5 - działa kojąco na podrażnienia i wspomaga naturalne mechanizmy gojenia mikrouszkodzeń • ksylitol, laktitol - wspomaga odbudowę naturalnej mikroflory miejsc intymnych.

Nie zawiera: SLES-u, parabenów, Cocamide DEA, sztucznych barwników, alergenów zapachowych, mydła i alkoholu.

Emulsja odświeża, dobrze myje miejsca intymne po całym dniu, niweluje "zapachy" po ćwiczeniach, nie podrażnia - dała się poznać od dobrej strony, dlatego Wam ją polecam.
 Jest tania, ogólnodostępna.

Stosujecie czasami Jelonka do stref intymnych?

pozdrawiam - Magda

26 kwietnia 2016

PO PROSTU ŻURAWINA! YANKEE CANDLE

Witam


Wosk z okolicznościowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: żurawina otulona lodową świeżością.

" Żurawina nierozerwalnie kojarzy nam się z czasem grudniowych celebracji, kiedy tymi pięknymi, czerwonymi owocami przyozdabiamy świąteczne stoły i stroiki. Ale zjawiskowa żurawina to nie tylko dekoracja, ale i skarbnica wielu, prozdrowotnych składników. A poza tym to prawdziwy rarytas kulinarny, który smakuje wyśmienicie bez względu na porę roku! W wersji Yankee Candle żurawina podawana jest w nieco zmrożonej, bardzo orzeźwiającej wersji. Wosk w formie żurawinowej tarteletki uwalnia naturalne esencje, które doskonale pobudzają i dodają energii."


Przyjęło się, że żurawina to owoc bożonarodzeniowy. Jest wtedy na nią szał. Ja nie trzymam się jednak tego zwyczaju i żurawina jest dla mnie owocem całorocznym ponieważ zjadam ją w mieszance suszonych owoców służących mi za przekąskę. 

Rozwodzić się nie mam nad czym. Wosk zaliczam do udanych pod walorami zapachowymi, wyczuwalna mocno żurawina będzie znakomita dla wielbicieli owocowych woni. Nie bójcie się jej dość mocny aromat nie powinien przyprawić o ból głowy. Jest on świeży, soczysty z charakterną nutką kwaskową. Nie mogłam jedynie zinterpretować "lodowej świeżości"? może to ta nuta kwaśna? Wosk do kupienia <TUTAJ>.



pozdrawiam  - Magda

25 kwietnia 2016

MORINGA WAX, PURE WAX JAKO PILOMAX W ROLI PRODUKTÓW W PIELĘGNACJI WŁOSÓW KOLORYZOWANYCH

Witam

Sporo opisuję kosmetyków pielęgnacyjnych przeznaczonych do włosów, a to dlatego, że mając długość ich do pasa produktów tych u mnie nigdy za wiele. Kolejnym zestawem nie dawno poznanym jest duet z  Pilomax składający się z Szamponu głęboko oczyszczającego Pure Wax oraz Maski regenerującej  Moringa Wax. 


WIARYGODNOŚĆ wszystkich produktów Laboratorium Pilomax oparta jest na poddawaniu ich badaniom w niezależnych certyfikowanych laboratoriach: Laboratorium ITA-TEST, Laboratorium Badań Wyrobów Kosmetycznych i Chemii Gospodarczej IZIS, QACS Laboratory Ltd., Schülke & Mayr UK Ltd., J.S. Hamilton Poland S.A., gdzie przeprowadzane są badania: dermatologiczne, aplikacyjne i aparaturowe.


SZAMPON GŁĘBOKO OCZYSZCZAJĄCY PURE WAX - do każdego koloru włosów

 Ostatnio przemawiają do mnie jasne opakowania jak w tym przypadku, kojarzą się mi z czystością, dobrym działaniem jestem pozytywnie do nich nastawiona. Graficznie na buteleczce występuje minimalizm oraz istotne dla Nas wiadomości. Etykieta jest solidna po entym namoczeniu nie ma śladu jej naruszenia. Buteleczkę łatwo się otwiera, sztuczne tworzywo z którego ją wykonano jest twarde, ale elastyczne i po naciśnięciu szampon ląduje na dłoni. Zapach produktu jest przyjemny, barwa mleczna, nie przelewa się przez palce. Szampon idealnie oczyszcza włosy dlatego nie używałam go stale, robiłam przerwy co kilka myć. Nałożony lakier czy spray nie stanowi oporu przy zmywaniu. Skóra głowy jest przy nim bezpieczna, szampon przy okazji zniwelował lekkie swędzenie zaraz, gdy tylko zaczęłam go używać. 

