Witam
Czy macie podobne zdanie do mojego, że skóra na dłoniach jest codziennie narażana na różne zmiany związane z czynnościami jakie wykonujemy podczas przeróżnych prac?
Dlatego, tak ważna jest u mnie ich ochrona. Dzień bez kremu u mnie praktycznie nie istnieje, a inne zabiegi jak np: peelingowanie przynajmniej raz/dwa razy na miesiąc muszą się odbyć by solidniej zregenerować skórę.
Kremy dobieram zależnie od panującej pory roku. Zimą potrzebuję konkretniejszych, które są tłuściejsze i nie doprowadzają do przesuszeń związanych z niższą temperaturą. Od wiosny w ruch idą te lżejsze, a latem nawet kremy-lotiony.
Od kilku tygodni mamy wiosnę. To dla mnie wyjątkowy i szczególny czas. Zmieniam wtedy garderobę, zimowe ubrania idą w kąt. Zaczynam stylizować się na bardziej ciepłą kolorystykę nie bacząc na wiek. Chcę jednym słowem poczuć się dobrze, młodziej? a problemy jakie ma każdy z nas odepchnąć na bok.
Wraz z pewnymi wiosennymi modyfikacjami nie ulega wątpliwości, że skóra na dłoniach także spodziewa się zmian. Tłuste kremy czy oleje spokojnie mogę odstawić i zapełnić ich miejsce lżejszymi.
O dwóch wyjątkowych kremach z Czterech Pór Roku opowiem dziś w poście. Są to dwa specyfiki do pielęgnacji dłoni. Jednego wyróżnia piankowa konsystencja, a drugiego innowacyjna formuła. Myślę, że tym drugim zainteresują się panie domu.
Pierwszy krem w piance doskonale sprawdza się u mnie od pierwszych cieplejszych wiosennych dni. Ma formę pianki dość rzadko spotykaną w kremach do dłoni (przynajmniej dla mnie). Czytałam o nim, że ponoć ma lejącą formułę. Zdziwiło mnie to, ponieważ ja takich sensacji nie odnotowałam. Dochodzę do wniosku, że osoba, która miała z nim do czynienia zwyczajnie nie doczytała lub nie wiedziała, że kosmetyki piankowe należy po prostu przed użyciem wstrząsnąć. Wtedy na wierzch wydostaje się chmura piany przygotowana do aplikacji.
Krem "puchnie" pod wpływem nacisku aplikatora. Łatwo się aplikuje i rozprowadza. Na wchłonięcie nie potrzebuje dużo czasu. Na dłoniach nie zostawia niewygodnego filmu. Daje kilkugodzinne uczucie nawilżenia umiarkowanego pod warunkiem nie moczenia dłoni. Zaraz po aplikacji krem sprawia, że dłonie stają się wygładzone, a drobne podrażnienia stają się mniej dokuczliwe.
Składnikami aktywnymi w nim są:
- Aloe Vera - głęboko nawilża, koi i łagodzi podrażnienia.
- Olej Kokosowy - regeneruje i uelastycznia naskórek.
- Naturalna Betaina i Gliceryna - wygładzają i redukują szorstkość skóry.
Zapach nie dominuje, ogólnie jest subtelny. Liczyłam na znaczącą nutę aloesową i muszę przyznać, że jest ona słabo wyczuwalna. Woń ogólnie jest owocowa, ale również przyjemna.
Opakowanie mieści 100 ml. Jak dla mnie jest wydajne. Oczywiście zależy to od częstotliwości stosowania kremu. Dość mała jego wielkość pozwala mi go nosić w torebce i sięgnąć w razie potrzeby.
Ochronny krem neutralizujący nieprzyjemny zapach właściwie sprawdzi się o każdej porze roku. Ja go odkryłam niedawno i żałuję, że nie wcześniej. Szkoda.
Nie wierzyłam z początku w jego działanie dopóki sama go nie poddałam testom.
Bo czy faktycznie zajmując się gotowaniem obiadu można pozbyć się niechcianych zapachów warzyw: czosnku, cebuli, ryb, smażonych potraw lub chloru czy nikotyny?
Za niechciane zapachy na skórze dłoni odpowiada składnik: Sinodor, o właściwościach neutralizujących nieprzyjemne zapachy, z którymi nasze dłonie nieustanie mają kontakt podczas wykonywania codziennych prac domowych.
Stosując krem po czynnościach związanych z gotowaniem da się zauważyć, że zapach jaki osadził się na dłoniach zanika znaczniej szybciej niż zwykle. Zazwyczaj pozbawiałam się go po paru myciach dłoni. Przy tym kremie wszelkie zapachy ulatniają się szybciej.
Krem oprócz docelowego składnika zawiera także: masło Shea i wosk pszczeli – intensywnie pielęgnują i chronią skórę dłoni przed przesuszeniem oraz ekstrakt z brzoskwini, który nawilża i wygładza.
