30 czerwca 2017

#JANTAR W ROLI ODŻYWEK W PIANKACH DO WŁOSÓW SŁABYCH, POZBAWIONYCH OBJĘTOŚCI ORAZ DELIKATNYCH I BARDZO ZNISCZONYCH

                                                                        Witam

Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona zdobyła uznanie wśród klientów serią Jantar. Słynna wcierka bursztynowa podbiła blogosferę, chociaż nie zaspokoiła swoim działaniem wszystkich w tym i mnie. 


Do nowości, odżywek w piance do włosów podeszłam ostrożnie i z dystansem. Nie byłam uprzedzona, ale czułam między nami pewną przepaść, którą pokonałam. W rezultacie poddałam się testom odżywką do włosów słabych i pozbawionych objętości.
Drugą odżywkę do włosów delikatnych i bardzo zniszczonych zajęła się moja siostra, ona bardziej nadawała się do jej kłopotliwych włosów.


Odżywki są łatwe w dozowaniu, wystarczy wstrząsnąć pojemnikiem i naciskając odpowiednie miejsce uzyskać na dłoni puszystą, lekką chmurkę piany. 

Aluminiowe pojemniki są błyszczące, etykiety również przez co przeczytanie informacji jest utrudnione.

Pojemność każdej: 180 ml

Cena każdej: około 10 zł

Składy nie są naturalne, ale każda z nich posiada coś wartościowego.

Wersja do włosów słabych i pozbawionych objętości:

  • bursztyn- pielęgnuje, wzmacnia i odżywia włosy
  • kolagen- nadaje włosom sprężystość, zapobiega ich rozdwajaniu się i łamaniu
  • Keratrix ®- naprawia uszkodzoną strukturę włosów oraz zwiększa ich wytrzymałość i elastyczność

Wersja do włosów delikatnych i bardzo zniszczonych:

  • bursztyn- pielęgnuje, wzmacnia i odżywia włosy
  • ceramidy- odbudowują strukturę włosów, przywracając im gładkość i sprężystość
  • fosfolipidy- dogłębnie regenerują i wzmacniają włosy, nadając im jedwabisty połysk


Opinia moja. Wersja do włosów słabych i pozbawionych objętości. 

Jest to moja pierwsza odżywka jakiej używam w formie pianki. Po umyciu na wilgotne włosy aplikuję puszystą piankę, która sprawnie się wchłania. 
"Dla uzyskania jeszcze większej objętości włosów, pozostawić bez spłukiwania."
Wybrałam sposób pierwszy, ponieważ przy drugim włosy mam jednak za dużo obciążone. Odżywka pachnie jak kosmetyki serii - Jantar czyli przyjemnie nie narzucając się swoją wonią.

Czy moje włosy w tej chwili są słabe? 
Nie sądzę, odżywkę oceniłam pod względem zwiększenia objętości. Włosy z jej udziałem dosyć gładko się rozczesują co ucieszy każdego kto się na nią zdecyduje. 
Po podeschnięciu już po pierwszym użyciu włosy zaczęły odstawać od skalpu, ale ten efekt był średni. Jednak nie ma co narzekać ponieważ na długości pojawił się połysk, a włosy stały się sypkie.

Odżywki używam od pewnego czasu z częstotliwością 2 razy na tydzień. Teraz po dłuższym czasie widzę, że końcówki są bardziej sprężyste co sprzyja wyglądowi ogólnemu. Włosy nie są po niej obciążone, ale przy cienkich jak moje odżywkę spłukuję.


Opinia siostry. Wersja do włosów delikatnych i bardzo zniszczonych.

Siostra miała już przyjemność poznania odżywki piankowej, jak dobrze pamiętam marki Pantene. Nie była nowicjuszką jak ja. 
Ta wersja była dla niej ważniejsza niż moja ponieważ po farbowaniu włosy bardzo ma zniszczone. 

Wiedziała, że odżywka nie ma idealnego składu, ale np: wcierki Jantar jej służyły dlatego chciała poznać kolejny produkt na bazie wyciągu z bursztynu. 

Pianka podobnie jak jej poprzedniczka nie razi zapachem i śmiało się wchłania we włosy. Sposób aplikacji jaki wybrała siostra to propozycja druga jaką proponuje producent czyli ze spłukiwaniem. 

Efekt jaki uzyskała był lepszy niż u mnie - tak wnioskuję. Włosy swobodnie się u niej rozczesują. Stosując odżywkę ciągiem od miesiąca jej ubytek oczywiście zmalał, ale jest jeszcze tak 1/4 pojemności. Widzimy obie, że odżywka wzmocniła włosy, które w pewnym stopniu są już odbudowane i zdrowsze. Nie puszą się, nabrały nawilżenia przez co lepiej je się upina lub stylizuje. 


Używacie odżywek w piance? Czy wolicie standardowe -kremowe?
 
pozdrawiam - Magda

29 czerwca 2017

#GLYSKINCARE, GOLD COLLAGEN FACE CREAM

Witam

Złoto zawsze kojarzy mi się z czymś drogocennym i wyjątkowym. Widząc świecącą się np: biżuterię zatrzymuję wzrok i gapię się jak sroka z tym, że nie kradnę jej jak ona:) 

W wyjątkowej oprawie bo z atłasowym połyskiem subtelnego złota oraz przykuwającymi napisami w barwie ciepłego złota przywitał mnie krem z drobinkami złota i kolagenem do twarzy marki GlySkinCare. Wybraniec tego lata stał się moim przyjacielem ponieważ tylko o tej porze roku moja odwaga wzrasta by podkreślić opaleniznę kosmetykami z dodatkiem mieniących się drobinek.