Składniki
ALOES - Działa nawilżająco poprzez wprowadzanie wody w przestrzenie międzykomórkowe. Zawiera witaminy, substancje mineralne i aminokwasy dzięki czemu ma właściwości odżywcze. Stymuluje mikrokrążenie skórne. Stymuluje fibroblasty - komórki produkujące kolagen i elastynę. Działa jako naturalny filtr UVA i UVB.
PANTENOL- Działanie przeciwzapalne. Łagodzi podrażnienia. Wygładza. Regeneruje. Nawilża. Zapobiega rozdwajaniu końcówek. Optycznie pogrubia i uelastycznia. Poprawia rozczesywanie  i modelowanie. Nadaje połysk.

PIROCTONE OLAMINE -  Ma działanie przeciwłupieżowe. Zmniejsza nadmierne wydzielanie serum.
Cena 24 zł / Pojemność 200 ml


MASKA WAX MORINGA COLOURCARE - ochrona koloru, wzmocnienie, wygładzenie
Główną zaletą maski jest brak parabenów, silikonów, MIT i SLS. Fakt, im mniej mocniejszych i szkodliwszych składników tym lepiej, jednak nie mogę specjalnie i zawsze narzekać na ich obecność w produktach do włosów.
Po koloryzacji często dopada mnie przesuszenie włosów (przyznaję używam nie naturalnych farb) więc nie mam się co dziwić. Maska Moringa miała mi zapewnić nawilżenie, odbudowę, wygładzenie oraz zapobiegać łamliwości, rozdwajaniu i wypadaniu. Cel szlachetny jak widzicie. Jak masce udało się wpłynąć na włosy? o tym już poniżej.

Trzymałam się dwóch aplikacji na tydzień. Dla lepszego działania w miarę możliwości przetrzymywałam maskę robiąc kompres. Maska ma charakterystyczny zapach - chemiczny. Zapytacie czy przeszkadzał? - pośrednio, kiedy zanurzymy nos w pojemniku to jest nie przyjemnie, podczas aplikacji można woń zaakceptować. Maska jest biała, bardzo treściwa i zbita. Nie radzę nakładania jej za dużo ponieważ lubi obciążyć włosy, nie świadomie uczyniłam to z początku sądząc, że nałożyłam jej za mało i to był błąd - skąpa ilość jaka Nam się wydaje, że będzie za mała w zupełności starcza. Z tego względu 240 g jest wydajne. Opakowanie to pojemnik, nawiązuje on od strony graficznej do szamponu dlatego mając kilkanaście kosmetyków w szafce łazienkowej prosto jest zlokalizować ten duet. Przed pierwszym przystąpieniem odrywamy plombę, rozwiązanie najsolidniejsze jakie może być. Na 100% wiedziałam, że nikt inny w nim nie buszował.

Maska zawiera moringę, PANTHENOL - Działanie przeciwzapalne. Łagodzi podrażnienia. Wygładza. Regeneruje. Nawilża. Zapobiega rozdwajaniu końcówek. Optycznie pogrubia i uelastycznia. Poprawia rozczesywalność i modelowanie. Nadaje połysk.
KERATYNĘ -  wyczuwalnie wzmacnia włosy, poprawia ich elastyczność i sprężystość, dodaje im połysku, gładkości i zdrowego wyglądu, zwiększa objętość włosów, poprawia ich wytrzymałość mechaniczną, działa przeciw łupieżowo i łagodząco, wykazuje wysokie powinowactwo do włosów zniszczonych, na zasadzie cementu wypełnia i reperuje uszkodzenia włosów. BIODEGRADOWALNE EMOLIENTY - pochodzenia naturalnego.

Bardzo trudno jest mi zawsze określić jak kosmetyk przewidziany do ochrony koloru wpływa na jego trwałość. Tutaj nie było prościej. Trwałość nie była dłuższa niż zwykle, kolor płowiał jak zawsze, gdyby było inaczej na pewno bym to zauważyła. Odnośnie innych cech tej maski. Włosy dużo szybciej odzyskały nawilżenie (nie pisałam wcześniej, ale zaczęłam jej używać po koloryzacji). Wraz z szamponem włosy stawały się bardzo oczyszczone, w dotyku tępe. Rozczesywanie dobre. Zaskakujące efekty po krótkim stosowaniu przyniosło mi jej używanie. Włosy na długości bardzo ładnie zaczęły lśnić, do słońca efekt był jeszcze bardziej okazały. Stały się bardziej grube przez co zyskały na objętości, nie były przyklapnięte pomimo nie świeżości. 