Zapach kremu to soczysta, dojrzała brzoskwinia. Bardzo udane odzwierciedlenie tego pysznego owocu.
Krem jest zwarty, biały. W dotyku wydaje się być tłusty. Po aplikacji całkowicie zanika, nie bieli skóry. Zostawia film ochronny.
Jak dla mnie pompka podaje jednorazowo znaczną porcję kremu. Mogłaby być mniejsza.
Zapach kremu to soczysta, dojrzała brzoskwinia. Bardzo udane odzwierciedlenie tego pysznego owocu.
Krem jest zwarty, biały. W dotyku wydaje się być tłusty. Po aplikacji całkowicie zanika, nie bieli skóry. Zostawia film ochronny.
Jak dla mnie pompka podaje jednorazowo znaczną porcję kremu. Mogłaby być mniejsza.
Markę Cztery Pory Roku znam od dość dawna. Nie ma jak ponowny do nie powrót z pozytywną oceną jaką śmiało mogę wydać o tych produktach.
Piankowa wersja z aloesem sprawdza się dając dobre nawilżenie dłoniom niewymagającym, a krem neutralizujący oprócz pielęgnacji znacznie szybciej usuwa niechciane zapachy zostawiając na dłoniach soczystą nutę brzoskwini.
Kremy nie są drogie. Myślę, że dostępne są w wielu sklepach z ogólną ofertą drogeryjną.
Zainteresowały Was te kremy? A może polecicie mi jakiś specjalny krem niedawno odkryty?
pozdrawiam - Magda
Krem do rąk cztery pory roku znam doskonale, ale w formie pianki nie widziałam i nie używałam
OdpowiedzUsuńMiałam ze trzy kremy do rąk tej marki i były takie zwykle. Coś tam działały, ale bez rewelacji.
OdpowiedzUsuńu mnie wszystko ładnie wygląda zaraz po posmarowaniu, potem czar każdego kremu pryska, muszę wypróbować coś innego.
OdpowiedzUsuńOj dawno nie miałam nic od nich.
OdpowiedzUsuńMy używamy systematycznie 😁
UsuńKremów Cztery Pory Roku używam od wielu lat i jestem im wierna, jaka jest cena takiego kremu w piance?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ten krem z ekstraktem z brzoskwiń. Nie wykluczone, że kiedyś sięgne po niego ;) Z kremów od nich najbardziej lubię z neroli.
OdpowiedzUsuńKrem do rąk w piance jest dla mnie zupełną nowością :)
OdpowiedzUsuńKrem w piance, coś niesamowitego! Idealna opcja dla mnie, bo pracuję przy komputerze - wygodna aplikacja i świetna formuła na pewno się u mnie sprawdzą.
OdpowiedzUsuńDłonie potrafią wiele nam powiedzieć o człowieku
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę szorstkich dłoni , abo mokrych od potu! A czasem ludzie takie na przywitanie podają. Ja sama używam preparatów roślinnych do dłoni, takich nawilżająco-natłuszczających
OdpowiedzUsuńUżywam kremów Cztery Pory Roku od... bardzo dawna. Jednak tych tradycyjnych, takich nowości jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńoj dawno nie miałam nic z tej marki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce, niemniej u mnie na tę chwilę kremów pod dostatkiem :D Krem do rąk to mój absolutny must have. Przy okazji kolejnych zakupów rozejrzę się za Czterema Porami Roku... ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam nic z tej marki. Ja uwielbiam kremy do rąk od Scandia Cosmetics.
OdpowiedzUsuńfajne opakowania, u nas często kremy do rąk tej marki goszczą w domu ale zawsze były to tradycyjne tubki
OdpowiedzUsuńA mnie wystarczy codziennie stosowany balsam do ciała. Nie używam kremów do rąk.
OdpowiedzUsuńMialam kiedys jakis balsam z tej firmy - i bylam bardzo pozytywnie zaskoczona jego dzialaniem za tak niska cene :)
OdpowiedzUsuńKremu u formie pianki jeszcze nie miałam, podoba mi się takie rozwiązanie. Marka ta jeszcze u mnie nie gościła
OdpowiedzUsuńCały czas poszukuję idealnego kremu do rąk i muszę przyznać, że żaden nie daje sobie radu. Ten jest kolejny na mojej liście.
OdpowiedzUsuńCztery pory roku to klasyka :) Fajnie, że pojawiają się nowości :)
OdpowiedzUsuńMi na szczęście wystarczy zwykła Nivea :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kremu w piance. Bardzo jestem ciekawa jak by się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńKrem do rąk to u mnie jeden z najważniejszych kosmetyków, bo mam okropny problem z przesuszającą się skórą dłoni. Przyznam, ze ten w piance zaciekawił mnie ze względu na formę aplikacji.
OdpowiedzUsuń