Pojemność: 50 ml
Cena: 69 zł
Dostępność: np Diagnosis

Tubka jest wyjątkowa pod względem wizualnym, skromna, lekka nie zajmuje miejsca na toaletce czy w torebce. Niewielkie akcenty zdobiące mają barwę złotą zwłaszcza dominująca zakrętka. 

Kartonik, który stanowi zewnętrzne dodatkowe opakowanie pasuje bliźniaczo, producent użył tekstu w kolorze złotym. Formę odmykania/zamykania stanowi zakrętka za którą nie przepadam, ale nie używając kremu codziennie jestem w stanie to przeboleć.

Skład nie jest perfekcyjny, sama nie jestem wzorową znawczynią, ale dopatrzyłam się kilku dobrych komponentów: złoto oczywiście (znajduje się za połową składu i słusznie ponieważ jego obecność w kremie jest odpowiednio wyważona), oleje: macadamia, abisyński, kwas hialuronowy, parę witamin (E, A, B3), alatoninę, kollagen.


Każdą aplikację w pewnym sensie adoruję, ponieważ zapach kremu jest przyjazny, lekki, świeży można stać się jego niewolnikiem. W barwie jest biały z mnóstwem złotej poświaty. Znikomą ilością jestem w stanie posmarować całą twarz, która nabiera jednolitego odcienia. Opalenizna jest z lekka podkreślona, a drobinki nie świecą jak lampki na choince, dają się polubić od tej pozytywnej strony. Ilość złota jest proporcjonalnie do innych składników prawidłowo dobrana. 

Nawilżenie jakie przynosi mi krem jest średnie, dlatego nie używam go codziennie, a co drugi trzeci dzień by innym kremem zaspokoić naskórek i nie dać mu się wysuszyć zwłaszcza teraz podczas upałów.  

Po aplikacji krem łatwo wnika w skórę i ją napina. Ma ponoć chronić skórę przed wolnymi rodnikami i przyspieszać jej regenerację. 

Kremu używam solo bez podkładów. Ogólnie to staram się jak najmniej obciążać cerę podczas upalnych dni. Krem nie zostawia tłustego czy lepkiego filmu.

Mam jedynie uwagę do tubki na której nie naniesiono składu. Widnieje on jedynie na kartonowym opakowaniu, które dla wielu osób jest zbyteczne i zostaje wyrzucone tuż po dostaniu się do tubki. 

Używacie kosmetyków ze złotem? I lubicie nimi podkreślać opaleniznę? Podajcie inne odpowiedniki tego kremu jak znacie.


pozdrawiam - Magda

28 czerwca 2017

JA I ON - ZESTAW ANTYCELLULITOWY LIPO-MASAŻ #LIRENE

Witam

Odnoszę wrażenie, że pozbycie się cellulitu to taka walka z wiatrakami, której nie widać końca. Chociaż nie zaliczam się do osób otyłych to cellulit towarzyszy mi na udach odkąd pamiętam.  Od lat nie mogę się go pozbyć, pomimo, że zrzuciłam parę kg i utrzymuję stałą wagę...

Fakt jest taki, że nie poddaję się i wciąż podejmuję próby w walce z cellulitem. Oczywiście same kosmetyki to nie wszystko. Zbilansowana dieta oraz odpowiednie ćwiczenia to pół sukcesu. 

Korzystałam niejednokrotnie z kosmetyków mających na celu zmniejszyć skórkę pomarańczową. Osiągnięć większych nie uzyskałam w tym temacie (oczywiście była przy tym odpowiednia dieta i ruch fizyczny). Tego typu kosmetyki rzadko kiedy mogą zaszkodzić dlatego włączam je zarówno do pielęgnacji jak i prób pozbycia się kłopotliwej skórki.

Maraka Lirene pośród wielu wiosennych nowości poleca dla pań zestaw Antycellulitowy Lipo-Masaż. Jak produkt zadziałał? Zapraszam na moje spostrzeżenia i uwagi.


Zestaw: maska antycellulitowa 200 ml, masażer ręczny tak zwany reduktor tkanki tłuszczowej.

Cena: 48, 99 zł

Dostępność: np: Rossmann
 

"Cellulit jest efektem wielu czynników i zmian zachodzących w organizmie kobiety, z których najpowszechniejszymi są uwarunkowania genetyczne oraz zaburzenia hormonalne. Dlatego pojawia się u kobiet w różnym wieku i budowie ciała, także młodych i szczupłych. Proces powstawania cellulitu związany jest z gromadzeniem się tkanki tłuszczowej, która stopniowo zaczyna uciskać otaczające ją naczynia krwionośne. Konsekwencją spowolnionego mikrokrążenia krwi jest słabszy odpływ szkodliwych substancji z komórek do układu chłonnego i w rezultacie tworzenie się zgrubień i nierówności, czyli cellulitu."


Marka Lirene pomyślała o takich kobietach jak ja i tworząc taki zestaw umożliwiła mi w warunkach domowych na przeprowadzanie zabiegu likwidowania skórki pomarańczowej. 
Cały proces z początku wydawał mi się prosty do wykonania. Jednak kiedy przyszła TA chwila to musiałam się skupić by dobrze wykonać samą czynność masowania. W pierwszej kolejności nałożyłam maskę. Zwarta, miękka, przylegająca do skóry to jej cechy. Łagodnie pachnie cytrusami jest jasno zielona, ale nie bójmy się nie farbuje skóry swoją barwą. Maska wnika w powierzchnię skóry sprawnie.