Cena 24,60 zł / Pojemność 240 g


Działanie obu produktów mnie usatysfakcjonowało. Szampon idealnie oczyszczał włosy oraz skórę, włosy nie przetłuszczały się momentalnie. Maska mimo, że nie przedłużyła szczególnie trwałości koloru pod innymi względami spisała się bardzo dobrze. Po farbowaniu, szybko zregenerowała włosy nadała im blasku i nawilżenia. Oba produkty pozbyły się nie dużego łupieżu  i nie doprowadziły do jego powrotu. Skóra głowy się uspokoiła. Włosy zyskały na objętości i zdrowym wyglądzie. Maska jest bardzo wydajna, podejrzewam, że szampon skończy się szybciej, a maski zostanie jeszcze na dobrych kilka użyć. Produkty NIE ZAWIERAJĄ PARABENÓW, SILIKONÓW, MIT, SLS.
Kosmetyki pielęgnacyjne Pilomax dostępne są w aptekach.


pozdrawiam - Magda

23 kwietnia 2016

JAK PHARMA CF ZACHĘCA DO SKORZYSTANIA Z PEREŁEK DO KĄPIELI STÓP - CZY OBIETNICE SĄ SPEŁNIONE?

Witam

Sporo obietnic producenta i co z tego wyszło? recenzja dotyczyć będzie Perełek do kąpieli z algami morskimi i drobinkami soli  - Pharmy CF, No 36. 
Z racji tego, że regularnie dbam o stopy i używam prawie codziennie kremu przeznaczonego do stóp, a raz na około dwa tygodnie funduję im peeling z moczeniem nie mam ich zaniedbanych. Zwracając uwagę na nowości  rynkowe produktów do opieki nad stopami te perełki musiały zaspokoić moją ciekawość.


Od czego zależy moja decyzja odnośnie poznania danego kosmetyku? od zapoznania się z treścią ulotki lub opisu zamieszczonego na opakowaniu.

 W tym przypadku producent obiecuje:
- dostarczenie skórze niezbędnych minerałów i mikroelementów
- zmiękczenie i złuszczenia naskórka dzięki soli
- dzięki ekstraktowi z alg ulgę dla stóp i przyjemny zapach na stopach
- dzięki soli intensywny masaż, oczyszczenie 

Skład:
- ekstrakt z alg silnie nawilża, odżywia, regeneruje
- urea intensywnie nawilża i zmiękcza nawet bardzo suchą skórę
- drobinki soli: zapewniają intensywny masaż skóry, oczyszczają i złuszczają zrogowaciały naskórek.

PRZYGOTOWANIE I STOSOWANIE

2 nakrętki perełek rozpuścić w 3 l ciepłej wody. Moczyć stopy 10 minut. Stopy dokładnie osuszyć.


Moje wrażenia. Opakowanie całkiem przyjemne, zgrabne, perełki w postaci niebieskich kuleczek doskonale są widoczne przez jasne ścianki. Zamykanie na zakrętkę całkiem znośne, zakrętka robi za miarkę - rozwiązanie w porządku. Jak dla mnie na tylnej etykiecie za mała czcionka, mimo, że nie mam problemów ze wzrokiem to marszczyłam czoło czytając wiadomości.
W pierwszym kontakcie zapachowym poczułam sztuczny, chemiczny zapach proszku do prania i nic więcej.

Stopom zaserwowałam kilka kąpieli w otoczeniu perełek. Zgodnie zaleceniami wsypywałam 2 nakrętki na około 3 L i zanurzałam stopy na 10 minut - w sumie na bardzo krótko. 

Jakie były moje wrażenia? nie za ciekawe. Perełki jedynie barwiły wodę na turkusowy odcień i tworzyły nie dużą pianę (efekt prania pojedynczego ubrania w misce z proszkiem). Zapach po rozpuszczeniu perełek również proszku, ale słabszy - dobre i to. 
Zawiodłam się bardzo na tym produkcie. Producent oczarował mnie zapewnieniami, których ja nie wyczułam na stopach nic, a nic. Skóra zamiast stać się nawilżona to stała się dla mnie wysuszona (ratowałam się olejami i ubierałam skarpetki by ją dobrze nawilżyć) i tak za każdym razem bo wciąż dawałam szansę (podejść miałam 4). Złuszczania również nie zauważyłam, masaż dzięki soli? niby jak? soli w buteleczce było jak kot napłakał, sól nie była w stanie zrobić nawet najmniejszego masażu. Brak regeneracji, odżywienia, pachnącej skóry? wąchanie własnych stóp w niewygodnej pozie? dziwne! 