Po nałożeniu maski rozpoczyna się etap prawidłowego przesuwania masażera. W przypadku ud mój ruch był wykonywany pionowo od dołu ku górze. 
Natomiast pośladki, brzuch (ruchy pionowe i poziome w rożnych kierunkach). 
Zwrócić uwagę należy na siłę nacisku, ponieważ na początku zrobiłam sobie krzywdę i powierzchnia ud po paru zastosowaniach została pokryta siniakami, widok przykry nieestetyczny. Każdą partię ciała zaleca się masować ok. 3 minut. 

Częstotliwość wykonywania masażu: 
"Wykonywać masaż w odstępach 2-3 dniowych, aż do uzyskania oczekiwanych rezultatów, następnie raz w tygodniu w celu podtrzymania efektów."



Masażer łatwo trzyma się w zacisku dłoni. Po masażu polecam go umyć bo resztki maski wnikają w "zęby" i nie usunięte wyglądają jednym słowem źle. Higiena przede wszystkim, mycie nie jest skomplikowane i sądzę, że każdego na to stać by poświęcić dwie minuty na obmycie masażera. 
Masażer jest solidnie wykonany.


"Maska zawiera ultra-modelujący Cellular Activatoi, który wykazuje działanie pobudzające spalanie tkanki tłuszczowej, w efekcie modelując, wyszczuplając i zmniejszając widoczność cellulitu. Unikalny składnik re-Hydro Protect zapewnia intensywne nawilżenie oraz przywraca skórze jędrność i elastyczność. Antycellulitowa Maska została wzbogacona o witaminę E oraz olejek ryżowy i Babassu, które aktywnie wspierają odbudowę skóry, przywracając jej równowagę hydrolipidową, gładkość i miękkość."
Patrząc z perspektywy lekkiego nacisku zębów w masażerze (silniejsze powodowały liczne siniaki) nie mogę potwierdzić zapewnień producenta. Cellulit nie zmniejszył się na tyle bym mogła ocenić ten produkt pozytywnie. Maska natomiast bardzo dobrze wygładziła skórę, która jest obecnie miękka i solidnie nawilżona. 

Zestaw nie jest zły jednak moje podskórne wylewy nie mobilizują mnie do stałego stosowania tego zestawu. Czy skorzystacie z zestawu? Zdecydujcie sami.



pozdrawiam - Magda

26 czerwca 2017

#WYRÓŻNIENIE ZDJĘCIA /W ROLI GŁÓWNEJ KREM TONUJĄCY NA NACZYNKA / W ARANŻACJI APTECZNEJ, PHARMACERIS

Witam

Ten post miał nie powstać. Dlaczego? Jedni po jego przeczytaniu mogą sobie pomyśleć "o blogerka się chwili" inni odbiorą go zupełnie naturalnie. Chodzi o wyróżnienie mojego zdjęcia w testowaniu Kremu tonującego CC Spf 30 na naczynka N, Pharmaceris. Zadaniem biorących udział powiedzmy w konkursie było ujęcie produktu w aranżacji aptecznej. I wiecie co! Miło jest jak ktoś doceni Twoją pracę. Nagrodą był zestaw dermokosmetyków Pharmaceris, a co najważniejsze? Z całej oferty mogłam wybrać dobrowolnie kosmetyki dostosowane do moich potrzeb. Zdjęcie jakie wygrało zobaczycie na końcu posta. 

Nagroda w całości, zdecydowałam się na różne dermokosmetyki. Wpadło również coś dla najbliższych, którzy ucieszyli się, kiedy wręczyłam im na własność produkt.


H-STIMUTONE Szampon o podwójnym działaniu spowalniający proces siwienia & stymulujący wzrost włosów.

"Skutecznie rozwiązuje problemy siwienia oraz wypadania włosów, wynikające z ich naturalnego wieku genetycznego oraz zmian środowiskowo-cywilizacyjnych (stres, zła dieta, zanieczyszczenia środowiska), prowadzących do szybszego procesu starzenia włosów."


EMOTOPIC- Kremowy żel myjący do codziennej pielęgnacji ciała pod prysznic.

"Delikatna niepieniąca się formuła, polecana do codziennej pielęgnacji skóry wrażliwej, przesuszonej, szorstkiej, ze skłonnością do podrażnień, świądu i pieczenia. Do stosowania również profilaktycznie, dla zdrowej skóry, w celu zapobiegania suchości oraz zminimalizowania ryzyka powstawania, nasilenia i nawrotów objawów atopowego zapalenia skóry. Bez ograniczeń wiekowych. Nie wymaga stosowania dodatkowego środka myjącego."



EMOTOPIC - Fizjologiczny szampon nawilżający w piance.

"Polecany do codziennego mycia wrażliwej, suchej i skłonnej do podrażnień skóry głowy dzieci od 1. dnia życia. Rekomendowany do stosowania przy nasilonej suchości i towarzyszącym świądzie skóry głowy dzieci i dorosłych oraz osób z atopowym zapaleniem skóry. Wyjątkowo łagodna receptura nie wywołuje szczypania oczu, a dzięki bąbelkowej formule uatrakcyjnia czas kąpieli."

FOLIACTI™ Krem zapobiegający rozstępom.

"Receptura preparatu zawiera kwas foliowy działający kompleksowo na osłabioną skórę kobiet w okresie ciąży, przyspiesza produkcję kolagenu i elastyny, zwiększając elastyczność i zdolność skóry na rozciąganie. Wzmacnia jej wytrzymałość, dzięki czemu zachowuje ona jednolitą strukturę pozbawioną rozstępów." 