Perełki okazały się u mnie nie wypałem - mimo dobrych składników, nie potrafiły zadbać o stopy w małym stopniu. Stopy nie odpoczęły, nie odczuły ulgi po dniu, nie wspomnę o działaniu na skórę, które było żadne. 150 g kosztuje zaledwie 6-7 zł. 

Co nie sprawdziło się u mnie nie oznacza, że nie sprawdzi się u Was. Jak zwykle nie zniechęcam do produktu - opisałam jedynie swoje wrażenia.

Znacie może te perełki? może u Was przyniosły lepsze efekty?

pozdrawiam  - Magda

21 kwietnia 2016

W OTOCZENIU ZAPACHU ELISE by LAMBRE

Witam

Czy kobieta czy mężczyzna, nie ma znaczenia wszyscy lubimy pięknie pachnieć. Zapach to nie tylko higieniczna sprawa, zapach to również dodatkowe perfumy jakich używamy. Nie tylko od święta powinniśmy używać zapachów. Na co dzień jest miło nawet dla siebie samego nie wychodząc z domu, zaaplikować sobie choć mgiełkę ukochanych perfum. 
Perfumy to otoczka mojej skromnej osoby. Gustuję w sumie w szerokiej gamie zapachowej - dany aromat musi mi koniecznie przypasować. Często korzystam z darmowych próbek bo można łatwo natrafić na nie wypał i wtedy pozostaje podarować zapach dalej. 
 Woda perfumowana Lambre by Elise to ostatni mój ukochany zapach. Idealna na cieplejsze pory roku. 


OPIS ZAPACHU:
Rodzina: kwiatowo-cytrusowa
Nuta głowy: róża, mandarynka, zielone jabłko, woda owocowa
Nuta serca: magnolia, frezja, róża
Baza: drzewo sandałowe, drzewo cedrowe, szara ambra



Francuska kobieta w kilku słowach? Nowoczesna, zadbana i pełna klasy. Emanuje pozytywną energią i ma wielki apetyt na życie. Taki jest zapach Elise – nowoczesny, świeży i elegancki. To perfumy z rodziny kwiatowo-cytrusowej, które doskonale współgrają z miejską przestrzenią. Delikatne nuty żółtej mandarynki, wody owocowej i zielonego jabłuszka pozwalają rozpocząć nowy, fascynujący dzień, by następnie pulsować w szybkim rytmie magnolii, frezji i róży. Aromat drzewa sandałowego i cedrowego oraz szarej ambry intensyfikuje wrażenia i pozwala stąpać twardo po ziemi. Perfumy stworzone dla nowoczesnych, aktywnych kobiet, które kochają światowe życie bez granic. Podkreśla dynamizm życia i jest dopełnieniem stylu z klasą. Każdego dnia.


Bardzo szanuję podejście producentów odnośnie pakowania kosmetyków w tym perfum. Lambre przygotowało dla Nas Elise zamkniętą w kartonik, w nim ukryto flakonik o nietypowym i dość oryginalnym kształcie. W dłoni układa się idealnie. Skuwka osłaniająca atomizer to imitacja kryształu. Całość wizualnie może dekorować nie jedną toaletkę. U mnie w łazience flakonik w tej chwili odgrywa główną rolę zdobiąc całe pomieszczenie w którym panuje minimalizm.

  
Mgiełka jest delikatna podczas aplikacji, pokrywa skórę czy ubrania lekkim strumieniem. Osadzając się na skórze szyi lub na nadgarstkach wyczuwalna jest przez cały dzień, natomiast ubrania potrafią pachnieć kilka dni oczywiście z dania na dzień słabiej. 

Zapach jest świeży, konkretny, otula mnie ostatnio codziennie.  Czuć wyraźnie kwiaty - sporo frezji i róży z domieszką soczystych cytrusów oraz nut orientalnych w małym stopniu. 