H-ITINERARIUM Szampon wzmacniający łodygę włosa do włosów osłabionych i przerzedzonych.

"Szampon do mycia oraz pielęgnacji włosów osłabionych, z tendencją do wypadania, normalnych i przetłuszczających się, wymagających wzmocnienia i odżywienia.
Skoncentrowana receptura szamponu skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy. Intensywnie regeneruje i wzmacnia włosy oraz zmniejsza ich tendencję do wypadania."

Wyróżnione zdjęcie. Fotkę zrobiłam na tle przyrządów laboratoryjnych, znajdujących się na ilustracji w książce o ochronie środowiska. Pełną recenzję kremu CC na naczynka N - Pharmaceris możecie zobaczyć <TUTAJ>.



Zostaliście docenieni w jakimś konkursie? Cieszyła Was nagroda?

PS. Spóźnione gratulacje dla pozostałych dziewczyn, ich zdjęcia też podbiły serducha Magdy z marketingu marki.


pozdrawiam - Magda

25 czerwca 2017

#IL SALONE MILANO, SERIA DO WŁOSÓW FARBOWANYCH THE LEGENDARY COLLECTION

                                                                                     Witam
 
Tak sprawnie schodzą u mnie środki do pielęgnacji włosów dlatego tak często o nich piszę. Bardzo długie włosy jak moje wymagają odpowiedniej opieki i czasu, nie mogę sobie pozwolić na uchybienia. Staram się dobierać pasujące do mojego typu włosów produkty. 
Z racji, że farbuję włosy po koloryzacji sięgam po kosmetyki przedłużające kolor oraz takie, które je wzmacniają. Znana marka Il Salone Milano wywodząca się z najlepszych, włoskich salonów fryzjerskich, stworzyła coś wyjątkowego, serię do włosów farbowanych.


SZAMPON DO WŁOSÓW FARBOWANYCH IL SALONE MILANO THE LEGENDARY COLLECTION MAGNIFICENT

Cena: 29,99 zł/ 500 ml; 44,99 zł/ 1000 ml

Szampon ma sporą pojemność, ale dzięki wygodnej i funkcjonalnej pompce nie mam problemów z aplikacją. Gęstość nie jest zbytnio zwarta, ma półprzeźroczystą barwę. Zapach jest ciężki i słodki, zimą może lepiej będzie odbierany teraz ten zapach mi nie służy szczególnie. 

Na dobrze wilgotnych włosach pieni się tworząc sporo piany. Nie jest naturalny, zawiera Slesy i inne mogące podrażnić skalp składniki. Stosując go rozważnie ze względu na wrażliwy skalp ostatnio nie mogę napisać, że go podrażnił. 
Za pierwszym razem zmywa oleje, dzieje się tak ze względu na mocniejsze składniki w nim. Po umyciu włosów wiem, że oczyszczenie jest znakomite. Wzrasta ich objętość co przy cienkich włosach jest to zaleta. Włosy mam lekkie, mega odświeżone i po entym razie błyszczące, ale to pewnie też zasługa maski. Bez niej niestety włosy mam nie do rozczesania. 
Szampon wzbogacono ekstraktem z ryżu i filtrami UV. Litrowa pojemność traci swoją przydatność dopiero po roku.


IL SALONE MILANO MEMORABLE MASK

Cena: 29,99 zł/ 250 ml; 44,99 zł/ 500 ml


Maska "mieszka" w tubie z zakrętką. Odzwyczajam się od takich zamknięć dlatego tutaj mi po części to przeszkadzało. Sama w sobie nie jest lejąca jak szampon, wykazuje się zwięzłą gęstością. Jest śnieżnobiała. Maska wzbogacona jest ekstraktem z ryżu, po zastosowaniu jej włosy z łatwością mogę rozczesać. Po wyschnięciu są sypkie i błyszczące. Bardzo podoba mi się ten efekt na włosach kiedy mam rozczesane i rozpuszczone. Maskę producent uzupełnił o filtry UV, które pełnią funkcje ochronne. 

Maskę trzymam krótko na włosach do 5 minut. Lubię takie ekspresowy czas. Nakładam ją na samą długość omijając skalp. Na zużycie mamy 12 miesięcy. Maska jest wydajna, nakładana z umiarem nie obciąża włosów i tym sposobem nie tworzy przyklapu.



 
 IL SALONE MILANO SPRAY LEAVE-IN

Cena: 34,99 zł/ 200 ml

Odżywka jest płynna to spray. Nie mogło być inaczej jak wygodny atomizer. W dłoni buteleczkę trzyma się wygodnie. Ułatwia to spryskanie włosów na całej długości. Aplikuje się ją na wilgotne włosy po czym należy przystąpić do układania. 

Nie za każdym razem po nią sięgam z reguły rozczesuję włosy po masce i zostawiam do wyschnięcia by upiąć je w koński ogon na kolejny dzień. Atomizer dawkuję sporą ilość wodnistej cieczy. Mam 6 miesięcy na jej zużycie.


Nowa linia Il Salone Milano do włosów farbowanych oparta jest na ekstrakcie ryżowym, który przewija się w każdym składzie w poszczególnych kosmetykach. To on sprawia, że po bagatela kilku umyciach włosy lśnią, są wygładzone i zwiększają swoją objętość. 

Składy są drogeryjne i występują w nich silikony. Taki zestaw używany przeze mnie co najmniej dwa razy na tydzień nie zaszkodził włosom ani skalpowi. 