Cieszę się, że tak się zaprzyjaźniłam z nim i nawet jego power mi nie przeszkadza w żadnej sytuacji podczas dnia, a przeciwnie dodaje mi pewności siebie. Flakonik mieści 75 ml jest dosyć ciężki, nie wygodny pod tym względem do zabierania codziennie do torebki, nie ubolewam nad tym bo jak wspominałam, zapach jest mocno wyczuwalny podczas całego dnia. Na skórze nie wywołał podrażnień. Jeżeli jesteście miłośniczkami kwiatowo - cytrusowych aromatów to polecam Wam zapach Elise Lambre.
75 ml/ 90 zł


Marka LAMBRE poszukuje obecnie osób chętnych do współpracy jako Konsultant albo VIP
Klient - dzięki temu może taniej kupować kosmetyki i biżuterię. 
O szczegóły współpracy możecie pytać pisząc na mail: polska@lambre.pl lub dzwoniąc na
infolinię do Gdańska - tu jest główna siedziba firmy: (58) 554 10 71 w godz. 8-16.

Jakimi zapachami ostatnio się otaczacie?

pozdrawiam - Magda


20 kwietnia 2016

POWIEW SŁONECZNEGO LATA W ŚWIECY KRINGLE DAYLIGHT, STRAMBERRY LEMONADE

Witam

Przyzwyczajenia w życiu stają się czymś stałym i i normalnym dla każdego. Warto jednak sięgać po coś nowego  jak w przypadku świec zapachowych w moim przypadku. Długo byłam wierna Yankee Candle do czasu kiedy to poznałam Kringle ściśle pisząc świece daylight. Nie żałuję, tylko się zastanawiam czemu to tak długo trwało?...lepiej późno niż wcale jak mówi przysłowie. Dzisiaj w poście zawieje ciepłym latem dokładnie ze świecy STRAWBERRY LEMONADE. Sama nazwa przywołuje słoneczne letnie dni. Etykieta wieczka pokazująca lemoniadową rozkosz robi już ochotę by znaleźć się na wakacjach.



Świeczka (Coloured Daylight) marki Kringle Candle o zapachu słodkiej i orzeźwiającej truskawkowej lemoniady.

Świeca pali się długo, czasu dokładnie nie mierzyłam, ale odpalana kilkakrotnie wypalała się równo jedynie przy końcu dno zostało pokryte parafiną.



Zapach w świecy  jest niesamowity, słoneczny, owocowy z przewagą nut cytrynowych. Truskawki są mocno schowane pod cytrusami, ale przy głębszym zastanowieniu ta nuta czerwonych truskawek ciut się przebija. Zapach orzeźwia, pobudza. Wkrada się w niego coś kwaskowatego. Patrząc przez okno chce się już lato, plażę i chłodne napoje. Zapach jest pozytywnie słodki pod koniec przypominał landrynki o owocowym smaku z miętą. Dla tych którzy chcą już lata niech palą tą świecę i tym przywołują gorącą porę roku - pełną zabaw, słońca i zimnych napojów.


pozdrawiam - Magda

18 kwietnia 2016

GILLETTE W ROLI ALOESOWEGO ŻELU DO GOLENIA WRAŻLIWEJ SKÓRY

Witam

Depilacja to sprawa indywidualna każdego z Nas. Sposobów jest kilka. Jedni lubią kremy drudzy woski inni z kolei pianki czy żele jak ja czyli metodę standardową: żel + maszynka jednorazowa.

Gillette w ofercie posiada żel aloesowy do skóry wrażliwej do golenia. Jest to pierwszy mój kosmetyk tej firmy do depilacji. Należę do szczęściarzy tak mi się wydaje, ponieważ szczególnych problemów z owłosieniem nie mam. Golę z reguły jedynie łydki dwa razy na tydzień, a paszki raz na dwa tygodnie. 

 Opisywany żel jest ogólnodostępny i spotkać można go w bardzo wielu miejscach.
Koszt jego waha się między 13-20 zł: z taką rozbieżnością się spotkałam. Pojemność 200 ml.


Pojemnik aluminiowy owiany jest skąpą szatą graficzną, spokojną, nie wyróżniającą się barwnie. Zerkając jednak na całość całkiem sympatycznie wygląda. Nie krzyczy do Nas podczas zakupów, ale może tym producent chciał Nas zachęcić, że jest spokojny...jak aloes, który dba o wrażliwą skórę podczas depilacji. W zapachu  jest znacznie wyczuwalny.

Pompka dozuje dobre porcje, zresztą nie trzeba wiele naciskać by uzyskać żel barwy niebieskiej, który szybko puchnie i zamienia się w dość obfitą pianę zastępując przy okazji także kolor żelu na  biało-niebieski odcień. W opakowaniu nie akceptuję jedynie brudzącej się pompki z korkiem, kiedy to po kilku użyciach żel oblepia te miejsca, zastyga i zaczyna szpecić.