Występujące filtry UV chronią włosy przed nadmiernym przebywaniem na słońcu. Co najważniejsze, świeżo zrobiona farba około trzech tygodni temu utrzymuje się nadal, jest dosyć mocna, a kolor podczas kolejnego mycia nie spłukuje się nagminnie z wodą . Kosmetyki Il Salone Milano kupicie w drogerii: Rossmann lub Hebe. 


pozdrawiam - Magda

23 czerwca 2017

#FARMONA, SUN BALANCE W SŁONECZNE DNI

Witam

Tego roku prawdziwe słoneczne i gorące dni przyszły stosunkowo późno. Późną wiosną żyłam nadzieją, że w końcu słońce zaszczyci swoimi ciepłymi promieniami. Pomimo, że nie jestem typem plażowicza, który smaży się przez wiele godzin w słońcu to z utęsknieniem wypatrywałam ciepłych dni. 

Opalam się mimo woli: w pracy na świeżym powietrzu idąc na zakupy lub przy pracach ogrodniczych i nie zapominam jak ważna jest ochrona skóry. Obowiązkowo co roku upominam najbliższych o czynnościach związanych przed pójściem na słońce, zwłaszcza w godzinach szczytowych, kiedy słońce jest najmocniejsze. 

W tym roku rozdałam kilka produktów Sun Balance pochodzących od Farmony. Sama nie jestem w stanie wszystkiego poznać tym bardziej zużyć dlatego najbliżsi mieli dla mnie przygotować krótkie relacje o których dziś napiszę.


 W skład nowej serii wchodzi sporo pozycji, ja omówię następujące:


  • Sun Balance  BB pielęgnacyjny mus-fluid do ciała jasna karnacja
  • Sun Balance Wodoodporny suchy olejek do opalania SPF10
  • Sun Balance Wodoodporna emulsja do opalania SPF30
  • Sun Balance  Dwufunkcyjny krem ochronny do twarzy SPF15 i SPF50
 

Sun Balance  BB pielęgnacyjny mus-fluid do ciała jasna karnacja.
Pojemność - 150 ml, Cena - 17,50 zł

Nie mogło być inaczej. Najwierniejszej fance produktów do przyciemniania skóry czyli mojej siostrze został wręczony mus. Jak go ocenia?
Mus przeznaczono do jasnej karnacji. Moja siostra może nie zalicza się ze swoją karnacją do jasnych, ale lubi przyciemniać skórę dlatego powierzony mus był prezentem udanym. Po naciśnięciu spustu i wcześniejszym wstrząśnięciu pojemnikiem na dłoni pojawia się mus w postaci lekkiej jasno brązowej pianki. Zapach nawiązuje do aromatu męskiego przypomina woń z olejku do mycia ciała. Ten aromat zawdzięcza tak myślę olejowi buriti znany ze swych dobroczynnych właściwości: zwiększa elastyczność naskórka opóźniając efekty starzenia się skóry. Skoro wspomniałam o nim to dodam, że z aktywnych składników w musie występują jeszcze hydromanil TM – zapewnia długotrwały efekt nawilżenia sprawiając, że skóra staje się miękka i delikatna oraz woda termalna – bogata w minerały oraz mikroelementy, tonizuje i łagodzi podrażnienia, nawilża i wspomaga proces regeneracji skóry.
Pianka po nałożeniu na skórę i rozsmarowaniu przynosi pierwsze efekty, na początku siostra sądziła, że będzie za mocno "opalona", ale kiedy pianka natychmiast się wchłonęła nie zaciemniła skóry. Pianką możemy skalować poziom przyciemnienia skóry. Pianka nie pozostawia smug i plam, jednolicie pokrywa wybraną część ciała. Kamufluje siniaki w średnim stopniu, ale pajączki pokrywa niezauważalnie. Skórze daje zdrowy wygląd i naturalną opaleniznę. Jest dobrym rozwiązaniem w lecie dla pań pracujących np: w banku w biurze ponieważ zastępuje rajstopy w sprayu. Jedyną wadą jakiej się dopatrzyłyśmy to mus potrafi pobrudzić ubranie. Wieczorem pod prysznicem schodzi bez przeszkód.
 

Sun Balance Wodoodporny suchy olejek do opalania SPF10.
Pojemność - 150 ml, Cena - 15 zł

Olejek przeznaczony jest do ciemnej karnacji, naturalnej i opalonej. Ochrona stosunkowa jest w nim niska bo raptem 10 Spf. Z olejku skorzystała tego roku moja mama, która unika słońca, ale jak wiadomo nie ma sytuacji by słońca całkowicie omijać jak pracuje się w ogrodzie. 
Olejek to wodnisty spray. Rozpyla się z umiarkowaną mgiełką.
Po wchłonięciu zostawia film ochronny, dzięki któremu skóra staje się miękka. Owocowo pachnie, mamie woń przypadła do gustu dlatego chętnie po niego sięgała za każdym razem kiedy szła do prac polowych. 

Olejku można użyć podczas kąpieli słonecznych, podkreśla subtelnie opaleniznę. Chroni skórę przed starzeniem dzięki fotostabilnym filtrom UVA i UVB. Dla osób spędzających czas na plaży będzie znakomity dlatego, że jest piaskoodporny.

Olejek zawiera w sobie znany w tej serii olej buriti -  znany ze swych dobroczynnych właściwości nadaje piękny odcień opalenizny, nawilża i zmiękcza naskórek, wygładzając oraz opóźniając efekty starzenia się skóry oraz witaminę E – tzw. „witamina młodości” wygładza, ujędrnia i nawilża skórę.


Sun Balance Wodoodporna emulsja do opalania SPF30.
Pojemność - 150 ml, Cena - 17,50 zł

Emulsja przypadła mi. Przeważnie stosuję 30 spf, ponieważ mam średnią karnację. Ciało emulsją łatwo się pokrywa. Zapach jej jest optymalny, wakacyjny, podoba się każdemu z domowników. Na skórze zostawia film ochronny, który działa również podczas kąpieli słonecznych. Nie testowałam jej na plaży, ale wg. producenta zapewnia większy komfort i chroni przed nadmiernym przyklejaniem się piasku ponieważ nie zostawia tłustej warstwy do której kleją się ziarenka piasku.
Zawarta woda termalna w emulsji tonizuje i łagodzi podrażnienia. Aktywator witaminy D* – zapewnia równowagę między naturalną aktywacją witaminy D w skórze, a niezbędną ochroną przeciwsłoneczną, a olej buriti, który przewija się przez wszystkie kosmetyki tej serii nadaje piękny odcień opalenizny, nawilża i zmiękcza naskórek, wygładzając go oraz opóźniając efekty starzenia się skóry. 
Emulsja dała poznać się od właściwej tej pozytywnej strony. Nie doznałam oparzeń, uczuleń. Skóra po opalaniu była jednolicie muśnięta promieniami słonecznymi, po dobie nie piekła, skóra nie schodziła. Skóra po wieczornych kąpielach jest nawilżona, nie ściągnięta. 


Sun Balance  Dwufunkcyjny krem ochronny do twarzy SPF15 i SPF50.
Pojemność - 30ml (2x15ml),  Cena - 17,50 zł

 Nie mogłam sobie odmówić i zachowałam dwufunkcyjny krem również dla siebie. Opakowanie sprytnie zostało podzielone, ma dwa pojemniki w każdym z nich znajduje się odpowiednia ochrona 15 i 50 spf. W zależności w jakiej sytuacji się znajdę mogę swobodnie pokryć twarz słabszą lub silniejszą ochroną. Wiodące składniki to drogocenny olej buriti i woda termalna. To one działają nawilżająco, poprawiają elastyczność i jędrność skóry. Dodatkowo zawarty w kremach aktywator witaminy D* wspomaga naturalne mechanizmy ochronne skóry. Kremy są stosunkowo lekkie, nie obklejają skóry, praktycznie są niewyczuwalne.


Przywiązujecie uwagę do ochrony skóry przed słońcem? 
 
pozdrawiam - Magda

21 czerwca 2017

#NIVEA CARE, LEKKI KREM PRZECIWZMARSZCZKOWY

  Witam

Przeszło miesiąc temu poczta balonowa zaskoczyła mnie uroczą niespodzianką. Po otwarciu dużego pudełka wyfrunął z niego balon wypełniony biało-żółtymi piórkami z napisem Nivea Care. To nie koniec był niespodzianki, na końcu żółtej wstążeczki czekała na mnie nowość marki, lekki krem przeciwzmarszczkowy Nivea Care. Słoiczek wręczyłam mamie ponieważ u mnie są obecnie otworzone trzy inne kremy i rozsądnie jest je skończyć, a nie zabierać się za kolejny.


Pojemność - 50 ml
Cena - 8,99 zł
"NIVEA Care Lekki Krem Przeciwzmarszczkowy to nowy krem do twarzy przeznaczony do każdego typu cery. Stworzony z myślą o tym, by dzięki cennej Witaminie E oraz Filtrom UV chronić skórę i dbać o utrzymanie jej młodego wyglądu na dłużej, każdego dnia! Formuła kremu dodatkowo zawiera innowacyjne, oczekujące na patent hydrowoski, które błyskawicznie rozpuszczają się po kontakcie ze skórą. Zatopione w lekkim kremie, zapewniają intensywne nawilżenie i odżywienie, bez uczucia lepkości."
  • Zachowuje młody wygląd cery
  • Głęboko odżywia
  • Szybko się wchłania


Słoiczek jest wykonany z mocnego plastiku. Otrzymujemy go bez kartonowej oprawy i z bardzo okrojonymi informacjami co na mnie zrobiło nie najlepsze wrażenie. Pod pokrywką jest na szczęście sreberko, szczelnie otulające krawędzie.

W trakcie używania przez mamę kremu wkradłam się kilka razy do niego by ocenić zapach itd. Rzeczywiście krem ma lekką gęstość co na lato jest wygodne. Pachnie bliżej serii Soft, nie czekamy długo na samo wchłoniecie. Przy grubszej warstwie na noc jak aplikowała go mama tworzy jednak tłuściejszą powłokę i lekko się zaczyna lepić. 

Oceniając jego skład uważam, że jest nie najgorszy, a nawet w miarę dobry z kilkoma niewygodnymi składnikami. Nie doszukałam się w składzie witaminy E. Dajcie znać jeżeli wiecie pod jaką nazwą może się znajdować?


Ocena mamy.
Krem na pewno nie jest przeciwzmarszczkowy. Obie uważamy, że panie w dojrzałym wieku nie pozbędą się istniejących zmarszczek jest to nierealne.  

Krem suchą skórę nawilżał średnio zwłaszcza podczas dnia. Pod koniec zaczął zapychać czego się mama nie spodziewała.
Skóra po jego miesięcznej aplikacji jest miękka, ale musi być dobrze smarowana i regularnie. 