Po naniesieniu na skórę żelu, który gładko się rozprowadzał, zawsze czekałam około minuty by mógł zmiękczyć włoski. Maszynka z kolei gładko i sprawnie sunęła po skórze nie zacinała jej jedynie przy kostkach i kolanach trzeba przyhamować i zwrócić uwagę by jednak się nie skaleczyć. 

Po spłukaniu skóra za każdym razem była nawilżona, nie zostawała nigdy ściągnięta czy podrażniona. Żel pozostawiał skórę miękką, gładką w dotyku przez kilka dni nie wyczuwałam odrastających włosków. 200 ml starczyło mi spokojnie na kilka miesięcy - jest to jedynie moje stwierdzenie na temat wydajności, ponieważ częstotliwość golenia jest u mnie niska. Czytałam raz i utkwiło mi to dobrze w pamięci, że dziewczyna zużyła taką pojemność w trakcie 3 zastosowań, ale nie dodała czy goliła całe ciało?


Po spłukaniu skóra za każdym razem była nawilżona, nie zostawał nigdy ściągnięta czy podrażniona. Żel pozostawiał skórę miękką, gładką w dotyku przez kilka dni nie wyczuwałam odrastających włosków. 200 ml starczyło mi spokojnie na kilka miesięcy - jest to jedynie moje stwierdzenie na temat wydajności, ponieważ częstotliwość golenia jest u mnie niska. Czytałam raz, że dziewczyna zużyła taką pojemność w trakcie 3 zastosowań, ale nie dodała czy goliła całe ciało?

Jakiej metody używacie najczęściej przy depilacji?


pozdrawiam - Magda

16 kwietnia 2016

NAMIASTKA PACHNĄCEJ KOLEKCJI WIOSENNEJ YANKEE CANDLE I KRINGLE

Witam

Nie ma nic lepszego jak uśmiech na twarzy, jednym z powodów kiedy od razu ukazuje się u mnie jest pojawienie się nowych kolekcji Yankee i Kringle. Jest to zrozumiałe u każdej wielbicielki zapachów. Kiedy przychodzi do mnie paczuszka najsłodszy moment to jej otwarcie, woski zamknięte w tak ciasnym pudełeczku to sama frajda. Zapach jest mocny i zdziwicie się może, ale nie wyciągam ich od razu siedzą w tym pudełeczku kilka dni, mam wtedy ciągły przemiły zapach w pomieszczeniach mieszkalnych. Po czasie chowam je w szczelny pojemnik ponieważ zauważyłam, że na dłuższą metę mimo, że nie są odpakowywane z folii to lubią stracić część zapachu. 

Poniżej prezentuję mój wybór - czy okaże się trafiony? o tym przekonam się podczas poznawania każdego zapachu osobno.


KRINGLE - WAX MELT

Wosk (Breakable Wax Potpourri) o zapachu kwitnących róż z dodatkiem subtelnej nuty drzewa sandałowego i piżma.

Wosk (Breakable Wax Potpourri) o zapachu słodkiego groszku w towarzystwie soczystej woni gruszki i jabłka.


YANKEE CANDLE

Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu słodkich gruszek i orzeźwiających pomarańczy z dodatkiem tropikalnych kwiatów oraz subtelnego piżma.

Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu soczystych brzoskwiń, dojrzewających w gorących promieniach południowego słońca z domieszką subtelnych nut piżma i wanilii.

Wosk z aromatycznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu trawy cytrynowej i imbiru.


Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu kwiatu dojrzałej piwonii.

Wosk z aromatycznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu świeżej mieszanki pomarańczy, cytryn, tymianku oraz liści oliwki doprawionej niewielką ilością uwodzicielskiego piżma.

Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu bambusa, nut drzewnych i paczuli.

Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu delikatnej bryzy morskiej połączonej z aromatem śródziemnomorskich kwiatów oraz niewielkim dodatkiem ambry.





pozdrawiam - Magda

14 kwietnia 2016

ZIAJA DE-MAKIJAŻ - UNIWERSALNY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU

Witam

Wieczorny demakijaż twarzy i oczu jest dla mnie bardzo ważnym elementem w przygotowaniu cery do nocnego odpoczynku. Nie zdarzyło się mi iść spać bez zmycia nawet lekkiego makijażu. Robię to dla siebie i skóry, aby była zawsze w dobrej kondycji. 