Ocena mojej mamy na temat tego kremu jest mocno przeciętna. Uważa, że jest to zwykły krem drogeryjny jakich sporo teraz na rynku. Niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jednak nie odradza go, a wprost przeciwnie poleca go poznać. 
Każdy z nas może wyrobić sobie zdanie na jego temat. 


Znacie nowość Nivea? Jak sprawdziła się u Was?


pozdrawiam - Magda

19 czerwca 2017

#JANTAR, SUCHY SZAMPON Z WYCIĄGIEM Z BURSZTYNU

 Witam

Podczas losowych zdarzeń dawniej wpadałam w panikę. Wziąć prysznic nie jest problem, ale co począć z nieświeżymi włosami kiedy  trzeba nagle wyjść z domu lub odwiedzi mnie niezapowiedziany gość? 
Najlepszym przyjacielem w takiej dwuznacznej sytuacji jest suchy szampon. Jest niezastąpiony kiedy potrzebuję sprawnie odświeżyć włosy. Kosmetyk ten nie jest najważniejszy dla mnie, ale stanowi ważny produkt do włosów. Nie stosuję go często. W kryzysie sięgam po niego bo wiem, że natychmiast pozwoli mi się poczuć lepiej. 

Znam kilka suchych szamponów różnych marek. Do ulubieńców zaliczam wersję orientalną Batiste oraz L'biotcia. Szampon Jantar z wyciągiem bursztynu jest ze mną ostatnio, a jak się sprawdził dowiecie się w tej recenzji. 


Pojemność - 180 ml
Cena - około 10 zł
Opakowanie - aluminiowy pojemnik pod ciśnieniem


Szampony suche bywają różne. Jedne rozpylają jasny proszek trudny do wyczesania. Takie też miałam, nic przyjemnego. Drugie nie sprawiają problemów podczas usuwania nalotu. Szampon Jantar właśnie taki jest. Po wmasowaniu wyczesywanie go nie jest utrudnione. Ciemne włosy mogą mieć problem z nim, ale sądzę, że każdy inny szampon brunetkom w pewnym stopniu może dać w kość. Przy moich rudych usuwam go sprawnie i bez kolizji.

Jantar pachnie słodko, jego woń przywodzi na myśl inne produkty tej serii. Rozpyla się łagodnie i nie mocnym strumieniem co bardzo ułatwia równomiernie pokrycie włosów. Po wmasowaniu daje się wyczesać. Aplikuję go jedynie w strefę skalpu bo tu włosy najszybciej mam przyklapane od wydzielającego się sebum.

Skalp mimo tego, że ostatnio jest wrażliwy to ten szampon nie wpływa na niego negatywnie. Obawiałam się łupieżu i wysuszenia, ale po stosowaniu raz na czas żaden przykry incydent nie miał miejsca. 


Szampon za każdym razem poprawia wygląd wizualny włosów. Nadaje im objętości tuż przy skalpie. Znikna od razu efekt przylizanych włosów. Lepsza fryzura utrzymuje się kilka dobrych godzin, czasami dzień.

Składniki aktywne:
bursztyn- pielęgnuje, wzmacnia, odżywia włosy
Sebum Control System- pochłania nadmiar sebum i nadaje włosom objętość
diatomit- absorbuje nieprzyjemny zapach, odświeża włosy i przywraca im lekkość

Szampon w porównaniu do innych ma niższą cenę, a działaniem nie odbiega od wersji droższych. Służy mi od pewnego czasu, aplikuję go rzadko tylko wtedy jak muszę. Sądzę, że miesiąc może trochę dłuższej będzie mi jeszcze dogadzał.

pozdrawiam - Magda

17 czerwca 2017

#DOMOWY CHLEB, WBREW POZOROM JEST ŁATWY W UPIECZENIU

 Witam

Pieczywo towarzyszy mi na co dzień. Nie jestem jego fanką na tyle  by zjadać pół bochenka naraz co po niektórzy, ale muszę dobrą kromkę pochłonąć o poranku na śniadanie. Ten posiłek musi zawierać pieczywo, inaczej w godzinach południowych czuję zamęt w głowie i niedosyt pierwszego śniadania. 
Będąc kobietą na kilku etatach mam wpisany również etat menadżera domowego i to ja przygotowuję listę zakupów, tygodniowe menu itd.


 Od pewnego czasu w sumie odkąd moja szanowna mama "sprzedała" mi przepis na domowe pieczywo, który sama stworzyła w chlebaku często trzymam domowe pieczywo. 

Taki pachnący bochen ma powodzenie oczywiście zaraz po upieczeniu i wystygnięciu, ale na kolejne dni nawet do piątej doby jest miękkie i nie wyschnięte. Sklepowe pieczywo niestety z reguły na drugi dzień jest suche i bez smaku. Z domowym jest inaczej.


Domowe pieczywo wymaga chwili do przygotowania, w sumie większość czasu pochłania samo jego wyrastanie, natomiast odmierzanie proporcji składników to pikuś. Czym nadaje szlachetności domowemu chlebkowi? Ostatnio korzystam z nasion Nasiona Chia - zwane Szałwią Hiszpańską. 

Tymi ziarenkami obsypuję pieczywo z wierzchu - dlaczego się zdecydowałam właśnie na nie?

"Chia jest uprawiana w celach handlowych dla nasion bogatych w kwasy tłuszczowe omega-3. Uzyskuje się z nich około 25-30% oleju, w większości kwasu α-linolenowego. Nasiona chia zawierają 20% białka, 34% tłuszczu, 25% błonnika pokarmowego (głównie rozpuszczalnego w wodzie, o wysokiej masie cząsteczkowej), znaczny poziom przeciwutleniaczy (kwas chlorogenowy i kawowy, myrycetyna, kwercetyna oraz flawonid kamferol).
Nasiona chia nie zawierają glutenu, zawierają śladowe ilości sodu."