Rynek kosmetyczny wciąż zasypuje półki sklepowe nowościami typu mleczka, micele, dwufazówki itd. W dzisiejszym poście opiszę działanie kosmetyku, który jest dość długo już
 nie jest świeżynką, jednak zdobył moje zaufanie na tyle, że postanowiłam o nim napisać.
Jest nim Uniwersalny płyn do demakijażu oczu Ziaja.
 Polecany również dla osób stosujących soczewki kontaktowe.  Przebadany okulistycznie. 


DZIAŁANIE 
• skutecznie i delikatnie usuwa makijaż
• zapobiega wysuszaniu wrażliwej skóry wokół oczu
• nie powoduje podrażnień skóry i spojówek

Nie zawiera substancji zapachowych 

SPOSÓB UŻYCIA
Delikatnie zmywać makijaż wacikiem nasączonym płynem, unikając wprowadzenia go do oka.
SUBSTANCJA AKTYWNA
prowitamina B5 (D-panthenol) 

Kosmetyk nie wyróżnia się niczym szczególnym, opakowanie nie pozorne, krystaliczne ścianki pokazują przeźroczysty ciekły płyn. Zamykanie na zakrętkę nie mogę napisać, że mi odpowiada,
 chyba stałam się za wygodna i nie chwalę tego typu zamykania. Jedynie wylot jest na tyle mały, że podczas wylewania na wacik nie przelewamy za dużo płynu. 
Zapach jego jest prawie neutralny.
Priorytetem dla mnie przy tego typie kosmetyku jest jego łagodne działanie na oczy. Ten płyn mi to zapewnił: 
- zero podrażnień, 
 - zero szczypania, 
- spojówki zawsze komfortowo potraktowane.

Kolejna sprawa to samo zmywanie. Jako osoba nie malująca się codziennie, a jak już to makijaż mam raczej znikomy płyn w tym przypadku nie miał w ogóle problemów. Cień, tusz czy korektor były zmywane w jednym waciku, kolejny służył jedynie do przemycia dla pewności. 
Po przyłożeniu do oka nasączonego wacika odczekać należy chwilę, nie wolno trzeć oka. Płyn nie tłuści skóry nie ma po nim nie wygodnego filmu. Nie wysusza. Po oczyszczeniu nie odnotowałam zamglonych oczu. Odnośnie wydajności - w zależności jak często zmywamy makijaż. Płyn jest tani 120 ml/ 6 zł. 

pozdrawiam  - Magda

13 kwietnia 2016

KRINGLE DAYLIGHT JAKO ŚWIECA FRESH AIR

Witam

Jednym z poprawiaczy złego nastroju są u mnie zapachy świecowe, woskowe itd. Kiedy nastaje pochmurny dzień, za oknem robi się szaro i deszczowo od godzin przedpołudniowych w moim domostwie widać płomyk palącej się np: świecy tealight w kominku lub pachnący słoik świecy. 
Kilka dni temu podczas pochmurnego dnia zapaliłam  świecę Kringle Daylight - Fresh Air.




Świeczka (Coloured Daylight) marki Kringle Candle o zapachu kwiatów wodnych, owoców oraz jaśminu w połączeniu z drzewnym i słodkim piżmem, czyniącym ze świecy odurzające orzeźwienie świeżego powietrza.



Pojemność: 35 g
Czas palenia: około 12 h
Cena: 12 zł.


Świeca zachęciła mnie etykietą, niebo z chmurami i przebijające się słońce to wolność, ucieczka od smutków i trosk. Leżakowanie na plaży i gapienie się w chmury latem to coś co sprawia mi radość i błogie wytchnienie. 
Zaimponowała mi również krótka charakterystyka zapachu: ...kwiaty wodne, owoce oraz jaśmin w połączeniu z drzewem i słodkim piżmem. Mieszanka ciekawa i zagadkowa. Po zapaleniu świecy, dałam jej czas na dobre rozpalenie i czekałam cierpliwie na wrażenia. Muszę napisać, że świeca ma bardzo łagodny zapach polecam ją palić w małym zamkniętym pomieszczeniu bo inaczej nie jesteśmy w stanie w ogóle zapoznać się z jej aromatem. Sam zapach nie jest intrygujący, osobiście mnie trochę dusił, a zapowiadające się połączenie kwiatów wodnych, owoców, jaśminu i piżmo nie wypadło w moim mniemaniu dobrze. Zapach tym razem w świecy nie wzbudził u mnie na tyle zainteresowania, że po ten zapach, nie sięgnę, ale Kringle ma w ofercie szereg innych ciekawych świec i niebawem poznam kolejną z pewnością podzielę się kolejnymi doznaniami.


Znacie propozycje zapachowe świec Kringle? 


pozdrawiam - Magda

12 kwietnia 2016

CZTERY PORY ROKU W TROSCE O NASZE DŁONIE W ZIMNIEJSZE DNI


Witam

Zimę mieliśmy marną tego roku, jednak temperatura nie sprzyja nigdy skórze rąk nawet jak jest minimalny plus. Chcąc chronić dłonie przed zimnem zaserwowałam im serum przeznaczone do rąk i paznokci z Czterech Pór Roku. Jak sama nazwa wskazuje: serum powinno być silniejsze w działaniu na skórę. Jak spisało się? odpowiedź znajdziecie poniżej.


Obietnice producenta 
- ulga dla skóry zniszczonej i podrażnionej. 
- Serum do rąk Cztery Pory Roku dzięki wysokiej koncentracji składników aktywnych zapewnia intensywną regenerację zniszczonej i podrażnionej skóry już po 1. użyciu. 
- dzięki lekkiej konsystencji bardzo szybko wchłania się, pozostawiając skórę jedwabiście gładką i miękką w dotyku. 

Rezultaty 
- natychmiast przynosi ulgę zniszczonej i podrażnionej skórze 
- intensywnie regeneruje i nawilża 
- likwiduje szorstkości skóry 
- nawilża i wygładza skórki wokół paznokci 
- chroni przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych 
- 0% PARABENÓW 

Składniki 
- ekstrakt z białej herbaty – regeneruje, odżywia i wygładza skórę dłoni 
- 5% masła shea - likwiduje szorstkość dłoni oraz skutecznie chroni je przed wiatrem i mrozem 
- olej słonecznikowy - zmiękcza i wygładza, wzmacnia barierę ochronną naskórka 
- alantoina - działa intensywnie nawilżająco i łagodząco 


Pisząc opinię zadaniem moim jest ocenić nie tylko działanie, ale również opakowanie, gęstość, zapach itd.

Zacznę opis od opakowania, a ściślej od dozownika. Spotkałam pierwszy raz tubkę zakończoną pompką w kosmetyku do pielęgnacji dłoni. Bardzo wygodna, dwa kliknięcia wystarczały do posmarowania obu rąk. Na samą pompkę dołączono przeźroczystą skuwkę, ochraniającą. Jedyną wadą takiego aplikowania było to, że przy końcu w tubce zostawało serum, które nie chciało się dozować.

Dla zwolenników konkretnych zapachów i silniejszych kosmetyk będzie idealny. W moim odczuciu pachnie kwiatowo z wyczuwalną dziką różą. Zapach naturalny i ładny, nawet mocniejsza woń nie przeszkadza jeżeli zaakceptuje się ją. Serum w barwie białej, lekkiej w sumie konsystencji, bezproblemowo się rozsmarowuje, nie tłuści skóry, a powleka filmem - wyczuwalnym, ochronnym. Wchłania się migiem. Na początku w składzie doszukamy się masła shea, potem znajdziemy ekstrakt z białej herbaty, olej słonecznikowy.


Z działaniem było różnie. Producent nazwał kosmetyk serum,  sądziłam więc, że będzie na dłużej działało, ochraniając dłonie przed wysychaniem i utrzymaniem w naskórku nawilżenia zabezpieczającego przed skórkami, chropowatą warstwą powstającą z zimna.

W warunkach domowych było całkiem przyjemnie, po wsmarowaniu serum, dłonie nawet kiedy umyłam pod wodą miały nadal ochronny, wyczuwalny film. Jednak kiedy wychodziłam na zewnątrz działanie okazywało się krótkotrwałe i wymagało użycia przeze mnie serum ponownie np: w tramwaju kiedy miałam wolną chwilę. Przy takiej częstotliwości nie przeczę, ale opieka nad skórą była, dłonie mimo tego, że zmarzły nie zostawały pozbawione całkowicie nawilżenia.

Uważam, że słowo serum w tym przypadku jest za duże. Dobry krem już brzmi wiarygodniej. Serum używałam kiedy dłonie nie były w kiepskim stanie, a skóra nie była jakoś szczególnie w tym okresie wymagająca. 

Serum jednak Wam polecam, bo w warunkach domowych i teraz kiedy zrobiło się cieplej sądzę, że jego działanie będzie lepsze i na dłuższą metę zapomnicie o pielęgnacji dłoni. Za 50 ml (wydajne) zapłacimy około 8 zł.

pozdrawiam - Magda