Drugim dodatkiem jaki dodaję do masy chlebowej jest słonecznik łuskany.      
Trudno mi go jeść solo, natomiast w chlebie bez przeszkód go pochłaniam. 


"Nasiona słonecznika są niezwykle bogate w aminokwasy, nienasycone kwasy tłuszczowe, a także witamin: E, z grupy B oraz A i D. Pestki słonecznika to również bogate źródło cynku, żelaza, potasu, wapnia i magnezu."


Oczywiście dodatki do pieczywa domowego można komponować samemu dobrowolnie. Dosypuję jeszcze czarnuszkę, siemię lniane, otręby. Nie muszę chyba dodawać, że pieczywo domowe jest zdrowsze od sklepowego, które często jest jednym słowem oszukane przez dodatki spulchniające czy barwniki.

Czy pachnie u Was domowymi wypiekami?





pozdrawiam - Magda

15 czerwca 2017

#KOLORYZACJA DELIA CAMELEO 5 OILS OMEGA+ /7.44/ COPPER RED

Witam 

Od bardzo wielu lat jestem przywiązana do rudego odcienia włosów. Naturalnie jestem szatynką, a w rzeczywistości nazywam swój prawdziwy odcień 'mysim'. Z powodu cienkich włosów nakładam farbę góra trzy razy do roku. Nie jestem przywiązana do jednej marki, producenci oferują co pewien czas nowe odcienie czerwieni dlatego chętnie eksperymentuje. 
Tym razem zafarbowałam włosy nowością Delii Cameleo Omega +. Nie mogło być inaczej, oczywiście padło na odcień rudy Coper Red: 7.44



Co wyróżnia Cameleo Omega+? 


"Cameleo Omega+ to permanentna farba do włosów nowej generacji.
Intensywne pigmenty w połączeniu z cenną kompozycją naturalnych olejów i kreatynowym balsamem, tworzą produkt, który gwarantuje nie tylko walory czysto estetyczne, ale także zapewnia głęboką i skuteczną ochronę Twoim włosom już podczas koloryzacji!"



Mus przy farbowaniu w moim przypadku to obowiązkowo dwa opakowania, inaczej efekt byłby marny. 

Pojedynczy zestaw składa się:


Włosy przed. 


"Wyróżniamy się na półce! Nasze opakowanie to połączenie klasycznej elegancji ze szczyptą zadziorności. To efekt specjalnej sesji, w której chcieliśmy uchwycić kobiety piękne, pewne siebie i z charakterem - co widać na ich włosach!"

Tak produkt opisuje producent - zgadzam się z nim, same opakowania zmuszają do zerknięcia i zapoznania się z gamą kolorystyczną.


"To, co wyróżnia naszą farbę, to serum OMEGA+, czyli drogocenna kompozycja pięciu naturalnych olei, bogatych w odżywcze kwasy tłuszczowe omega 5-6-7-9:macadamia, sezamowego, kukurydzainego, słonecznikowego i oliwy. Serum dodajesz do mieszanki kremu koloryzującego i aktywatora, żeby chronić i odżywiać Twoje włosy już podczas farbowania, czyli wtedy kiedy są one najbardziej wrażliwe i podatne na zniszczenia."


Do zestawu producent dołączył kilka drobiazgów: pędzelek, mini produkty (szampon keratynowy  z odżywką keratynową) oraz w formie saszetek szampon i maskę do włosów farbowanych.

Farbę należy nakładać na suche włosy. Jeżeli są przetłuszczone zaleca się ich umycie.
Przygotowanie mieszanki nie jest skomplikowane. Wszystko opisane jest w ulotce i nie ma problemów z doszukaniem się "przepisu" na  farbę.

Po dokładnym wymieszaniu odpowiednich komponentów aplikacja nie sprawiała mi trudności. Przed nakładaniem wydzielam pasma i spinam każde małymi klamerkami, to zawsze mi ułatwia czynności z równym nałożeniem farby.

Mieszanka standardowo wydziela ciut duszący zapach, dlatego i tym razem farbowanie odbyło się przy uchylonych drzwiach. Gęstość jest na tyle zwarta, że farba nie kapie na podłogę. U mnie i tak jest solidne zabezpieczenie w postaci starych ręczników zarówno białej szafki jak i umywalki z podłogą. Po 30 minutach do wykonania miałam jeszcze jedną czynność. Po znikomej porcji wody na włosy musiałam wykonać masowanie w celu uzyskania piany. Spłukiwanie zawsze jest czynnością dłuższą zwłaszcza kiedy ma się długie włosy. 
Podczas wyznaczonego czasu z farbą doznałam lekkiego pieczenia, ale naprawdę niedużego. 
Włosy po wyschnięciu miałam bardzo obciążone, sądzę, że to wina/zasługa olejków jakie dodałam do mieszanki. Po kolejnym myciu włosy dopiero stały się proste, nie uklepane, wizualnie ich objętość się zwiększyła. Z otrzymanego odcienia jestem bardzo zadowolona. Kolor zmywa się wolno o czym świadczy woda mało zabarwiona podczas kolejnego mycia włosów. Efekty zobaczcie sami:) Farby koloryzujące Cameleo Omega + są tanie, obecnie za sztukę zapłacicie 6,50 zł. 



pozdrawiam - Magda